Nie był to najlepszy rok dla polskiego boksu zawodowego. Ale jest kilku zadowolonych. Na pewno jest w tym gronie Maciej Sulęcki, który po emocjonującej walce pokonał w Newark Jacka Culcaya, byłego mistrza świata amatorów oraz zawodowców i otworzył sobie szeroko drzwi do sławy i znacznie większych niż dotychczas pieniędzy.

O tym, że Sulęcki ma papiery nawet na mistrza świata mówiłem i pisałem już prawie pięć lat temu, gdy wygrywał swój pojedynek z Robertem Świerzbińskim na Polsat Boxing Night w gdańskiej Ergo Arenie. W jego narożniku stał wtedy Andrzej Gmitruk. I o ile dobrze pamiętam, mało kto w moje słowa wierzył.

A dziś Sulęcki jest o krok od mistrzowskiej walki w wadze junior półśredniej, musi tylko wyleczyć kontuzję i pokonać urodzonego w Armenii obywatela USA, Vanesa Martirosjana. Tak mówi promotor byłego pięściarza warszawskiej Gwardii Andrzej Wasilewski.

W dobrym nastroju w obliczu Nowego Roku mają prawo być też Michał Syrowatka, który na Wyspach Brytyjskich znokautował w 12 rundzie niepokonanego Robbiego Daviesa Jr, oraz Adam Kownacki po tym jak upokorzył na Long Island Artura Szpilkę. Kownacki w odróżnieniu od Syrowatki ma wytyczoną drogę do celu. 20 stycznia zmierzy się w Nowym Jorku z Gruzinem Kiładze trenowanym przez Freddiego Roacha, a wiosną prawdopodobnie zobaczymy go na Polsat Boxing Night organizowanym przez Mateusza Borka.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>