Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

ChudeckiPo efektownym zwycięstwie nad Krzysztofem Szotem w Ostródzie Michał Chudecki (6-1-1, 3 KO) wróci między ringowe liny już 18 sierpnia w Międzyzdrojach. Choć rywal pięściarza z Poznania wciąż nie jest znany, niepokonany "TNT" przekonuje: "nie boję się wyzwań i mogę walczyć z coraz trudniejszymi, bardziej wymagającymi rywalami."

Kamil Kierzkowski: Czytając komentarze jeszcze przed twoją walką z Krzysztofem Szotem można było odnieść wrażenie, że jesteś skazywany na porażkę. Jak jednak potoczyła się walka - każdy mógł zobaczyć. Czujesz satysfakcję ze sprawienia niespodzianki wszystkim niewierzącym w twe umiejętności?
Michał Chudecki:
Przed walka nie czytałem żadnych komentarzy, ale jednak gdzieś w podświadomości czułem i dochodziły mnie słuchy, że tak jest. Nie chciałem i nie musiałem nikomu nic udowadniać. Znam swoją wartość i zawsze ciężko trenuję, by dać z siebie wszystko. Ta walka była tylko kolejnym sprawdzianem przed jeszcze poważniejszymi rywalami.

- Co - z perspektywy czasu - wskazałbyś jako twój najpoważniejszy argument, atut w walce z Krzysztofem?
Myślę, że o wszystkim zadecydowało po prostu profesjonalne podejście do przygotowań. Z trenerem ustaliliśmy konkretny plan, a następnie bardzo dobrze go zrealizowaliśmy. Wydaje mi się, że już od samego początku zaskoczyłem Szota. Sądzę, że mnie trochę zlekceważył. Myślał, że będzie to łatwa walka… jednak się przeliczył.

- Krzysztof - sugerując się choćby rankingami - wydawał się znacznie bardziej niebezpiecznym przeciwnikiem, niż twój poprzedni rywal, Christian Steele. Z Amerykaninem zremisowałeś, z Szotem natomiast poradziłeś sobie bez większych problemów…
Tak, to fakt. Wówczas nie wszystko układało się najlepiej podczas przygotowań do walki. Było trochę komplikacji i może to zaważyło na słabszej dyspozycji… Werdykt w walce ze Christianem - co podkreślałem już wcześniej - wciąż uważam za niesłuszny, wygrałem tę walkę. Nie chcę się jednak tłumaczyć czy szukać dziury w całym. Trudno - wynik poszedł w świat. Nic strasznego w zasadzie się nie stało. Może i wyszło mi to na dobre, bo byłem bardziej zmobilizowany, by zaprezentować swe umiejętności w kolejnej walce. Dzięki temu zrobiłem w mojej karierze dwa cenne kroki w przód.

- Na pewno dotarła do Ciebie informacja, że Krzysztof - jeszcze przed walką z Tobą - zaplanował kolejne starcie na kilka dni po gali w Ostródzie. Jak to wtedy odebrałeś?
To nie było zbyt przyjemne. Owszem, odebrałem to jako lekceważenie i brak szacunku do mej osoby. Za bardzo jednak się tym nie przejmowałem. Skupiłem się wyłącznie na jak najlepszym przygotowaniu do walki. Myślę, że efekty było widać.

- Z tego co wiem są plany, byś zaboksował wkrótce w Międzyzdrojach. Możesz powiedzieć o tym coś więcej?
Tak, mogę to już potwierdzić: 18 sierpnia walczę na gali w Międzyzdrojach. Pojedynek - przynajmniej na tę chwilę - najprawdopodobniej odbędzie się na dystansie 6 lub 8 rund.

- A co z rywalem?
Rywala jeszcze nie znam, ale już wkrótce powinienem być w stanie podać jakieś konkretne nazwisko. Ufam promotorowi i nie boję się walk z pięściarzami będącymi wyżej w rankingach. Po prostu - będę walczył z tym, kogo mi wyznaczą.

- Widzisz jakichś pięściarzy w twojej wadze - z naszego polskiego podwórka - którzy mogliby Ci poważnie zagrozić? Jest ktoś z kim chciałbyś się zmierzyć szczególnie?
Poważnego zagrożenia raczej nie widzę. Często jestem jednak pytany o walkę z Krzyśkiem Cieślakiem. Jeśli kibice faktycznie by tego chcieli - to dlaczego nie? Jestem do dyspozycji, mogę z nim walczyć. Moglibyśmy dać dobre widowisko. Jak niejednokrotnie już mówiłem - nie boję się wyzwań i mogę walczyć z coraz trudniejszymi, bardziej wymagającymi rywalami.

- W poprzednim roku walczyłeś 4-krotnie. W Międzyzdrojach również wystąpisz już po raz czwarty. Planujecie później jakiś odpoczynek, czy zobaczymy Cię jeszcze przed końcem 2013 roku?
Ten rok jeszcze się nie skończył i zapowiada się, że będzie dla mnie jeszcze bardzo pracowity. Po Międzyzdrojach - prawdopodobnie na przełomie września i października  zawalczę jeszcze raz w Polsce. Następnie wylatuję do Stanów, gdzie powinienem wyjść do ringu już w listopadzie. Tempo jest wysokie, ale mi to odpowiada.

- A jeśli chodzi o plany czysto wakacyjne? Wielu w tej chwili zapewne wyleguje się na plaży… Planujesz jakieś wczasy?
Nie, na razie skupiam się tylko na walkach. Być może pomyślę o czymś na koniec roku. Poza tym - nawet gdy jestem na wczasach, to i tak wypoczywam czynnie. Nie lubię leniuchować.