Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Muszę jeszcze nabrać sporo doświadczenia i uzupełnić braki bokserskie, których jestem świadomy. Wówczas mogę spróbować swoich sił na zawodowstwie. To wtedy tak naprawdę zaczyna się dopiero prawdziwa kariera - mówi w wywiadzie dla ringpolska.pl, Michał Olaś, były zawodnik Muay Thai i K-1, próbujący ostatnio - póki co z dużym powodzeniem - swoich sił w boksie.

Walczący w barwach "Fenixa Warszawa" Olaś, uznawany jest za jeden z największych bokserskich talentów w "cięższych" wagach, jaki pojawił się w naszym kraju w ostatnich latach. Trudno się dziwić takim opiniom. Pomimo bardzo skromnego doświadczenia na ringach amatorskich (zaledwie 36 walk), 22-latek zdołał już zdobyć m.in medal Mistrzostw Polski Seniorów, zdobyć srebro w dobrze obsadzonym turnieju w Debreczynie, odprawić z kwitkiem dwukrotnego medalistę seniorskich Mistrzostw Świata, Francuza Johna M'Bumbę czy pokonać podczas turnieju w Macedonii Młodzieżowego Mistrza Świata z 2008 roku, Erislandy Savona - siostrzeńca legendarnego Kubańczyka.

Jak podkreśla jednak walczący w limicie do 91 kg pięściarz, największe sukcesy, są dopiero przed nim.

Zacznę chyba od najbardziej oczywistego pytania: Dlaczego jako zawodnik K-1, Muay Thai, zdecydowałeś się spróbować swoich sił w boksie?

Michał Olaś: Jako zawodnik K-1, przyszedłem do klubu Fenix Warszawa by tam podszkolić swoje umiejętności czysto bokserskie. Po jakimś czasie wspólnych treningów, Hubert Migaczew (trener i obecny menadżer zawodnika – przyp. red.) zaproponował mi udział w drugiej Praskiej Amatorskiej Gali Boksu. Tam, wprawdzie przegrałem swój pojedynek z byłym v-ce mistrzem Polski (Jakubem Kapelińskim – przyp. red.), to jednak zaprezentowałem się dobrze, ulegając rywalowi nieznacznie na punkty. Później stoczyłem kilka walk w K-1, aż w końcu otrzymałem szansę zaboksowania na mistrzostwa Polski seniorów. Pojechałem tam bez większego przygotowania stricte bokserskiego, ale udało mi się zdobyć brązowy medal (w półfinale Olaś musiał uznać wyższość rutynowanego Mateusza Malujdy - red.)

Czyli boks jest jedyną dyscypliną na jakiej się obecnie skupiasz?

MO: Tak w tym momencie pojawiło się wiele perspektyw, dostałem się do kadry, mam możliwości rozwoju. Warunki jakie zaproponował mi Hubert są nieporównywalnie lepsze od tych, które miałem wcześniej. Tak więc póki co, do Igrzysk Olimpijskich stawiam na boks amatorski, a później zobaczymy....

Izu Ugonoh, inny zawodnik znany ze "sportów kopanych”, który teraz także próbuje swoich sił w boksie, podkreśla, iż jego prawdziwą pasją pozostaje K-1. Dla Ciebie boks, to także takie swoiste "małżeństwo z rozsądku”?

MO: Oczywiście, to wszystko jest warunkowane głównie finansami i rzecz jasna - lepszymi perspektywami. By zrobić prawdziwą karierę w K-1 trzeba wyjechać do Holandii czy Japonii i tam zamieszkać, walczyć, szukać sponsorów. Wszystkie takie dobre cechy, które teraz pomagają mi w boksie, czyli: upór, hart ducha, wola walki wyniosłem ze sportów kopanych. To wszystko było mi tam wpajane i teraz na pewno owocuje to także w boksie.

Tak z czysto technicznego punktu widzenia, co sprawiało Ci, czy też sprawia, najwięcej problemów w procesie przestawiania się z K-1 na boks?

MO: Już na pierwszym bokserskim treningu zrozumiałem, iż te dyscypliny to tak naprawdę dwa różne światy, pomimo występowania pozornych podobieństw. Największym problemem było przestawienie mnie z pozycji frontalnej – z jaką mamy do czynienia w kickboxingu – na typowo bokserską, przełożenie równowagi ciała. Jeśli chodzi o technikę zadawania ciosów, to uderzenia wyprowadzałem dosyć poprawnie. Ważne było także zaadaptowanie się do innego sposobu walki, dostosowania się do obecnych w amatorce maszynek, czyli zaznaczanie jednej mocnej akcji i szybkie cofnięcie się do defensywy.

A jak wygląda twoje zaplecze materialne, treningowe? Wiadomo, że w Polsce, w przypadku bokserów amatorskich sytuacja ta prezentuje się bardzo różnie. Z tego co można wyczytać z twoich poprzednich wypowiedzi, rozumiem, że nie możesz się zbytnio uskarżać?

MO: Zdaje sobie sprawę z tego, iż na takie warunki jakie zapewnił mi Hubert, nie może prawdopodobnie liczyć obecnie żaden inny bokser amatorski w kraju. Sala treningowa jaką dysponujemy jest mała, ciasna, niewysoka, kiedy ćwiczy na niej kilkunastu zawodników, robi się tłoczno, natomiast jeśli chodzi o zaplecze typowo przygotowawcze, typu: odnowa biologiczna, sauna, masaż, stypendium, naprawdę nie mogę narzekać.

Twój staż na ringach amatorskich jest stosunkowo niewielki. Pomimo to, masz już swoje pierwsze osiągnięcia, chociażby: medal Mistrzostw Polski seniorów, srebro na dobrze obsadzonym turnieju w węgierskim Debreczynie, swego czasu odprawiłeś z kwitkiem Francuza Johna M'Bumbę – dwukrotnego medalistę seniorskich MŚ, pokonałaś młodzieżowego mistrza świata z 2008 roku Erislandy Savona – siostrzeńca legendarnego Kubańczyka. Jesteś zadowolony z tego co do tej pory osiągnąłeś? 

MO: Oczywiście, mogę się tylko z tego wszystkiego cieszyć. Teraz zbliżają się Mistrzostwa Polski seniorów, na które jestem bardzo dobrze przygotowany. W Koninie chcę sięgnąć po złoty medal, inny wynik będzie dla mnie porażką. Mam mało walk na koncie, wiem, ze czeka mnie jeszcze sporo pracy, ale i mam nadzieję – więcej sukcesów.

Docelową imprezą są dla Ciebie IO w Londynie...

MO: Tak najpierw czekają mnie Mistrzostwa Polski, później turniej im. Felixa Stamma, Mistrzostwa Unii Europejskiej, Mistrzostwa Świata i w końcu kwalifikacje do Igrzysk, na które muszę pojechać.

Pewnie nie będziesz mógł na ten temat zbyt wiele powiedzieć, ale nie chce mi się wierzyć, by twoją osobą nie interesowały się już powoli polskie grupy zawodowe...

MO: Wiem, że jakieś już rozmowy były, ale tym zajmuje się mój trener i menadżer. Ja skupiam się na treningach i na osiąganiu kolejnych sukcesów.

Rozumiem jednak, że chętnie widziałbyś się w przyszłości na zawodowstwie? Wiadomo, że Polska "cruiserami stoi”, są dobre warunki i możliwości ku temu by promować się na arenie międzynarodowej...

MO: Oczywiście, muszę jednak nabrać jeszcze doświadczenia, uzupełnić braki bokserskie, których jestem świadomy. Wówczas mogę spróbować. Wtedy tak naprawdę zacznie się dopiero prawdziwa kariera.

Kategoria do 91 kg jest tą najbardziej optymalną dla Ciebie?

MO: W tym limicie czuję się na tę chwilę bardzo dobrze, nie mam większych problemów z robieniem wagi. Dodatkowo jestem bardzo silny i dynamiczny jak na tę kategorię. Waga ciężka? Za parę lat może tak, ale na dzień dzisiejszy skupiam się na występach w dywizji do 91 kg.

Na koniec chciałem Cię zapytać o twój potencjalny udział w zawodowej lidze bokserskiej – World Series of Boxing. Swego czasu pojawiła się informacja, jakoby twoją osobą zainteresował się występujący w WSB, klub Paris United. Ciągle istnieje szansa na to byś wystąpił jako kolejny Polak w tej nowatorskiej dla boksu amatorskiego formule?

MO: Z tego co wiem - a informacje mam dosyć świeże – rozmowy w tej sprawie dalej trwają. Cóż, czas pokaże jak to się wszystko zakończy.

Rozmawiał: Przemysław Mrzygłód