Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Nick Blackwell - Chris Eubank Jr: Zapowiada się pasjonujący pojedynek o tytuł mistrza Wspólnoty Brytyjskiej w wadze średniej. 25-letni Blackwell po porażkach poniesionych z rąk Martina Murraya, Billy Joe Saundersa i Maxa Bursaka wrócił na właściwe tory i od kilku pojedynków pokazuje wielką klasę. W maju ubiegłego roku zaskakująco łatwo uporał się z Johnem Ryderem, po czym zabrał zero z rekordu Damona Jonesa i wypunktował Jacka Arnfielda. To do niego należy pas BBBofC British, który będzie chciał mu odebrać były tymczasowy mistrz świata WBA, Chris Eubank Jr. Rok starszy Anglik po kontrowersyjnej porażce z Billy Joe Saundersem wrócił i pokonał Dmitrija Czudinowa, a pod koniec 2015 roku także Tony’ego Jetera i Gary'ego O'Sullivana. Wszystkie te zwycięstwa odniósł przed czasem. Obaj nigdy nie walczyli na mogącej pomieścić ponad 12,5 tysiąca widzów hali Wembley Arena. Walka bez wyraźnego faworyta. Zwycięzca mocno awansuje w rankingach i zbliży się do walki o pełnoprawne pasy limitu kategorii średniej.

Luke Campbell - Gary Sykes: Wielka nadzieja brytyjskiego boksu, 28-letni mańkut Luke Campbell w ostatniej walce wreszcie znalazł pogromcę. Anglik został dość sensacyjnie wypunktowany przed swoimi kibicami przez Francuza, Ivana Mendy. Campbell, który na swoim rozkładzie miał m.in. Krzysztofa Szota, Daniela Eduardo Brizuelę oraz Tommy Coyle'a był w tej walce także po raz pierwszy w karierze na deskach. Anglik wie jednak, że nie może stanąć w miejscu, więc nie szukał walk na przetarcie. Jego pierwszym po porażce rywalem będzie Gary Sykes, który przeplata świetne walki z tymi słabszymi. Dwukrotnie przegrywał z Gary Bucklandem, raz z Terry Flanaganem i raz z Liamem Walchem. Sykes często próbuje swoich sił w 3-rundowych turniejach z serii Prizefighter, w których udało mu się pokonać m.in. Tommy Coyle’a czy obecnego mistrza świata, Anthony’ego Crollę. Faworytem będzie z pewnością Luke Campbell, ale musi być maksymalnie skoncentrowany. Druga porażka z rzędu może rozmienić jego dobrze zapowiadającą się karierę na drobne.

Kell Brook - Kevin Bizier: Pomimo tego, że Kell Brook posiada nieskazitelny, jeden z najlepszych na świecie rekordów, w dalszym ciągu jest jednym z najbardziej niedocenianych mistrzów. "The Special One" w walce o pas wypunktował na wyjeździe Shawna Portera, po czym w pierwszej połowie walki znokautował kolejno Ionuta Dan Iona i Frankie Gavina. Kolejnym przeciwnikiem Anglika będzie Kevin Bizier, który w ostatniej walce - mimo wszystko dość niespodziewanie - znokautował w swoim debiucie w Stanach Zjednoczonych Fredericka Lawsona. Po debiucie w USA, przyjdzie teraz pora na debiut w Wielkiej Brytanii i od razu debiut w mistrzowskim starciu. Niewielu spodziewa się, aby Bizier sprawił Brookowi problemy, jednak warto dać mu szansę. Kanadyjczyk posiada nieco większy zasięg ramion, a jedyne dwie porażki w zawodowej karierze poniósł z rąk wspomnianego wcześniej Rumuna, Dan Iona. Obie po niejednogłośnych decyzjach sędziowskich, po bardzo wyrównanych starciach. Przy nieco szczęśliwszym zbiegu okoliczności, Bizier mógłby w dalszym ciągu być niepokonany. Co ciekawe, mówi się że w przypadku zwycięstwa, Kell Brook może być brany pod uwagę jako rywal Gienadija Gołowkina.

Joseph Diaz - Jayson Velez: Ciekawe zestawienie dwóch stosunkowo młodych jeszcze pięściarzy. Pojedynek odbędzie się w Stanach Zjednoczonych, w rodzinnej dla Diaza Kalifornii. Dla mierzącego ledwie 168 centymetrów wzrostu 23-letni Amerykanina walka z Portorykańczykiem będzie chyba największym wyzwaniem w karierze. Dotychczas zdołał wypunktować Rene Alvarado i Rubena Tamayo. Starszy, wyższy i posiadający aż o 15 centymetrów większy zasięg rąk Velez był do niedawna niepokonany. W 2014 roku był także bliski sięgnięcia po mistrzowski tytuł federacji IBF, jednak sędziowie orzekli remis w jego walce z Jewgienijem Gradowiczem. W ostatniej walce, pod koniec 2015 roku pierwszą porażkę zadał mu Ronny Rios wygrywając walkę na punkty. 28-letni Portorykańczyk jest rządny powrotu na szczyt, a pomóc ma mu w tym wygrana nad niepokonanym "JoJo" Diazem. Atutem Amerykanina może być odwrotna pozycja.

Andre Ward - Sullivan Barrera: Zdecydowanie najciekawsze wydarzenie nadchodzącego weekendu. Powrót jednego z najlepszych pięściarzy świata bez podziału na limity wagowe, uznawanego za pięściarskiego geniusza Andre Warda. Będzie to pierwsze poważne wyzwanie "S.O.G." po zmianie kategorii wagowej na wyższą. 32-latek ma na swoim rozkładzie całą plejadę gwiazd - wygrywał z takimi nazwiskami jak Mikkel Kessler, Allan Green, Sakio Bika, Arthur Abraham, Carl Froch, Chad Dawson czy Edwin Rodriguez. Każdego z nich pokonał bardzo wyraźnie. Najwięcej problemów sprawił mu nieaktywny już "Cobra" Froch. Czy posiadając tak niewiarygodne doświadczenie z walk na najwyższym poziomie, Ward może obawiać się Sullivana Barrery? Teoretycznie nie powinien. Atutami Barrery będą siła, lepsze warunki fizyczne oraz fakt, że on również nie zna uczucia porażki. W ostatnich pojedynkach wygrywał z Jeffem Lacy’m, Hakimem Zoulikhą i Karo Muratem. Nigdy jednak nie walczył na światowym poziomie, na który niewątpliwie zabierze go Andre Ward. Szacunek dla Kubańczyka należy mieć głównie za to, że jako jeden z bardzo nielicznych zgodził się na walkę z Wardem bez możliwości zdobycia jakiegokolwiek pasa. 34-latek jest jednak bardzo pewny siebie - ponoć po pokonaniu Amerykanina, chce odebrać pasy Siergiejowi Kowaliowowi. Taki sam plan ma "S.O.G.". Jest wielce prawdopodobne, że zwycięzca tej konfrontacji, jesienią spotka się z "Krusherem".

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>