Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Youri Kalenga - Yunier Dorticos: Pierwsza i od razu niezwykle wyrównana konfrontacja bez widocznego na pierwszy rzut oka faworyta. Świetny rekord posiada Dorticos i to być może on powinien nim być, jednak warto podkreślić, że wszystkie dotychczasowe pojedynki stoczył on w USA, a teraz będzie gościem we Francji. Walka z Kalengą zakontraktowana jest na pełne 12 rund ze względu na fakt, iż w jej stawce znajdzie się tytuł regularnego mistrza Świata WBA, natomiast pochodzący z Kuby pięściarz nigdy na takim dystansie nie walczył. Co więcej, tylko Edison Miranda zdołał przeboksować z nim 10 odsłon, natomiast inne jego konfrontacje kończyły się zanim tak na dobre się zaczynały. Ostatnie dwa pojedynki wygrywał odpowiednio w pierwszej i drugiej rundzie, a w 2016 roku jeszcze nie prezentował się w ringu. Ciemnoskóry Francuz zna już smak walki o prestiżowe pasy - w 2014 roku pokonał Mateusza Masternaka w walce o tytuł WBA Interim, po czym przystąpił do walki o pełnoprawne mistrzostwo z Denisem Lebiediewem ulegając nieznacznie na punkty. W odróżnieniu od Dorticosa, Kalenga sprawdzał się już wielokrotnie na dłuższych dystansach w walkach na wysokim poziomie. Pokonał po dwunastu rundach Masternaka, również 12 rund bił się z Dentonem Daleyem. W 2015 roku 12 rund spędził w ringu z Lebiediewem i dziewięć z Roberto Bolontim. "El Toro" ma tylko cztery walki więcej w rekordzie, ale aż trzykrotnie więcej czasu spędził w ringu.

Joseph Parker - Carlos Takam: Kiedy odbywały się gale w Nowej Zelandii, na których walczył Parker, zwykle mieliśmy także okazje zobaczyć w ringu Izu Ugonoha. Tym razem nie ma Polaka, a jego młodszy kolega z sali będzie miał do zdania pierwszy prawdziwy, solidny sprawdzian. Naprzeciw młodego Australijczyka stanie prawdziwa skała, bo taką opinię wśród fachowców ma Carlos Takam. Niezwykle twardy, świetnie zbudowany pięściarz, którego trudno trafić, jeszcze trudniej przewrócić. Takam w swojej karierze przegrywał tylko dwukrtonie - w 2009 roku uległ niepokonanemu wówczas Gregory'emu Tony'emu, natomiast w 2014 na Łużnikach padł w końcu po kumulacji ciosów Alexandra Povetkina. Wcześniej nokautował chociażby Romana Kracika, Michaela Granta czy Fransa Bothę, pewnie wypunktował będącego na fali Tony'ego Thompsona i zremisował z niepokonanym Mikem Perezem. W ubiegłym roku stoczył trzy walki z doświadczonymi journeymanami - kolejno z Marcelo Nascimento, Michaelem Sprottem i George Ariasem, więc na pewno jest dobrze przygotowany do pojedynku z Parkerem. A walka z Australijczykiem będzie eliminatorem do tronu IBF i pasa będącego od niedawna w posiadaniu Anthony’ego Joshuy. Fachowcy już ostrzą sobie zęby na pojedynek Joshuy z Parkerem, czyli dwóch najzdolniejszych pięściarzy młodego pokolenia w wadze ciężkiej, jednak wcale nie jest powiedziane, że Parker poradzi sobie z Kameruńczykiem. Wszystko zweryfikuje ring i dyspozycja dnia.

David Haye - Arnold Gjergjaj: Kolejna interesująca potyczka w wadze ciężkiej w najbliższy weekend. Interesująca głównie ze względu na Anglika, który wraca po kilkuletniej przerwie i próbuje ostatni raz zawojować królewską kategorię wagową. Po szybkiej demolce na Marku De Morim, tym razem przyjdzie pora na legitymującego się kapitalnym rekordem Szwajcara urodzonego w Kosowie. Gala "Haye Day" to przede wszystkim występ jednego aktora, którym jest David, a także walka Shannona Briggsa, z którym to ma się Anglik zmierzyć w kolejnym pojedynku. Anglika przedstawiać nie trzeba - były mistrz Europy i mistrz świata w wadze cruiser, który tytuł w wadze ciężkiej zdobył już w drugim pojedynku punktując w Niemczech Nikolaya Wałuejewa. Po nokautach na Johnie Ruizie i Audleyu Harrisonie "Hayemaker" próbował zunifikować pasy z Wladimirem Kliczko, jednak druga wycieczka do Niemiec nie była już tak udana. Po porażce zdążył pokonać przed czasem Derecka Chisorę i przerwał karierę na trzy i pół roku. Teraz wraca i próbuje zamieszać w odmienionej nieco wadze ciężkiej. Co może przeciwstawić mu Arnold Gjergjaj? Kompletnie nic, poza tym, że jest pięć centymetrów wyższy. W swojej karierze bił się tylko na swoim terenie. Wygrywał co prawda z takimi zawodnikami jak Janne Katajisto, Adnan Redzović czy Denis Bakhtov, spędził także 123 sekundy w ringu z Mateuszem Malujdą, ale nigdy nawet nie stał obok kogoś takiego jak David Haye. Walka Anglika z De Morim trwała 131 sekund. Czy "Hayemaker" zdoła poprawić ten rezultat?

Stanislav Kashtanov - Tomasz Gargula: "Tomera" miał walczyć z Pawłem Stępniem w Szczecinie, ale ostatecznie wybrał - chyba lepszą finansowo - walkę na świetnej gali w Rosji ze Stanislavem Kashtanovem. Czy Polak jedzie tam po zwycięstwo? Mało kto wierzy w takie rozstrzygnięcie biorąc pod uwagę fakt, że Polak dowiedział się o tej walce z około dwutygodniowym wyprzedzeniem. Ukrainiec to pogromca takich zawodników jak chociażby Willbeforce Shihepo, Vikapita Meroro, Server Emurlaiev czy Konstantin Piternov. Stoczył dwa pojedynki o zawodowe mistrzostwo Świata i właśnie te dwie konfrontacje zakończyły się jego porażkami. Za każdym razem ulegał niejednogłośnie na punkty. W wadze super średniej minimalnie uległ Karoly Balzsayowi, zaś w półciężkiej Felixowi Valerze - również walczącemu na rosyjskiej gali. Oba pojedynki równie dobrze mogły pójść w stronę Kashtanova i Ukrainiec mógłby być wciąż niepokonany. 41-letni Gargula po 11-letniej przerwie wrócił do boksu w 2015 roku i zdążył stoczyć cztery walki, z czego trzy wygrał. Przegrał tylko z Maciejem Miszkiniem przed czasem. W ostatnim pojedynku, w marcu tego roku pokonał niespodziewanie Andrzeja Sołdrę. Walka z Kashtanovem w Moskwie będzie pierwszym wyjazdowym pojedynkiem "Tomery" w karierze. Oby zaprezentował się przynajmniej przyzwoicie.

Dimitrij Biwoł - Felix Valera: Można spodziewać się grzmotów między linami, kiedy do ringu wchodzą niepokonani pięściarze z takimi współczynnikami nokautów. Młody Rosjanin to ogromna nadzieja tamtejszego boksu, który po sześciu nokautach dostaje szansę pojedynku o tytuł zwykłego mistrza Świata WBA w wadze półciężkiej. Rosjanie planują, że 25-latek przejmie kiedyś schedę po Siergieju Kowaliowie. Reprezentant Dominikany po dwunastu nokautach w dwunastu pojedynkach w swoim rodzimym kraju przyjechał do Rosji i wypunktował wymienianego wcześniej Stanislava Kashtanova. Jeśli Rosjanie dali mu wygrać i zdobyć pas WBA Interim to na pewno nie po to, żeby teraz dać mu z nim odjechać do domu. Valera będzie musiał bronić swojego trofeum z Biwołem, który wydaje się faworytem nadchodzącego starcia. Przed Kashtanovem Valera bił się tylko z trzema zawodnikami mającymi dodatni rekord. Młody Rosjanin od początku narzucił sobie wysokie tempo. Wszyscy jego rywale mieli dodatni bilans i wszystkich równo znokautował. Czy tym razem również pójdzie mu tak łatwo? Walka zakontraktowana jest na 12 rund, natomiast Biwoł najwięcej walczył dotychczas osiem. Valera królewski dystans ma za sobą w walce z Kashtanovem, jednak wcześniej aż dziesięciokrotnie kończył swoje walki w otwierającym starciu, co oznacza że szczególnie groźny będzie na samym początku walki.

Denis Lebiediew - Victor Emilio Ramirez: Argentyńczyka można nazwać nieco przypadkowym mistrzem świata. Co prawda wypunktował Olę Afolabiego w walce o pas Interim, ale pełnoprawny tytuł dostał w prezencie po zakończeniu kariery przez Yoana Pablo Hernandeza. W pierwszej obronie zaledwie zremisował z Ovillem McKenziem i z pewnością nie będzie faworytem w walce z Denisem Lebiediewem. Ramirez był już kiedyś mistrzem WBO w 2009 roku, ale tytuł szybko oddał w posiadanie Marco Huckowi. "El Tyson del Abasto" ostatnie osiem walk stoczył w swojej rodzinnej Argentynie, więc wycieczka do Rosji i walka na tamtejszej gali w specyficznym klimacie może sprawić mu nie lada problem. Do tego Rosjanin jest niesamowicie zmotywowany, gdyż po raz pierwszy stanie przed szansą na zunifikowanie tytułów i chyba sam nie wierzy swojemu szczęściu, że trafił mu się tak łatwy rywal. Nie ma się co oszukiwać, że Ramirez jest najsłabszym z obecnych mistrzów. Co łączy najbliższych rywali? Obaj przegrywali z Marco Huckiem, obaj mają po 180 centymetrów wzrostu i… to chyba tyle. Faworyt jest jeden i - po odwołaniu walki Povetkina z Wilderem - będzie on musiał wygrać przekonująco. Pojedynek będzie przecież wydarzeniem wieczoru.

Jermell Charlo - John Jackson: W końcu otrzyma swoją sznasę Jermell Charlo na zdobycie mistrzowskiego pasa. Walka z Johnem Jacksonem to pojedynek o mistrzowski tytuł WBC w limicie wagi super półśredniej. ‘Iron Man’ marzył o tym tytule, gdyż nie chciał być ciągle w cieniu mającego mniej walk, a będącego mistrzem Świata brata, Jermalla. Co ciekawe, ten nie będący jeszcze mistrzem Jermell, według komputerowego rankingu Boxrec jest oceniany wyżej niż posiadający pas brat. Wydaje się jednak, że to właśnie Jermell ma na rozkładzie więcej klasowych przeciwników. Denis Douglin, Demetrius Hopkins, Gabriel Rosado, Charlie Ota, Vanes Martirosyan czy Joachim Alcine to lista pokonanych przez Jermella zawodników. Do tej listy w najbliższy weekend może dojść nazwisko Johna Jacksona. Dla 27-latka z Wysp Dziewiczych to także będzie pierwsza próba zdobycia pasa. Jackson nie ma na swoim koncie wielkich sukcesów. Za największy można chyba uznać pozbawienie zera w rekordzie Ceresso Forta oraz ostatnią wygraną - w sierpniu ubiegłego roku z Dennisem Laurente. ‘Dah Rock’ przegrywał natomiast z Willie Nelsonem i - przed czasem - z Andym Lee. Jego przewaga w walce z Charlo to nieco większy wzrost i zasięg ramion, ale czy to wystarczy by sprawić niespodziankę?

Erislandy Lara - Vanes Martirosyan: Wielki rewanż za niedokończone sprawy z listopada 2012 roku. Wtedy to ich pasjonujące starcie przerwało przypadkowe zderzenie głowami i rozcięcie nad okiem Ormianina. Sędziowie po dziewięciu świetnych rundach przyznali remis. Jeden sędzia ten remis w rzeczywistości widział, jeden opowiedział się za Larą, a ostatni za Martirosyanem. W najbliższy weekend w Las Vegas panowie będą mogli dokończyć swoją batalię i rozstrzygnąć kto jest lepszy. Faworytem jest nieoficjalny lider kategorii super półśredniej, Kubańczyk Lara, który po walce z Vanesem nie spuścił z tonu i bił się tylko na najwyższym poziomie. Wygrał z Alfredo Angulo i Austinem Troutem, żeby minimalnie - w oczach sędziów - ulec Saulowi Alvarezowi. Wrócił pokonując Ishe Smitha, Delvina Rodrigueza i Jana Zavecka zdobywając przy okazji pas mistrzowski WBA. Martirosyan uległ na punkty Demetriusowi Andrade i Jermellowi Charlo, natomiast wygrał m.in. z Willie Nelsonem i Ishe Smithem. Ciekawie wyglądają dysproporcje w warunkach fizycznych obu rywali. Ormianin jest o 7cm wyższy od Kubańczyka, natomiast ma on aż 10cm krótszy zasięg rąk. W przypadku wygranej nad Martirosyanem, Lara będzie jednym z kandydatów do walki z Gienadijem Gołowkinem.

Jermall Charlo - Austin Trout: Jermall Charlo swój mistrzowski pas zdobył nokautując dość szybko i swobodnie Corneliusa Bundrage'a, a obronił wygrywając równie szybko z Wilky Campfortem. Żarty się jednak skończyły. Jermall nigdy nie bił się w ringu z kimś tak wymagającym jak Austin Trout. Charlo jest pięć lat młodszy od swojego rywala i posiada też sporo mniejsze doświadczenie. Trout to były mistrz Świata w tym limicie. Posiadał pas WBA po wygranej nad bratem Canelo, Rigoberto Alvarezem. Swój tytuł obronił kilkukrotnie lecz pięściarski świat zadziwił w 2012 roku, kiedy to najpierw łatwo uporał się z Delvinem Rodriguezem, a następnie wyraźnie wygrał z Miguelem Cotto. Unifikacja się nie udała, gdyż "No Doubt" uległ "Canelo" Alvarezowi, a później jeszcze Erislandy Larze. W 2014 roku wrócił i kontynuuje swój powrót na szczyt. Wypunktował Daniela Dawsona, a przed czasem odprawiał kolejno Luisa Grajedę, Luisa Galarzę i Joeya Hernandeza. Sporo krwi napsuje z pewnością także Jermallowi Charlo. Trout dysponuje nieco słabszymi warunkami fizycznymi, ale będzie miał po swojej stronie atut w postaci odwrotnej pozycji, co często sprawia problemy młodym zawodnikom. Ta walka nie ma stuprocentowego faworyta, można nawet wietrzyć niespodziankę w postaci wygranej 30-letniego Trouta. Ale czy to w istocie będzie niespodzianka?

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>