Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Janik

Przegląd Sportowy: Przegrał pan w Nowym Jorku z Olą Afolabim niejednogłośną decyzją sędziów (dwa do remisu), ale zebrał za swój występ sporo pozytywnych ocen. Gratulować czy nie bardzo?
Łukasz Janik: Mam mieszane uczucia. Po walce udzielałem wywiadu i przepraszałem kibiców, bo na pewno jest niedosyt... Kiedy wróciłem do hotelu, włączyłem facebooka, przejrzałem internet i poczytałem, co piszą ludzie, i właściwie nie znalazłem negatywnych komentarzy. A przecież z reguły najwięcej tam "hejtowania". Znajomi gratulowali mi serca do walki. Mówiłem już przed walką, że tego mi nie zabraknie, bo ja nie pękam. Myślałem jednak, że jestem genialnie przygotowany fizycznie. Chciałem Afolabiego zajechać, ale w czwartej rundzie trochę stanąłem. Nie czułem się najlepiej. Michał Chudecki, który jest w USA, powiedział mi, że pięć dni na aklimatyzację to za mało. Starałem się jednak do końca, choć nie czułem się najlepiej. Wielu osób po gali mówiło mi, że stoczyłem dobrą walkę, żebym się nie martwił. Zabrakło mi doświadczenia, bo myślałem, że wytrzymam tempo.

Mówił pan, że obiecywał zostawić serce w ringu. Przed walką wielu obiecuje...
Znam siebie i wiem, co mówię. Robię swoje. Miałem takie myśli, że jeśli przegram, to może skończę boksować, ale teraz wiem, że na pewno tego nie zrobię. Gdyby Afolabi mnie pobił, to może tak, ale mnie zabrakło rundy czy dwóch, żeby wygrać.

Czuł pan, że Afolabi jest w zasięgu?
Na początku walki, kiedy mocno go trafiałem. Muszę jednak zobaczyć tę walkę. Nigdy nie walczyłem z tak silnym zawodnikiem. Przegrałem kiedyś z Mateuszem Masternakiem, ale wtedy Łukasz Janik nie był taki, jak teraz. Miałem wtedy problemy w życiu prywatnym, zlekceważyłem go. Mówiłem tylko, że wygram, ale w sumie nie wiedziałem jak. Teraz miałem plan.

A pan był naruszony w tej walce?
Nie, nie. Poczułem tylko cios w wątrobę w jednej z rund i musiałem klinczować, bo zabrakło mi powietrza. Ale już uderzenia na głowę nie robiły wrażenia. Oczywiście, po ciosie, po którym pękł mi łuk brwiowy poczułem, że krew zaczęła mi zalewać oko, ale to wszystko. Swoją drogą, podziękowania dla pana Janka Sobieraja, mojego cutmena, bo wykonał świetną robotę.

Boks w "Przeglądzie Sportowym" >>

Co dalej?
Wrócę do Polski, odpocznę... Odłożyłem wiele spraw i skupiłem się na pracy, bo jechałem wygrać, naprawdę. Może rewanż w Polsce albo znowu w USA? Gdyby w USA, to chciałbym być tutaj przynajmniej dwa tygodnie wcześniej.

Rewanż z Afolabim jest możliwy?
Chciałbym, powiedziałem o tym od razu po walce. Ten pojedynek wiele mnie nauczył.

Może prędzej druga walka z Masternakiem?
Dlaczego nie? Wolałbym jednak znowu spotkać się z Afolabim.

Kiedy znowu wejdzie pan do ringu?
Pojawiła się oferta, żebym walczył pod koniec tego roku, ale nie wiem, czy to ma sens. Chcę teraz szybko wrócić do treningów technicznych. Powiedziałem sobie, że dopóki nie zostanę mistrzem świata, to zero imprez. I nie myślałem o pasie mistrza federacji IBO. Albo będę mistrzem, albo dam sobie spokój. Nie muszę boksować, bo mam wiele innych pomysłów na siebie, mam plan "b", "c", "d" i "e". Na pewno nie będę jeździł po świecie i nabijał innym bilansów. Pieniądze można zarabiać w inny sposób. Tylko jeszcze nie jestem spełniony sportowo.