Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

KulejNagła śmierć legendarnego, polskiego pięściarza Jerzego Kuleja jest ciosem dla wszystkich, jego odejście jest także ogromną stratą dla Tomasza Adamka.

- Jurek zawsze będzie dla mnie wielkim autorytetem. Jego śmierć jest dla mnie szokiem. Bez niego polski boks już nigdy będzie taki sam. Jurek był wspaniałym pięściarzem, który wiele osiągnął w amatorskim boksie. Był przykładem dla młodych sportowców. Wielu z nich właśnie dzięki Jurkowi wierzyło, że w życiu i karierze mogą spełnić wszystkie, swoje marzenia. Składam jego rodzinie wyrazy głębokiego współczucia i najszczersze kondolencje - powiedział Tomasz Adamek.

Za kilka dni Tomasz Adamek odleci do USA, gdzie pod okiem Rogera Bloodwortha będzie przygotowywał się do swej, kolejnej walki zaplanowanej w Newark New Jersey na 8 września.

Add a comment

Kulej

Jerzy Kulej był nie tylko wspaniałym pięściarzem, dwukrotnym mistrzem olimpijskim, ale także cenionym komentatorem. W ostatnich latach razem z Andrzejem Kostyrą tworzył znakomity duet.

- Jurek skomentował w swoim życiu minimum kilka tysięcy walk, a kto wie, czy liczba ta nie sięgała kilkunastu tysięcy. Przecież zajmował się tym naprawdę przez wiele lat w wielu różnych stacjach telewizyjnych - powiedział Kostyra.

- Myślę, że w podróżach służbowych na gale boksu, to pewnie kilka razy oblecieliśmy razem świat. Bywało nawet tak, że co tydzień wybieraliśmy do Londynu na galę boksu. Mam masę wspaniałych wspomnień z naszych wspólnych podróży z Jurkiem - dodał.

Obaj panowie lepiej poznali się przed pierwszą galą boksu zawodowego w Polsce, która wówczas nazywana była rewią. - Poznaliśmy się bliżej z Jurkiem Kulejem , kiedy poprosił mnie o to, by zorganizować mu konferencję prasową przed pierwszą poważną galą boksu zawodowego w Polsce, której był organizatorem - wspominał Kostyra.

Do tego wydarzenia doszło 12 października 1991 roku na warszawskim Torwarze. Wówczas w walce wieczoru zmierzyli się Przemysław Saleta i Anlig Ian Bulloch. Kulej, którego nazywano "ojcem chrzestnym polskiego boksu zawodowego", był wówczas szefem Polskiego Biura Boksu Zawodowego.

Add a comment

KulejPo udarze i zawale serca u Jerzego Kuleja rozprzestrzenił się rak, czerniak oka. To właśnie on był bezpośrednią przyczyną zgonu - poinformował "Przegląd Sportowy" Krzysztof Marmurowicz z Ośrodka Rehabilitacyjnego Olimpijczyków w Michałowicach. Najwybitniejszy polski bokser w historii zmarł w piątek wieczorem.

Problemy Jerzego Kuleja ze zdrowiem zaczęły się w grudniu ubiegłego roku. Właśnie wtedy podczas benefisu Daniela Olbrychskiego, dwukrotny mistrz olimpijski miał zawał serca. Uratował go obecny na sali kardiolog, Adam Torbicki. Długa rehabilitacja w szpitalu przynosiła pozytywne efekty. Gdy wydawało się, że Kulej wróci do zdrowia, niespodziewanie zmarł w piątek. Miał 71 lat.

Add a comment

Kulej- To wielka strata dla całego świata sportu. W całym środowisku bokserskim Jerzy Kulej był być może ostatnim wybitnym sportowcem w sensie osiągnięć - powiedział Andrzej Wasilewski, współwłaściciel zawodowej grupy KnockOut Promotions, po śmierci legendarnego pięściarza Jerzego Kuleja.

- Choć był już wiekowy, to wspaniale rozumiał nowe czasy. Czerpał wielką radość z życia. Był bardzo pogodny i głodny tego życia. Większość tych naszych wybitnych sportowców sprzed wielu lat to ludzie przeważnie już bez energii, a Jurek wyróżniał się tym, że ta energia go rozpierała. Cały czas czuł się młodo - dodał.

- Odbyłem z nim bardzo długą rozmowę telefoniczną. Zadzwonił i prosił mnie, żebym nie wysłał Artura Szpilki na sparingi do Kliczków. Powiedział mi, że Artur jest wielkim pięściarzem i teraz najważniejsze jest to, żeby tego nie zmarnować, bo - to są jego słowa - w polskim boksie nie było takiego zawodnika od pięćdziesięciu lat. Twierdził, że sparingi z Kliczkami nie są mu do niczego potrzebne. Nawet powiedział takie słowa, a nie lubił rosyjskojęzycznych pięściarzy, że Artur "ma bić Ruskich, a nie oni mają się nim uczyć".

Add a comment

Kulej

Przed niespełna rokiem w Międzyzdrojach, w przeddzień bokserskiej gali, po dniu spędzonym na plaży Jurek zaprosił kilkoro przyjaciół do swojego pokoju hotelowego. Rozmawialiśmy przy lampce wina, jakże by inaczej, o boksie. O aktualnej sytuacji, o wydarzeniach lat minionych, o dniach chwały polskiego pięściarstwa. Jurek to duszą towarzystwa, był nie tylko świetnym bokserem, ale i niezrównanym gawędziarzem. Swoje opowieści popierał demonstrując poszczególne akcje techniczne. Czynił to z taką swobodą jakby miał 30, a nie ponad 70 lat. Wydawało się, iż będąc wciąż człowiekiem bardzo sprawnym, niesamowicie energicznym, ma przed sobą wiele lat życia. Niestety, stało się inaczej, co jeszcze teraz wydaje się nieprawdopodobne; Jurek, człowiek, który nie uległ przed czasem żadnemu ringowemu rywalowi, przegrał walkę najważniejszą, o życie. Zdecydowanie - przed czasem. Żegnaj Przyjacielu, na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci.

Poniższy tekst zamieściłem w październiku 2010 r - na 70. Mistrza Jerzego. Zaledwie kilka epizodów z Jego życia, ale mówiących o odwadze, poświęceniu, sile charakteru wielkiego pięściarza.

Jerzy Kulej, pięściarz-legenda

Czerwcowym porankiem czarny mercedes mknął szosą prowadzącą z Ciechocinka z zawrotną na owe czasy i polskie drogi lat 60. szybkością. Nagle, niespodziewanie z bocznej drogi wyjechała na rowerze nie więcej niż dziesięcioletnia dziewczynka. Kierowca mercedesa w ułamku sekundy podjął decyzję; błyskawicznym ruchem kierownicy ominął dzieciaka, skręcił gwałtownie na pobocze, zjechał w pole, z całym impetem wpadł na drzewo. Za kierownicą siedział bokserski mistrz olimpijski z Tokio. Na tylnym siedzeniu drzemał drugi mistrz pięści, postrach olbrzymów wagi ciężkiej - niewielki jak na królewską kategorię, Lucjan Trela. Życie dziewczynki było uratowane! Pasażer mercedesa odniósł niewielkie obrażenia, natomiast stan kierowcy był tragiczny. Twarz jak po eksplozji granatu: odłamki szkła powbijały się w policzki, brodę, nos był prawie zupełnie odcięty. Rozbita szczęka, wybite zęby. Jedna krwawa rana. Ocalały zabezpieczone słonecznymi okularami oczy. Karetka na sygnale zabrała sportowca do ciechocińskiego szpitala. W jednej chwili prysły marzenia o drugim występie na igrzyskach olimpijskich i szansie na kolejny medal - w Mexico City.

Minął szok powypadkowy, rany goiły się nadzwyczaj szybko i Kulej postanowił, iż nie odpuści. Napisał list do ówczesnego prezesa PKOl z prośbą o zezwolenie na udział w zgrupowaniach kadry narodowej - na własny koszt. Decyzja była przychylna i wkrótce Jerzy znalazł się wśród kolegów - na spływie kajakowym. Następnym etapem przygotowań do meksykańskich igrzysk było zgrupowanie w Zakopanem. Ciężka harówka w górach, w nogach dziesiątki przebiegniętych kilometrów. Ale, choć na krótko - dla odreagowania - szkoleniowcy zezwalali na nieco rozrywki. 

*

Właśnie wracali z dancingu, gdzie spędzili kilka miłych godzin, gdy dobiegły ich słowne zaczepki kilku podchmielonych mężczyzn. Starali się zbagatelizować awanturników, ale ci nie dawali za wygraną. W końcu, kiedy napastnicy stali się zbyt natarczywi, a obelgi pod adresem jednego z pięściarzy przekroczyły dopuszczalne granice, postanowili dać im odprawę - po boksersku. Kilka akcji reprezentacyjnych pięściarzy musiało przynieść oczekiwany skutek; paru miejscowych osiłków leżało rozkrzyżowanych na ziemi, pozostali wybrali najbezpieczniejsze rozwiązanie - ucieczkę. A jeden z nich - wyjątkowo mało ambitny - wybrał drogę w kierunku komisariatu milicji, głośno wzywając pomocy!

I wsparcie nadeszło; kilkunastu milicjantów wybiegło z pomieszczenia i otoczyło Kuleja; bili pięściami, skórzanymi pasami, kopali, celując w najbardziej wrażliwe miejsca. Bronił się unikami, balansem ciała, kontrami. Sytuacja była dramatyczna; podjął błyskawiczną decyzję, aby przedrzeć się przez kordon, wskoczyć do komisariatu. Tam, w ciasnym korytarzu trudniej uderzać. W drzwiach otrzymał potworny cios pałką, wyrwał ją milicjantowi, oszalały z bólu bił na oślep. Ciężko znokautował kilku funkcjonariuszy, jednemu wyszarpnął pistolet, odbezpieczył. Wyciągnął z kieszeni milicyjną legitymację (jako pięściarz milicyjnej Gwardii był na etacie funkcjonariusza MO), rzucił na stół wraz ze zdobytą bronią. Niezatrzymywany wyszedł z posterunku. Wyglądał przerażająco; rany ponownie się otworzyły, ucho wisiało na ostatnim naskórku...

Sprawę udało się wyjaśnić dopiero w Warszawie, w ministerstwie. Nie było łatwo; kilku milicjantów musiało się poddać leczeniu szpitalnemu, gdzie trafili z podejrzeniami wstrząsu mózgu i wieloma obrażeniami. O winie poturbowanych funkcjonariuszy przesądziło dopiero zeznanie okolicznego ciecia: - Widziałem jak się bili. Jeden taki mały krzyczał, że też jest milicjantem, ale go nie słuchali. Chyba ze dwudziestu milicjantów biło go pałami i pięściami. I choć był mały, to im się nie dawał. W końcu wciągnęli go na posterunek!

Add a comment

Czytaj więcej...

Kulej- Nie ma już teraz takich pięściarzy, myślę, że jeszcze się taki nie urodził, który by zastąpił Jurka, który miałby takie sukcesy - powiedział Grzegorz Skrzecz o Jerzym Kuleju. Dwukrotny medalista olimpijski w boksie zmarł dziś w wieku 71 lat.

- To był człowiek, który pięściarstwo miał w małym palcu, był przy boksie przez całe życie. Był pięściarzem, potem trenerem, później komentatorem sportowym - dodał Skrzecz, który wspominał także jedno z ostatnich swoich spotkań z Kulejem. - Jurek przyjechał do nas na bal mistrzów sportu województwa mazowieckiego, gdzie co prawda był z nami bardzo krótko, ale był. Widać było, że pragnie kontaktu ze środowiskiem, pragnie kontaktu z ludźmi, że chce wrócić jak najszybciej, jednak Pan Bóg uznał, że ma tam dla niego ring i teraz musi tam sobie w ringu poskakać.

Add a comment

Kulej- To był człowiek, który był nie tylko jedynym z najwybitniejszych pięściarzy amatorskich świata, zdobył dwa medale olimpijskie, ale był także cudownym gawędziarzem. Opowiadał o starych czasach, o dawnych walkach przepięknie. Szkoda, że nie powstał z tego jakiś piękny film, chyba nikt nie zdawał sobie sprawy, że takich ludzi jak Jerzy Kulej może pewnego dnia zabraknąć - powiedział w TVN 24 Janusz Pindera, wspominając zmarłego dziś Jerzego Kuleja.

Add a comment

Jerzy KulejW wieku 71 lat w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie zmarł dziś dwukrotny złoty medalista olimpijski w boksie Jerzy Kulej. Kulej od czasu grudniowego zasłabnięcia podczas benefisu Daniela Olbrychskiego miał poważne problemy ze zdrowiem, jednak do ostatnich dni walczył ze słabościami swojego ciała. Serce mistrza zatrzymało się około godziny temu.

Jerzy Kulej stoczył w swojej bogatej karierze 348 walk, z których wygrał 317. Oprócz triumfów na Igrzyskach w Tokio i Meksyku ma też na swoim koncie mistrzostwo Europy i liczne medale zdobyte na ringach krajowych.

Po zakończeniu kariery sportowej Kulej zaangażował się w działalność społeczną i polityczną. W ostatnich latach był stałym komentatorem wydarzeń bokserskich telewizji Polsat.

W 1995 Jerzy Kulej otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Rekszy, a w 1998, za wybitne zasługi dla ruchu olimpijskiego, za działalność na rzecz rozwoju i propagowania kultury fizycznej oraz osiągnięcia sportowe, został odznaczony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.


Jerzy Kulej zdobywa złoty medal olimpijski w Tokio
http://www.youtube.com/watch?v=lkR8hHPv4x4

Add a comment

- Jest kasa. Skądś ją trzeba było wyrwać. Z Ministerstwa Sportu nie udało się załatwić stypendiów dla chłopaków, ale Ci sami zawodnicy dostaną pieniądze za boksowanie w World Series of Boxing. Moim zadaniem i zadaniem mojego wspólnika Jarosława Kołkowskiego jest umożliwić pięściarzom rozwój i pomóc w zdobywaniu medali. Medal olimpijski oznacza już konkretną emeryturę. Do tego trzeba umieć wykorzystać ich marketingowo, tak by mogli zarobić też coś np. z reklam. Ta kasa jest. Trzeba ją umieć tylko odpowiednio wyciągnąć - mówi wywiadzie dla Ringpolska.pl nowy trener polskiej kadry seniorów, Hubert Migaczew. Młody szkoleniowiec ma niezwykle ambitne plany wyciągnięcia polskiego boksu amatorskiego z trwającego od wielu lat marazmu.

- Jak wyglądał sam proces wyboru pana na trenera kadry narodowej?
Hubert Migaczew
: Proces rozpoczął się od wyboru planu działania na kolejne cztery lata. Mój pomysł opierał się o udział polskiej drużyny narodowej w lidze World Series of Boxing (zawodowa liga gdzie bokserzy amatorscy rywalizują na zasadach mocno zbliżonych do profesjonalnej odmiany pięściarstwa - red. ) i w dalszej perspektywie o boks zawodowy przy AIBA. Boks amatorski zmienia się teraz nie do poznania. Idzie bardzo mocno w stronę boksu zawodowego - będą rundy punktowane w systemie 10-9, pojedynki bez kasków, koszulek itd. Ta granica w ciągu najbliższych dwóch lat zostanie zatarta.  

- Przedstawił pan PZB jakieś własne warunki, oczekiwania?
Ja żadnych oczekiwań wobec związku nie mam. Muszę razem z przyjaciółmi a także z obecnym zarządem, postarać się pociągnąć to wszystko do przodu. Plan jest na tyle dobrze ułożony, żeby oprzeć kadrę o narodowy zespół w WSB. To ma być ten pociąg który nas powiezie ku lepszemu.

- No właśnie polska drużyna w World Series of Boxing. Jak w tej chwili wyglądają szczegóły odnośnie tej kwestii?
Mamy już bardzo zaawansowane rozmowy z AIBA i z prezesem całej ligi. Mamy już zaklepane pieniądze od sponsora w kraju i prywatnego inwestora. Także zaplecze finansowe mamy, o to się nie boimy. Sądzę, że do końca czerwca ewentualnie połowy lipca podpiszemy kontrakt z WSB. Ja już od poniedziałku szukam zawodników, którzy mogliby nas reprezentować w World Series of Boxing. Pojadę do sekretariatu, poproszę o wykaz wszystkich zawodników w kraju i skontaktuję się z klubami. Te przedstawią wykaz pięściarzy którzy mogliby wziąć udział w WSB. Ja to przeanalizuję i tworzymy zespół, który docelowo miałby po dwóch, trzech zawodników w każdej wadze. Oczywiście musimy się też posilić zawodnikami z zagranicy, bo takie są przepisy ligi. Natomiast główny trzon drużyny będą stanowić oczywiście nasi chłopcy. Jest to rok dużych zmian w AIBA. WSB to dla nich takie jakby przedszkole dla boksu zawodowego. A boks zawodowy da w przyszłości możliwość wywalczenia paszportu olimpijskiego na IO w 2016 roku. I my właśnie do tego dążymy.

- Co z Michałem Olasiem? Zaboksuje w "polskiej drużynie" czy czeka go kolejny rok w Mediolanie?
Michał będzie boksował u nas. Zaproponowano mu we Włoszech przedłużenie kontraktu, ale skoro narodził się u nas pomysł powstania narodowej drużyny w WSB, to ja go nigdzie nie puszczę. Musi być z nami.

- WSB w jakimś stopniu rozwiąże też chyba problem braku udziału naszych pięściarzy na turniejach międzynarodowych?
W World Series of Boxing jest w tej chwili 12 drużyn, docelowo ma być ich chyba 16. Jeszcze nie wiemy czy będą podzielone na cztery czy na dwie grupy. W każdym bądź razie podróży po świecie czeka nas sporo. Osobiście mam nadzieję, że wylosujemy drużynę z Miami, bo chętnie zwiedziłbym sobie Stany Zjednoczone (śmiech).

Add a comment

Czytaj więcej...

MigaczewW dniu dzisiejszym (21 czerwca) decyzją Komisji oraz za akceptacją Ministerstwa Sportu i Turystyki trenerem Kadry Narodowej Seniorów Polskiego Związku Bokserskiego został Hubert Migaczew, aktualnie prezes i pierwszy trener UKS "Feniks Warszawa". Kwestie formalne związane z datą podpisania kontraktu oraz terminem rozpoczęcia pracy zostaną uzgodnione przez Strony w porozumieniu z Ministerstwem Sportu i Turystyki.

Migaczew jest współtwórcą sukcesów m.in. Michała Olasia (walczącego w zawodowej lidze bokserskiej WSB) oraz ciekawie zapowiadającego się Mateusza Tryca - wicemistrza Polski w kategorii półciężkiej, który pomimo skromnego doświadczenie w boksie amatorskim bliski był wywalczenie kwalifikacji do IO w Londynie.

Redakcja Ringpolska.pl życzy nowemu szkoleniowcowi wielu sukcesów w czekającej go niełatwej pracy!


http://www.youtube.com/watch?v=aJkskTSabNY

Add a comment