Jeszcze rok wydawało się, że były czempion WBO kategorii junior ciężkiej Enzo Maccarinelli (32-4, 25 KO) jest bliski podjęcia decyzji o zakończeniu sportowej kariery. Dziś, po trzech z rzędu wygranych odniesionych w pierwszej rundzie, w tym kwietniowej na wyjeździe z Aleksandrem Kotlobajem, której stawką był pas mistrza Europy, "Macca" znów emanuje pewnością siebie i ponownie myśli o najwyższych celach.
- Moje zwycięstwo w Rosji zamknęło usta tym, którzy twierdzili, że jestem już skończony - triumfuje 29-letni Walijczyk. - To jest znów ten Enzo sprzed czterech czy pięciu lat. Znów przyszły dla mnie dobre dni. Czuję się świetnie, jestem mocny, wróciłem do korzeni. Odzyskałem tygrysie oko i tak jak kiedyś czuję głód boksu.
Już 18 września na gali w Birmingham "nowego" Maccarinelliego następny trudny sprawdzian, który w dużym stopniu da odpowiedź na pytanie o jego aktualną formę - potyczka z niepokonanym na zawodowych ringach Aleksandrem Frenklem (22-0, 17 KO).
- Frenkla nie lekceważę, ale mierzę już w kolejny tytuł mistrza świata - odgraża się "Maccaa".