- Uprawiałam kickboxing, w którym zostałam mistrzynią świata. Potem przerzuciłam się na boks, bo to w nim jest duża konkurencja i wysoki poziom. Jestem w stanie toczyć walki o pasy mistrzowskie największych federacji świata - mówi w rozmowie ze sport.tvn24.pl Oleksandra "Sasha" Sidorenko (1-0, 0 KO), która drugą tegoroczną walkę stoczy 22 sierpnia na gali w Międzyzdrojach, gdzie zmierzy się z Włoszką Gulią Grenci.

Jak swoim zdaniem prezentujesz się na tle innych polskich pięściarek?
Sasha Sidorenko: Uważam, że mam wszystko by być najlepszą zawodową pięściarką w Polsce.

A poza Polską? Co dalej?
Na początku chcę wygrać tę drugą walkę w Polsce, a po niej wystartuję na poziomie międzynarodowym.

Skąd pomysł na przeprowadzkę do Polski? Wiem, że twój mąż jest Polakiem.
I to jest pierwszy powód.

A drugi?
Kiedy pomieszkaliśmy na Ukrainie pojawiły się problemy w prowadzeniu tam biznesu i doszliśmy do wniosku, że łatwiej będzie to szło w Polsce.

Idzie chyba dobrze, bo masz już tu dwa kluby bokserskie - w Warszawie na Woli i w Łomiankach. Ile osób w sumie w nich trenuje?
Około stu.

A prowadzisz też grupy dziecięce?
Tak, na razie bardziej w Łomiankach, ale chcę też żeby tu na Woli trenowało więcej dzieciaków. Na razie jest okres wakacyjny, ale z początkiem września mam nadzieję, że zaczną przychodzić. Kadra trenerska pochodzi z Ukrainy. Wiesz, ukraiński boks jest bardzo mocny, dlatego ściągnęłam stamtąd najlepszych trenerów. Chcę wraz z nimi rozkręcić polski boks. U nas to jest jeden z najpopularniejszych sportów, tu też jest duże zainteresowanie, ale mniejsze.

Pełna rozmowa z Sashą Sidorenko na Tvn24.pl >>