Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W nocy z piątku na sobotę koło Radomia doszło do serii podpaleń samochodów. Pięć aut, które spłonęły, należały do rodziny i bliskich znanego pięściarza z Radomia Michała Cieślaka.

Jak informuje Państwowa Straż Pożarna w Radomiu w ciągu zaledwie czterech godzin otrzymała zgłoszenia o siedmiu płonących autach w Radomiu i jego okolicach. Zdarzenia miały miejsce nie tylko na terenie Radomia, ale również na terenie gmin Kowala i Gózd. Największe ze zdarzeń miało miejsce w miejscowości Kosów. Spaleniu i uszkodzeniu uległy tam 4 samochody. Potem okazało się,że to przed domem czołowego polskiego pięściarza Michała Cieślaka, dantejskie sceny rozgrywały się około godziny pierwszej.

Jego nie było w domu bowiem do walki z Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą przygotowuje się poza Radomiem. Stoczy ją 31 maja i jeśli wygra będzie to przepustka do pojedynku o pas mistrza świata.

- Jestem mocno podenerwowany całą sytuacją, ale nie wpłynęła ona w żaden sposób na sportową sferę. Nie chcę rozmawiać na temat tego co się wydarzyło. Cieszę się tylko, że nikomu z moich bliskich nic się nie stało. Moja walka jest coraz bliżej i skupiam się przede wszystkim na boksie. Ten pojedynek nie jest zagrożony - powiedział w rozmowie telefonicznej z serwisem Echodnia.eu radomski pięściarz.

Na posesji w Kosowie stoją cztery auta. Dwa doszczętnie spalone, a dwa pozostałe, jedynie częściowo. W domu dziennikarze Echodnia.eu zastali Pawła Cieślaka, brata radomskiego boksera. To on pierwszy zauważył ogień, wybiegł i zaczął gasić pojazdy.

- Najpierw szybko zacząłem gasić dwa auta stojące tuż przy domu. Bałem się, że ogień rozprzestrzeni się na budynek. Dziadkowie są przerażeni, ale nikomu na szczęście nic się nie stało - opowiada Paweł Cieślak.

Pełna treść artykułu na Echodnia.eu >>