Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

Mateusz Masternak jest o krok od spełnienia wielkiego sportowego marzenia, jakim jest wzięcie udziału i zwycięstwo w pojedynku o pełnoprawne mistrzostwo świata. W sobotę w Zakopanem musi pokonać Australijczyka Jasona Whateleya, aby stać się obowiązkowym rywalem jego rodaka, czempiona federacji IBF Jaia Opetai. Jeśli tak się stanie, o pas "Master" może powalczyć już w pierwszych miesiącach 2023 r.

2 lipca na ringu w australijskim Broadbeach Jai Opetaia odebrał pas mistrza świata IBF dobrze znanemu polskim kibicom Łotyszowi Mairisowi Briedisowi, którego pokonał na punkty po 12 rundach jednogłośną decyzją sędziów. Od tamtej pory nie ogłoszono pojedynku Australijczyka w pierwszej obronie tytułu. Miesiąc temu media informowały natomiast o sierpniowej awanturze z udziałem Opetai. Pewnego sierpniowego wieczoru 27-latek miał się zachowywać agresywnie w nocnym klubie w Sydney, znieważyć policjantów i trafić do aresztu – oczywiście na krótko.

Zostawiając kwestie pozasportowe na boku, czy możliwe jest, że już najbliższą potyczkę Opetaia stoczy ze zwycięzcą sobotniego starcia Mateusz Masternak – Jason Whateley w Zakopanem? Według Jacka Szelągowskiego, wiceprezesa grupy KnockOut Promotions, właśnie tak się stanie.

– Nie dzielmy skóry na niedźwiedziu, bo w sobotni wieczór Mateusz Masternak zmierzy się z wymagającym rywalem i najpierw musi oczywiście wygrać. Jednak faktem jest, że Opetaia będzie zobowiązany do walki w obronie pasa ze zwycięzcą tego eliminatora i nie będzie miał możliwości wyboru innego rywala – zaznacza Szelągowski.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>