Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Zapraszamy do lektury wywiadu z Rafałem Janikiem, w którym trener z Jeleniej Góry opowiada o swojej pracy, a także komentuje wydarzenia w boksie zawodowym, w tym listopadową walkę swojego brata Łukasza Janika (26-2, 14 KO) z Olą Afolabim.

- Twój brat ostatnio stoczył bardzo ciężki pojedynek. Jak oceniasz występ Łukasza?
Zanim zacznę podsumowywać walkę Łukasza, pragnę mu pogratulować "hartu ducha" - chłopak pokazał kawał serducha i zostawił wiele zdrowia w ringu. Jestem dumny z tego, że mogłem mu towarzyszyć w narożniku tamtej nocy. Jego walka trzymała mnie w napięciu niczym najlepszy thriller. Poprzez swoja postawę w ringu zdobył sobie mnóstwo fanów. Wiele osób przekonało się do niego jako zawodnika. Zresztą ostatnio po raz kolejny udowodnił, że jest prawdziwym fighterem "biorąc" walkę z Makabu w pięć minut. Niestety, ze względu na ostatnia przegraną federacja WBA nie zgodziła się na ten pojedynek. Szkoda, mielibyśmy kolejną twardą walkę. Oceniając jego pojedynek mogę przyznać, że żaden Polak nie musi się wstydzić jego występu. Pojechał do jaskini lwa i zrobił wszystko, aby wygrać. Choć co prawda nie zrobił wystarczająco dużo.

- Czego według Ciebie zabrakło bratu w tej walce? Pytam Ciebie jak trenera. Co byś poprawił?
Patrząc na pozytywy to trzeba przyznać, że Łukasz ładnie zneutralizował jedną z największych broni Afolabiego, czyli prawy prosty, w sumie tego ciosu obawiałem się najbardziej. Ola pokazał w walkach z Dunstanem i Maccarinellim, że to uderzenie może zakończyć pojedynek w każdej chwili. Niestety Łukasz nie znalazł recepty na niezwykle silne ciosy na korpus. Na pewno zaleciłbym bratu aby na lewy prosty Afolabiego wykonywał uniki w prawo i bił prawy hak na korpus, bądź prawy prosty na głowę. Takimi ciosami Łukasz bardzo często rozbijał swoich przeciwników za czasów amatorskich. Był to jego sztandarowy cios. Szkoda, że w ringu zawodowym nie korzysta z tej skutecznej niegdyś broni. Zabrakło też cwaniactwa oraz doświadczenia na tym poziomie. Tutaj żadne rady nie pomogą, po prostu trzeba toczyć 10 i 12-rundowe pojedynki z mocnymi przeciwnikami. To jedyna droga do osiągnięcia wyższego poziomu sportowego. Łukasz stoczył w MSG swoją pierwszą 12-rundową walkę z tak wymagającym przeciwnikiem, mając wcześniej na koncie jedną "dziesiątkę" z Bucholzem, którego ciężko nazwać pięściarzem, zasługuje raczej na miano ruchomego worka bokserskiego. Tuż po walce z Olą Łukasz sam zdał sobie sprawę z wielu błędów, które popełnił tamtego wieczoru. Zabrakło może trochę zimnej głowy, opanowania i  rzeczy najważniejszej - aklimatyzacji. Na przyszłość trzeba się pojawić na 10, a najlepiej 14 dni przed walką aby organizm miał szansę na pełne przystosowanie.

- Teoretycznie Łukasz miał dużo większe doświadczenie ringowe - mam tu na myśli brak kariery amatorskiej w przypadku Oli. Wychodzi na to, że boks zawodowy to inny sport od boksu amatorskiego, zgodzisz się z takim stwierdzeniem?
Łukasz stoczył jako amator 120 walk, wygrał 110, z czego w ostatnim roku amatorskiej kariery wyszedł aż 30 razy do ringu. W tym czasie wygrywał jak i przegrywał z medalistami Mistrzostw Świata i Europy i był absolutnym numerem 1 w kraju. Brak kariery amatorskiej Afolabiego to jedna strona medalu, a druga jest taka, że trenuje on z braćmi Kliczko. Brak tejże kariery „na bank” nadrobił podczas sparingów z nimi. To, że boks zawodowy to zupełnie inna dyscyplina niż boks olimpijski, to żadna nowość. Co prawda "amatorzy" boksują już bez kasków (mam na myśli męski boks seniorski), wrócono także do trzech rund po trzy minuty oraz mamy system dziesiętny w punktacji. Jednak w boksie zawodowym walki trwają od 4 do 12 rund. Mamy zupełnie inny system przygotowawczy i startowy w jednym jak i w drugim wydaniu. W boksie zawodowym pięściarze szykują się zazwyczaj pod określonego przeciwnika, a w amatorce zazwyczaj zawodnik nie wie z kim przyjdzie mu się zmierzyć w ringu. Można się jeszcze rozpisywać o sprzęcie i innych różnicach, szkoda jednak na to czasu. Bardzo się cieszę z powstania elitarnej zawodowej ligi WSB, która jest doskonałym łącznikiem pomiędzy jedną a drugą formy walki na pięści. Reasumując, sens i idea jest taka sama, ale są to dwie różne dyscypliny.

- Jesteś bardzo młodym szkoleniowcem. Wiem, że masz inny pogląd na boks  aniżeli starsza generacja trenerów. Metody Stamma to przeżytek, o czym dobrze wiemy. Gdzie tak naprawdę leży problem boksu amatorskiego w naszym kraju?
Patrząc na to, co się dzieje na naszym podwórku, mogę spojrzeć optymistycznie w przyszłość. Pojawiło się kilku młodych trenerów, którzy robią świetną robotę na poziomie kadr narodowych, a także w swoich rodzimym klubach. Ubolewam nad brakiem szkoleń dostępnych dla wszystkich trenerów. Problem jest też w tym, że jeżeli jakieś szkolenia się odbywały, to dowiadywałem się nich po czasie; nie ma przepływu informacji "z góry" do wszystkich klubów o tego typu działaniach. Jeżeli mamy już mówić o problemach, to na pewno jest jeden podstawowy, stary jak świat: brak odpowiednich środków finansowych. Pewnego etapu nie przeskoczymy. Zawodnicy będą uciekać z "amatorki" do zawodowstwa, bo klubów nie stać na ich utrzymanie. Ubogo wyposażone w sprzęt kluby, nieopłaceni trenerzy, obcięta liczba wyjazdów na turnieje i zgrupowania. Nie możemy jednak patrzeć na innych, każdy na miarę swoich możliwości musi działać na korzyść swojego klubu. Dzięki takim działaniom boks w naszym kraju będzie się rozwijał u źródła.

- Prowadzicie w Jeleniej Górze szkółkę bokserską „Janik Boks”- ilu macie zawodników i ile zajęć w tygodniu odbywa się w ramach Waszej działalności?
Działamy od 2005 roku. Dzięki przychylności Prezydenta Miasta Jeleniej Góry, pana Marcina Zawiły oraz Dyrektora Szkoły pani Wandy Kozyry, prowadzimy treningi w Zespole Szkół Technicznych nr 3 „Mechanik”- gdzie mamy do dyspozycji nowo otwartą halę widowiskowo-sportową oraz małą specjalistyczną salę gimnastyczną. Treningi odbywają się trzy razy w tygodniu: poniedziałki, środy, piątki. Grupa początkująca na godz. 17:00, grupa zaawansowana na godz. 18:15. Osoby zainteresowane treningami w naszym klubie prosimy o odwiedzenie strony www.janikboks.pl. Na treningi uczęszcza obecnie około 30 osób, w nowym roku planujemy kolejne zawodnicze debiuty.

Cały wywiad z Rafałem Janikiem do przeczytania na Boxingpassion.com >>

Add a comment

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Łukaszem Janikiem (26-2, 14 KO), który miesiąc temu stoczył walkę życia, przegrywając niejednogłośnie na punkty z byłym czempionem WBO Olą Afolabim.

http://www.youtube.com/watch?v=mc18PV3JNPc

Add a comment

Łukasz Janik (26-2, 14 KO) opublikował na oficjalnej stronie swojego klubu bokserskiego karty punktowe z rozegranej blisko dwa tygodnie temu walki z Olą Afolabim (20-3-4, 9 KO). Pojedynek zakończył się niejednogłośną wygraną punktową Anglika, choć Polak wygrał zdaniem dwóch sędziów trzy pierwsze rundy, a od uzyskania remisu dzieliło go naprawdę niewiele. Jedynie arbiter Joe Pasquale, który punktował ostatecznie 115-113 dla Afolabiego nie przyznał Janikowi żadnej z dwóch ostatnich rund.

Add a comment

Czytaj więcej...

- Wczoraj stoczyłem naprawdę ciężki pojedynek, a dziś jestem piekielnie obolały. Odczuwam ból dosłownie w każdej części swojego ciała. Jednak wygrana walka wszystko mi rekompensuje - mówi w rozmowie z polsatsport.pl OlaAfolabi (20-3-4, 9 KO), który w sobotę podczas gali w Nowym Jorku pokonał niejednogłośnie na punkty Łukasza Janika (26-2, 14 KO).

- Janik to świetny, bardzo ambitny zawodnik. Twardy facet, który potrafi boksować, a poza ringiem  jest dżentelmenem. Miał założony plan, aby wchodzić ze trzema, czterema ciosami i próbować mnie rozbić. Jednak na szczęście to ja rozbiłem jego - wspomina pięściarz noszący przydomek „Kryptonit". Anglik tradycyjnie nie zgadza się w sędziowską punktacją i mocno krytykuje sędziego, który w sobotnim pojedynku wypunktował remis.

- Nie wiem jaką walkę oglądał pierwszy sędzia, ale z pewnością nie moją z Janikiem. Powinienem to starcie wygrać jednogłośnie. On maksymalnie wygrał trzy rundy, co wciąż nie daje remisu. Inny sędziował 117:111, więc jak może być aż taka rozbieżność? To jest po prostu śmieszne - komentuje 33-letni pięściarz.

Cały tekst przeczytasz na polsatsport.pl >>

http://www.youtube.com/watch?v=nHH-GMJ5PKU

Add a comment

Wczoraj na gali w Nowym Jorku Łukasz Janik (26-2, 14 KO) przegrał niejednogłośnie na punkty z Olą Afolabim (20-3-4, 9 KO) w walce o pas IBO wagi junior ciężkiej. Dziś, już na chłodno, trener Janika Fiodor Łapin przeanalizował w rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem występ swojego podopiecznego.

http://www.youtube.com/watch?v=TW8NWv31_O8

Add a comment

Janik

Przegląd Sportowy: Przegrał pan w Nowym Jorku z Olą Afolabim niejednogłośną decyzją sędziów (dwa do remisu), ale zebrał za swój występ sporo pozytywnych ocen. Gratulować czy nie bardzo?
Łukasz Janik: Mam mieszane uczucia. Po walce udzielałem wywiadu i przepraszałem kibiców, bo na pewno jest niedosyt... Kiedy wróciłem do hotelu, włączyłem facebooka, przejrzałem internet i poczytałem, co piszą ludzie, i właściwie nie znalazłem negatywnych komentarzy. A przecież z reguły najwięcej tam "hejtowania". Znajomi gratulowali mi serca do walki. Mówiłem już przed walką, że tego mi nie zabraknie, bo ja nie pękam. Myślałem jednak, że jestem genialnie przygotowany fizycznie. Chciałem Afolabiego zajechać, ale w czwartej rundzie trochę stanąłem. Nie czułem się najlepiej. Michał Chudecki, który jest w USA, powiedział mi, że pięć dni na aklimatyzację to za mało. Starałem się jednak do końca, choć nie czułem się najlepiej. Wielu osób po gali mówiło mi, że stoczyłem dobrą walkę, żebym się nie martwił. Zabrakło mi doświadczenia, bo myślałem, że wytrzymam tempo.

Mówił pan, że obiecywał zostawić serce w ringu. Przed walką wielu obiecuje...
Znam siebie i wiem, co mówię. Robię swoje. Miałem takie myśli, że jeśli przegram, to może skończę boksować, ale teraz wiem, że na pewno tego nie zrobię. Gdyby Afolabi mnie pobił, to może tak, ale mnie zabrakło rundy czy dwóch, żeby wygrać.

Czuł pan, że Afolabi jest w zasięgu?
Na początku walki, kiedy mocno go trafiałem. Muszę jednak zobaczyć tę walkę. Nigdy nie walczyłem z tak silnym zawodnikiem. Przegrałem kiedyś z Mateuszem Masternakiem, ale wtedy Łukasz Janik nie był taki, jak teraz. Miałem wtedy problemy w życiu prywatnym, zlekceważyłem go. Mówiłem tylko, że wygram, ale w sumie nie wiedziałem jak. Teraz miałem plan.

A pan był naruszony w tej walce?
Nie, nie. Poczułem tylko cios w wątrobę w jednej z rund i musiałem klinczować, bo zabrakło mi powietrza. Ale już uderzenia na głowę nie robiły wrażenia. Oczywiście, po ciosie, po którym pękł mi łuk brwiowy poczułem, że krew zaczęła mi zalewać oko, ale to wszystko. Swoją drogą, podziękowania dla pana Janka Sobieraja, mojego cutmena, bo wykonał świetną robotę.

Boks w "Przeglądzie Sportowym" >>

Co dalej?
Wrócę do Polski, odpocznę... Odłożyłem wiele spraw i skupiłem się na pracy, bo jechałem wygrać, naprawdę. Może rewanż w Polsce albo znowu w USA? Gdyby w USA, to chciałbym być tutaj przynajmniej dwa tygodnie wcześniej.

Rewanż z Afolabim jest możliwy?
Chciałbym, powiedziałem o tym od razu po walce. Ten pojedynek wiele mnie nauczył.

Może prędzej druga walka z Masternakiem?
Dlaczego nie? Wolałbym jednak znowu spotkać się z Afolabim.

Kiedy znowu wejdzie pan do ringu?
Pojawiła się oferta, żebym walczył pod koniec tego roku, ale nie wiem, czy to ma sens. Chcę teraz szybko wrócić do treningów technicznych. Powiedziałem sobie, że dopóki nie zostanę mistrzem świata, to zero imprez. I nie myślałem o pasie mistrza federacji IBO. Albo będę mistrzem, albo dam sobie spokój. Nie muszę boksować, bo mam wiele innych pomysłów na siebie, mam plan "b", "c", "d" i "e". Na pewno nie będę jeździł po świecie i nabijał innym bilansów. Pieniądze można zarabiać w inny sposób. Tylko jeszcze nie jestem spełniony sportowo.

Add a comment

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Łukaszem Janikiem (26-2, 14 KO), który mimo bardzo dzielnej postawy przegrał niejednogłośnie na punkty z Olą Afolabim (20-3-4, 9 KO) w walce o pas IBO wagi junior ciężkiej.

http://www.youtube.com/watch?v=nHH-GMJ5PKU

Add a comment

Łukasz Janik (26-2, 14 KO) przegrał niejednogłośnie na punkty z Olą Afolabim (20-3-4, 9 KO) podczas gali w Nowym Jorku. Po dwunastu rundach jeden sędzia wypunktował remis 114-114, jednak dwóch pozostałych arbitrów wskazało na wygraną Anglika stosunkiem 115-113 i 117-111. Afolabi wywalczył wakujący tytuł mistrzowski federacji IBO.

Janik zgodnie ze swoimi zapowiedziami od pierwszego gongu narzucił bardzo mocne tempo, starając się zamęczyć przeciwnika. W pierwszych dwóch starciach Polak był bardziej aktywny, zachowując przy tym niezłą skuteczność, jednak od trzeciej rundy Anglik zaczął precyzyjnie kontrować.

W swoich akcjach Afolabi skupiał się przede wszystkim na ciosach na korpus, które systematycznie osłabiały zawodnika z Jeleniej Góry. Pod koniec piątego starcia Brytyjczyk zaczął trafiać krótkimi prawymi sierpowymi na górę po przepuszczeniu ataków Polaka. W kolejnej odsłonie Afolabi dalej konsekwentnie atakował lewym hakiem w okolice wątroby i prawym prostym. Janik schodził do narożnika z rozbitym lewym łukiem brwiowym.

Od siódmej rundy to Anglik zaczął być zawodnikiem bardziej agresywnym. Przeżywający fizyczny kryzys Janik starał się pozostawać aktywny i odpowiadać kombinacjami uderzeń, ale jego ciosy rzadko dochodziły do celu. Afolabi bił często pojedyncze, ale bardzo precyzyjne uderzenia.

W dziesiątej rundzie Anglik zaczął do swojego arsenału dokładać także lewy sierpowy na górę, co momentalnie rozbiło drugi łuk brwiowy Polaka. Tym razem cieknąca krew zdecydowanie bardziej ograniczała widoczność Janikowi. W przedostatnim starciu Polak odrodził się, przyjął mało ciosów, zaskakując rywala kombinacją ciosów sierpowych przy linach.

W ostatniej rundzie Janik próbował kontynuować swój atak, ale tym razem brakowało już skuteczności, a sam Afolabi odpowiadał w sposób bardziej aktywny. Dla Polaka była to pierwsza walka w zawodowej karierze na dystansie dwunastu rund i dopiero druga przegrana w zawodowej karierze.

Add a comment

W oczekiwaniu na walkę Łukasza Janika (26-1, 14 KO) z Olą Afolabim (19-3-4, 9 KO) i pozostałe pojedynki gali w Madison Square Garden zapraszamy do zapoznania się z materiałami video związanymi z dzisiejszym pięściarskim wieczorem w "Mekce boksu".

Plan wieczoru wg HBO (różnica czasu 5 godzin)
21.05
Ola Afolabi - Łukasz Janik (waga junior ciężka, pas IBO)
22.05 Mike Perez - Mogamed Abdusalamow (waga ciężka)
23.00 Gienadij Gołowkin - Curtis Stevens (waga średnia, pasy WBA, IBO)

Add a comment


Łukasz Janik (26-1, 14 KO) walczy w sobotę o tytuł mistrza świata wersji IBO w wadze junior ciężkiej z Olą Afolabim (19-3-4, 9 KO) w nowojorskiej Madison Square Garden. Przynajmniej teoretycznie. Terminy użyte powyżej są bowiem nieco mylące. IBO to poboczna pięściarska organizacja, mistrza w kategorii junior ciężkiej aktualnie nie ma, a o ile Brytyjczyk jest numerem 1 na jej liście, o tyle Polak jest dopiero pod koniec trzeciej dziesiątki. Trudno więc, by taki pojedynek wyłonił prawdziwego mistrza świata.

Walka odbędzie się rzeczywiście w Madison Square Garden, ale na pobocznej scenie, nie w głównej hali, gdzie - owszem - można zobaczyć korridę, cyrk zapaśniczy lub Duran Duran, ale boks gości rzadko - mianowicie zaledwie dwukrotnie w ostatnich trzech latach. 12-rundowiec z Janikiem poprzedzi główne wydarzenie - o tytuły wersji WBA i IBO w wadze średniej pobiją się znakomity Giennadij Gołowkin z Kazachstanu (ojciec Rosjanin, matka Koreanka) oraz Curtis Stevens, kolejny po Mike'u Tysonie i Riddicku Bowe wychowanek ulic ciemnego, brutalnego nowojorskiego rewiru - Brownsville (transmisja gali od 1 w nocy z soboty na niedzielę w Polsacie Sport).

Dla 28-letniego Janika pojedynek z 33-letnim Afolabim jest szansą na zaistnienie w świecie po długiej serii walk między bydgoską Łuczniczką a rzeszowskim Podpromiem. Przygotowywał się w Zakopanem i Jeleniej Górze z bratem Rafałem, który prowadzi klub bokserski. Zawsze był wytrzymałościowcem i dzięki podbiegom na Śnieżkę - jakieś 25 km za każdym razem - wyhodował żelazne płuca. Jest w stanie rywala wykończyć wysokim tempem boksowania. Będzie mu ta wydolność potrzebna - zaledwie trzykrotnie jego walki zakontraktowane były na dziesięć rund, 12 rund nie próbował nigdy. Ale nigdy też nie boksował w USA, a dziś ćwiczy w Mendez Boxing Gym, trzy kroki od Broadwayu.

Rywal jest elegancko ruszającym się technikiem, zgrabnie posługującym się prawym prostym, bez nokautującego ciosu. W środowisku znanym jako sparingpartner Władimira Kliczki przed ważnymi pojedynkami z dużo mniejszymi rywalami; z przegranej, zaciętej trylogii z Marco Huckiem; z tego, że był dublerem gwiazdy w hollywoodzkiej produkcji "Annapolis", gdy akcja filmu toczyła się w ringu.

Skąd ta fucha na planie? Afolabi - Nigeryjczyk, który urodził się w Londynie, ale chodził do szkoły i w Wlk. Brytanii, i w kraju rodziców - od lat mieszka w Hollywood. Ćwiczy tam w sali bokserskiej Freddiego Roacha - tego od Manny'ego Pacquiao - który był nawet trenerem Oli przed zakończoną zaskakującym zwycięstwem walką z Enzo Maccarinellim w 2009 roku.

Boks jest sportem, w którym wielki odsetek stanowią głęboko, a nawet dewocyjnie religijni ludzie. Wie to każdy, kto słuchał sierpniowego wywiadu Tomasza Adamka w Radiu Maryja, zna historię Muhammada Alego lub George'a Foremana, ewentualnie widział, jak Andrzej Gołota w drodze z hotelu do szatni w Madison Square Garden przed pojedynkiem z Bowe'em skręcił na pół godzinki do kościoła św. Jana na 31. Ulicy.

Do trenera Roacha lgną właśnie tacy jak Ola i Manny. Pacquiao jest chyba bardziej pobożny niż św. Franciszek, Afolabi - syn pastora, który wciąż prowadzi swój kościół w Nigerii - jest też bardzo religijny, ale inaczej niż Adamek i Pacquiao. Należy do Wspólnoty Chrześcijańskiej "Golgota", Kościoła ewangelickiego, który ma cztery zbory również w Polsce. Według Chucka Smitha, założyciela wspólnoty - dziś jednej z największych w USA - świat miał się rozpaść w 1981 roku, czyli rok po urodzeniu się Afolabiego. Jednak wciąż się kręci, zaś założyciel zmarł miesiąc temu. Ola - od niedawna pięściarz stajni braci Kliczków K2 - być może zacznie nowe życie.

Add a comment