Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Przełożenie igrzysk skomplikowało moją sytuację, bo po Tokio chciałem wrócić do boksu zawodowego. Ale swojego postanowienia nie zmieniam. Wykorzystując swoje doświadczenie, patrząc na walki o medale olimpijskie i przy odrobinie szczęścia, to medal jest w moim zasięgu - ocenia w rozmowie z Polskatimes.pl były mistrz Europy w boksie Mateusz Masternak, który obecnie jako żołnierz pomaga w walce z koronawirusem.

Pięściarz boi się koronawirusa?
Mateusz Masternak: To duże zagrożenie i daje wiele do myślenia. Stosuję wszystkie środki zapobiegawcze. I chyba tak, mogę powiedzieć, że się boję.

Bardziej obawia się pan o zdrowie, czy o to, czy będzie miał za co żyć?
To inny problem. Jest uciążliwy i skłania do kolejnych przemyśleń, zwłaszcza o karierze, bo nie wiadomo, ile ta cała sytuacja będzie trwać. Choć osobiście nie skupiam się tylko na boksie, bo pracuję w wojsku, więc mam za co żyć. Jednak kariera sportowa dziś mocno cierpi.

Wprawdzie są przypadki, że bokserzy mają pensje, ale częściej otrzymują gaże za walki. Dziś nie ma gdzie walczyć.
To bardzo trudna sytuacja, my, pięściarze, nie wiemy na czym stoimy, więc trudno zaplanować sobie życie. Przed osobami, dla których gaże były jedynym źródłem utrzymania, stoi jeden wielki znak zapytania. Dużo zależy też od sponsorów i tego, jak oni odczuli czy odczują kryzys wywołany pandemią. Tym bardziej, że - jak wspomniałem -nie wiemy, kiedy wszystko wróci do normy. Tymczasem trzeba żyć, opłacać rachunki i inne zobowiązania. Mam to szczęście, że nie jestem zależny tylko od sportu. W 2018 r. zostałem żołnierzem zawodowym, więc co miesiąc dostaję pensję.

Ostatni olimpijski medal w boksie, brązowy, zdobył w 1992 r. Wojciech Bartnik. Wiadomo, że jako sportowiec chce pan osiągnąć jak najwięcej, ale naprawdę widzi pan siebie na podium w Tokio?
Gdybym w to nie wierzył, to bym tego nie robił. Jak patrzę na boks olimpijski, to trudno mi ocenić, czy on jest łatwiejszy czy trudniejszy. Jest inny. Wszystko zależy, na ile zdążę przystosować swoje ciało do boksu szybszego, bardziej dynamicznego i bardziej chaotycznego. W zawodowym ringu pewne rzeczy inaczej można rozwiązywać, wyczekać rywala, wciągnąć w jakąś grę. W olimpijskim boksie na nic nie ma czasu. Jeśli przegrasz w nim jedną rundę, to jakbyś w zawodowym przegrał cztery. Natomiast uważam, że wykorzystując swoje doświadczenie, patrząc na walki o medale olimpijskie i przy odrobinie szczęścia, to medal jest w moim zasięgu.

Pełna rozmowa z Mateuszem Masternakiem na Polskatimes.pl >>