Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Aleksander Powietkin - Mariusz Wach: Co łączy dwóch najbliższych rywali? Obaj przeboksowali w ringu do tej pory dokładnie po 177 rund. Obaj urodzili się w 1979 roku i obaj zaczęli boksować zawodowo w 2005 roku. Wreszcie obaj przeboksowali pełny dystans 12 rund z absolutnym numerem 1 światowej wagi ciężkiej - Władimirem Kliczko. Co różni Powietkina od Wacha? Przede wszystkim warunki fizyczne - Polak jest 14cm wyższy i ma aż 17cm większy zasięg ramion od Powietkina. Różni też niestety poziom rywali, przynajmniej tych ostatnich, po Kliczce. "Sasza" znokautował kolejno Manuela Charra, Carlosa Takama i Mike'a Pereza. Mariusz odpoczywał dwa długie lata, po czym wypunktował Samira Kurtagicia i Gbengę Oluokuna, a także zastopował Travisa Walkera i Konstantina Airicha. Wszyscy rywale Polaka są zdecydowanie na równi pochyłej, podczas gdy oponenci Powietkina to wciąż przynajmniej solidni ciężcy. Rosjanin oprócz wyżej wymienionych, ma także na swoim rozkładzie kilka innych, bardzo dobrych rywali - wygrał z Marco Huckiem, Rusłanem Czagajewem, Chrisem Byrdem, Eddie’m Chambersem, Larrym Donaldem czy naszym Andrzejem Wawrzykiem. "Wiking" nie może pochwalić się takim zestawem rywali - Christian Hammer czy Tye Fields to najlepsi z nich. Do tego, walka z Kliczką była jedyną, podczas której Mariusz walczył pełne 12 rund. Te wszystkie czynniki sprawiają, że faworytem jest Rosjanin. "Waszka" ma jednak za sobą znakomity obóz i zamierza popsuć Rosjanom święto. Stawką tej polsko-rosyjskiej wojny będzie pozycja obowiązkowego pretendenta do pasa WBC, który znajduje się obecnie w posiadaniu Deontaya Wildera.

Eduard Trojanowski - Cesar Rene Cuenca: Mańkut z Buenos Aires to swoisty paradoks w światowym boksie. Argentyńczyk posiada nieskazitelny rekord. Wygrał 48 kolejnych pojedynków, z czego… dwa zakończył nokautem. Procent wygranych przed czasem 34-latka kształtuje się na poziomie 4%. Ciężko powiedzieć o nim wiele, gdyż 47 z 48 walk stoczył w Argentynie z rywalami nie najwyższego kalibru, jednak ostatni pojedynek, który miał oddzielić "chłopców od mężczyzn" Cuenca zdał zaskakująco dobrze. Na gali w Makau w lipcu bieżącego roku swobodnie wygrał z niepokonanym wcześniej faworytem gospodarzy, Ikiem Yangiem rzucając go nawet na deski w otwierającym starciu. 48 zwycięstw, i co dalej? Teraz Argentyńczyk zawita do Rosji, aby spotkać się z kolejnym niepokonanym rywalem - Eduardem Trojanowskim, którego polscy kibice znają przede wszystkim z wygranej przed czasem walki z Maciejem Zeganem w Niemczech przed pięcioma laty. Od tego czasu "The Eagle" rozwinął się boksersko i walczy już tylko na rodzimej ziemi. W jego rekordzie nie ma może wielkich nazwisk, jednak dwunastu ostatnich rywali Trojanowski nokautował. Co więcej - robi to bardzo szybko - połowa, z jego 22 dotychczasowych rywali nie wytrzymała z nim między linami więcej niż 6 minut. O sile Rosjanina świadczy fakt, że spędził w ringu tylko 76 rund, co daje średnią na poziomie 3,5 rundy na walkę. Urodzony w Omsku pięściarz jest przed tą walką dodatkowo zmotywowany - do Kazania przyjedzie rywal z pasem IBF wagi super lekkiej.

Rachim Czakijew - Ola Afolabi: Na gali w Kazaniu zaprezentuje się cały zaprzęg świetnych Rosjan. Kolejnym z nich jest Rachim "Machine" Czakijew, który spotka się z czterokrotnym pretendentem do tytułu w wadze cruiser, Olą Afolabi z Wielkiej Brytanii. Anglik aż trzy razy mierzył się z Marco Huckiem o pas mistrza WBO. Za każdym razem był bliski niespodzianki, jednak zawsze czegoś brakowało. Dwukrotnie przegrał bardzo nieznacznie na punkty, raz zasłużył na remis. Afolabi znany jest także z walk z Polakami - w 2011 roku gościł we Wrocławiu, gdzie wypunktował Łukasza Rusiewicza, natomiast w 2013 roku w Madison Square Garden ciężką przeprawę zafundował mu Łukasz Janik, który przegrał z ciemnoskórym Brytyjczykiem niejednogłośnie na punkty. Afolabi źle wszedł w 2015 rok - w ostatnim zawodowym występie przegrał w Argentynie z Victorem Emilio Ramirezem walkę o pas IBF Interim i swojej szansy na odzyskanie zaufania kibiców musi szukać w Kazaniu. A tam na pewno nie będzie łatwiej - na Olę czeka tam Rachim Czakijew, czyli rosyjska maszyna. W tej historii ponownie pojawia się polski akcent, o wiele przyjemniejszy. Co prawda etatowy journeyman, Łukasz Rusiewicz dwukrotnie musiał uznać wyższość Czakijewa, o tyle zero z rekordu Rosjanina zabrał fantastycznym występem Krzysztof "Diablo" Włodarczyk, stopując 32-latka w 8 rundzie. Faworytem zbliżającej się potyczki jest Rosjanin, jego atutem jest fakt, że walczy z odwrotnej pozycji, jednak będzie musiał się przebić przez bardzo szczelną obronę - Afolabi jest 8 cm wyższy, ma dużo większy zasięg rąk i nigdy nie przegrał przez nokaut.

Denis Lebiediew - Lateef Kayode: Teoretycznie Lateef Kayode ma perfekcyjny rekord. Praktycznie, obok 21 zwycięstw, powinien mieć w rekordzie także porażkę i remis. W 2012 roku zremisował z Antonio Tarverem, a w 2014 roku został zdemolowany przez Luisa Ortiza, jednak za każdym razem testy na obecność niedozwolonych środków w organizmie rywala dawały wynik pozytywny. Oprócz Amerykanina i Kubańczyka, próżno szukać w rekordzie "Powera"  gwiazd światowego formatu. I to jest jeden, ale za to bardzo duży argument, aby w roli zdecydowanego faworyta nadchodzącego pojedynku postawić mistrza świata WBA w wadze juniorciężkiej, Denisa Lebiediewa. Tak jak Kayode powinien mieć w rekordzie remis i porażkę, tak Lebiediew powinien być w dalszym ciągu niepokonany. W 2010 roku został obrabowany z wygranej przed dwóch sędziów na niemieckiej gali, gdzie walczył przeciwko Marco Huckowi, natomiast walka z Guillermo Jonesem powinna został uznana za nieodbytą z wiadomych przyczyn. 36-letni leworęczny cruiser rozbijał w swojej karierze takich zawodników jak Roy Jones Junior czy James Toney. Nokautował także Enzo Maccarinellego w Anglii, a Pawłowi Kołodziejowi na dobre wybił boks z głowy piekielnie mocnym ciosem w drugiej rundzie. Walka z Lateefem Kayode ma być ostatnią dla Lebiediewa przed unifikacją w wadze cruiser. Celem Rosjanina jest przede wszystkim Krzysztof Głowacki, posiadający tytuł WBO.

Dimitrij Kudriaszow - Olanrewaju Durodola: 18 walk, 18 zwycięstw, 18 nokautów - to bilans rosyjskiego "Hammera". 7 rywali nie dotrwało do gongu kończącego pierwszą rundę, trzech kolejnych poległo w drugim starciu, a najdłużej - 7 długich rund, wytrzymał z Kudriaszowem w ringu Ivica Bacurin. Kapitalnie rozwija się kariera 30-latka, być może w najbliższym czasie Kudriaszow dostanie swoją szansę na zdobycie tytułu mistrzowskiego - Andriej Riabiński jest w stanie dużo zapłacić, aby do Rosji przyjechał ze swoim pasem Krzysztof Głowacki, istnieje także szansa na walkę wysoko notowanego w rankingach "Hammera" z Victorem Emilio Ramirezem. Nie powinno się jednak lekceważyć Nigeryjczyka, Olanrewaju Durodoli, który także ma czym przyłożyć. Tylko w jednym przypadku o końcowym werdykcie decydowali sędziowie. Durodola ma na swoim koncie jednak dwie przegrane walki – trzy lata temu zastopował Nigeryjczyka Uzbek, Akhror Muralimow, a w zeszłym roku na punkty lepszy okazał się Thabiso Mchunu. Nie ma co ukrywać, że w tym pojedynku faworyt jest jeden i po raz kolejny jest to reprezentant gospodarzy, jednak gdy między linami spotyka się dwóch tak ofensywnie usposobionych pięściarzy, możliwe są wszystkie warianty rozstrzygnięcia.

Tabela Ligi Bokserskich Ekspertów (sezon 5, kolejka 18) >>