Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Robin Krasniqi - Cagri Ermis: Doświadczenie w walkach na najwyższym poziomie i rekord – to dwa aspekty, które na pierwszy rzut oka wyraźnie różnią Krasniqi’ego i Ermisa. 28-letni Robin Krasniqi nigdy nie był gwiazdą w Niemczech. Zawsze był w czyimś tle. Nigdy nie mówiono o nim na tyle dużo, żeby mógł poczuć się doceniony. I w końcu - pomimo aż 48 zawodowych pojedynków - nigdy nie wywalczył tytułu Mistrza Świata. Nosił na swoich biodrach wiele interkontynentalnych lub regionalnych pasów, jednak nigdy nie dane mu było zostać czempionem. Szanse miał dwie - w 2013 roku do jednej bramki uległ w Anglii Nathanowi Cleverly'emu, zaś w marcu ubiegłego roku został zastopowany przez Juergena Braehmera. W międzyczasie pomogły mu ściany w walce z naszym Dariuszem Sękiem. Kim natomiast jest Cagri Ermis? Patrząc na rekord - nikim konkretnym. Jedną na trzy walki przegrywał, a łącznie wyższość rywali uznawał aż 9 razy. Ostatnią porażkę poniósł jednak w 2010 roku. Od tego czasu stoczył 10 wygranych pojedynków i wyraźnie jest na fali wznoszącej. Wśród tych 10 ostatnich oponentów było aż trzech Polaków - Skrzypczyński, Biskupski i Grafka przegrywali z Ermisem na punkty. Warto odnotować, że 32-latek w pokonanym polu zostawił także m.in. Rafaela Bejarana czy Juergena Dobersteina. Zarówno Ermis, jak i Krasniqi tylko raz przegrywali przed czasem, a ich pojedynek został zakontraktowany tylko na 8 rund. To może być bardzo silne i wyniszczające 8 rund.

Michael Wallisch - Ivica Bacurin: Uciekła duża szansa przed Polakiem, Marcinem Rekowskim, który to miał walczyć przeciwko Michaelowi Wallischowi o pas WBO European wagi ciężkiej. ‘Rex’ nabawił się jednak kontuzji, a w jego miejsce wskoczył ostatecznie Ivica Bacurin. Chorwat posiada ogromne doświadczenie, jednak wszystkie swoje największe pojedynki przegrywał. Po sędziowskich decyzjach ulegał kolejno Ismailowi Abdoulowi, Vincenzo Rossitto, Muratowi Gassijewowi, Juanowi Carlosowi Gomezowi i Francisco Pianecie. Przed czasem przegrywał natomiast z Jonathonem Banksem, Dmitrijem Kudriaszowem i Tonym Bellew. Warto dodać, że każda przegrana przez niego walka odbyła się na wyjeździe. Jeśli tradycja ma się utrzymać, w Niemczech powinien przegrać z Michaelem Wallischem. Mierzący 196 centymetrów wzrostu Niemiec na zawodowstwo przeszedł w wieku 25 lat i stoczył dotychczas tylko 15 walk. Na jego rozkładzie widnieją takie nazwiska jak Yakup Saglam, Lars Buchholz czy Fabio Tuiach. Warto dodać, że Bacurin często wędruje między kategorią ciężką i cruisem. Ciekawym jest fakt, iż w 2011 roku Chorwat wygrał jedną z odsłon słynnego wówczas turnieju Bigger's Better, a w wielkim finale zwycięzców doszedł aż do ostatniej walki ostatecznie ulegając Constantinowi Bejenaru. Po drodze Ivica Bacurin wyeliminował m.in. niepokonanego na zawodowych ringach Mairisa Briedisa.

Vincent Feigenbutz - Giovani De Carolis: Pierwsza walka o mistrzowski tytuł w 2016 roku. Rewanżowy pojedynek pomiędzy Vincentem Feigenbutzem i tym, który sprawił mu ostatnio ogromne kłopoty, Giovani De Carolisem z Włoch. Młody i piekielnie silny zawodnik z Niemiec przed pierwszym spotkaniem z De Carolisem znokautował kolejnych 13 rywali w ciągu 38 rund. 31-letni pięściarz z Rzymu wciągnął Feigenbutza na głęboką wodę i dał mu 12 bardzo ciężkich starć. Większość obserwatorów twierdzi, że Włoch powinien wówczas pas zabrać ze sobą do Włoch, sędziowie jednak minimalną, lecz jednogłośną decyzją uznali, że lepszy był Vincent. Rewanż był koniecznością i szybko doszedł do skutku. W październiku Panowie bili się o pas tymczasowy, natomiast teraz stawką będzie już regularny tytuł Mistrza Świata WBA wagi superśredniej. Obaj zapowiadają zwycięstwo. 20-letni Niemiec mówi, że będzie w lepszej formie i skończy walkę przed czasem. Pewny siebie jest także De Carolis, który jest pewny, że pas pojedzie z nim do Włoch. W pierwszej walce udowodnił, że jest niesamowicie twardy. Wskazuje na to także jego rekord. Tylko raz przegrywał przed czasem, w 2008 roku z Maxem Bursakiem. W 2013 roku nie dał sobie zrobić krzywdy w walce z Arthurem Abrahamem. Czeka nas kolejny zacięty pojedynek tych dwóch, zupełnie odmiennych stylem zawodników.

Noel Gevor - Walery Brudow: I czwarty z kolei reprezentant Niemiec pokaże się na początku nowego roku w ringu - ciągle prospekt, Noel Gevor spotka się między linami z 14 lat starszym Rosjaninem, Walerym Brudowem. Etatowy sparingpartner Mateusza Masternaka powoli doczłapuje się do walk o pasy - w ostatnim pojedynku zdobył pierwsze poważniejsze trofeum - pas WBO International, który przybliża go do walki z Krzysztofem Głowackim. Gevor stoczył już 19 pojedynków, ale poziom jego rywali ciągle jest daleki od ideału. Niemiec często sprawdza się w pojedynkach z journeymanami - Abdoulem, Siproszwilim czy Rusiewiczem. Do grona journeymanów z pewnością nie można zaliczyć Walerego Brudowa, jednak ostatnimi czasy jego kariera wyraźnie zmierza ku schyłkowi. Rosjanin zaczął od 30 kolejnych zwycięstw, walczył u siebie w Rosji lub we Francji. Później zaczął jeździć na wyjazdy - przegrywał w USA z Virgilem Hillem, na Węgrzech z Firatem Arslanem, w Panamie z Guillermo Jonesem, w Niemczech z Olą Afolabim i w Anglii z Tonym Bellew. W ostatniej walce przegrał w Rosji z Rachimem Czakijewem. Teraz jedzie do Niemiec do młodego, obdarzonego niemal doskonałymi warunkami fizycznymi Gevora i jeśli tam nie pokaże czegoś więcej, może być to jego ostatni występ na ringowej macie.

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>