Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Tomasz DrwalZ 28-letnim Tomkiem Drwalem (17-3 MMA, 3-2 UFC) z pierwszym - i na razie jedynym - polskim zawodnikiem Mieszanych Sztuk Walki  bijącym się w  elitarnej UFC umówiłem się, żeby porozmawiać  o tym, co się nagle stało, że Polacy tak dobrze radzą sobie w sportach kiedyś zarezerwowanych dla Amerykanów  oraz jego  zbliżającym sie pojedynku 15 września w teksańskim Austin. Miało być Tomku Adamku w  zawodowym boksie, Tomku Drwala  od trzech lat w elitarnej UFC i  Damianie Grabowski wygrywającym na turnieju Bellatora. Nic z tego  - skończyło się na tym, że po 30 minutach wiedziałem, że "Gorilla" jest równie agresywny w klatce jak podczas wywiadu - zwłaszcza  kiedy mówi o tym, co naprawdę leży mu na sercu. Były uderzenia mocne i bardzo mocne, a rozmowę o prawdziwym MMA przełożyliśmy na później...

-  15 września w UFC Fight Night  22 w teksańskim Austin walczyć będziesz z Dave Branchem (6-1 MMA). Kontuzja kolana zaleczona, możesz dodać kolejny nokaut do swojego tabelki wyników, bo jeśli wierzyć amerykańskiej prasie, "na Drwala przychodzi się po to, żeby zobaczyć nokaut, adrenalinę w niebezpiecznych stężeniach i 100 procentowe zaangażowanie w to, co robi".
Tomek Drwal:
Bo inaczej nie można, nie ma innego MMA. Jak walczymy na galach UFC to przychodzi Dana White, zamyka nas w szatni i mówi: "Dajcie z siebie wszystko co potraficie, tak że z widzów na sali i przed telewizorem powie, że warto było was zobaczyć i za was zapłacić". Eksplozja popularności MMA to w dużej mierze jedna nieprawdopodobna walka z 2005 roku w Las Vegas - Forrest Griffin kontra Stephan Bonner. 15 minut takiej walki, że wszyscy powinni ja zobaczyć, a jak nie wiedzieli, to znaczy, że nie widzą co to jest MMA. Każdy z nas chce być do dziś taki jak oni, stoczyć taką walkę.  I tacy wychodzimy na galę, dlatego czasami mnie krew zalewa jak widzę co się dzieje nad Wisłą...

-  A dzieje się...
TD:
... cyrk, kompletne zaprzeczenie tego, czym naprawdę jest MMA. Gale KSW to kompromitacja. Bzdurą jest mówienie, że to co się tam pokazują pomaga rozwojowi mojej dyscypliny. Walka Pudzianowski - Najman miała nam pomóc?  Jeden nigdy nie walczył w tej dyscyplinie kontra drugi, z którego śmieje się cała Polska? I to miało  być otwarcie na wielkie MMA, ten cyrk na ringu? A teraz wszyscy się podniecają kolejnym "pokazem MMA" czyli  walką faceta bez nerki (Przemek Saleta) z facetem bez jaj (Najman).  Saleta mówi otwarcie  w wywiadach, że nie trenuje, bo nie musi, a łomot z Najmanem traktuje personalnie i to jest załatwianie prywatnych porachunków. To niech załatwiają porachunki za budką z piwem! Oglądałem zapowiedź walki tych "gigantów" - jeden biega nad rzeką i teatralnie wdycha powietrze, a drugi przykręca śrubki w motocyklu. Jak wrócę do Polski to wyciągnę swoją emzetkę i zrobię zdjęcie, bo tak jak widać w Polsce wypada. Ludzie to oglądają, myślą, że to są prawdziwi zawodnicy MMA, że na tym to wszystko polega, że ja to robię w Stanach. Później jakiś facet w saunie widzi moje kalafiory z uszu i pyta mi się czy ja robię to co Pudzianowski...

- Nie możesz machnąć ręką i pomyśleć "niech robią co chcą, co mnie to wszystko obchodzi"?
TD:
Nie mogę. Dlatego, że wiem jak inni zawodnicy w Polsce ciężko pracują,  niektórzy mogliby nawet spróbować w UFC, a takie pajace, których by rozwalili w klatce w minutę, zarabiają dziesięć razy więcej niż oni. Chłopaki stoją na bramkach, wydają każdą zarobioną złotówkę na salę, trenera i odżywki, biją się na KSW  za półdarmo i jeszcze muszą patrzeć jak te sztucznie wykreowane "gwiazdy" zabijają taki piękny, wymagający wszechstronności, siły, szybkości i stu innych rzeczy sport jakim jest MMA. Do tego pajace z KSW usiłują wszystkim wmówić, że walczenie na gali KSW to jakiś zaszczyt, nobilitacja w Europie, że nawet za darmo warto tam być. Śmiech na sali. Odwrotnie niż wszystkie inne organizacje wychowujące zawodników - z wyjątkiem jednego Mameda Khalidowa, ale jemu pomagają Czeczeni z Olsztyna -  nie ma zawodników KSW, którzy mogą wyżyć z tego, że się biją na galach. To jedna wielka ściema.  Nakręcam się jak tylko o tym myślę.  Panowie z KSW - róbcie  co chcecie, organizujcie walki Ibisz kontra Lis czy jakąś inna paranoję, ale nie nazywajcie tego MMA.

Rozmawiał: Przemek Garczarczyk{jcomments on}