Niektórzy potrafią zdobyć tytuł w ciągu trzech lat. Ja potrzebowałem więcej czasu żeby rozwinąć skrzydła, a teraz jestem już gotowy na starcia z największymi – mówi Polsatsport.pl Paweł Kołodziej (31-0, 17 KO). „Harnaś” ponownie stanie między linami w sobotę na gali "Wojak Boxing Night" w Bydgoszczy, gdzie zmierzy się z Cesarem Crenzem (20-6, 14 KO).
- W mojej ocenie Hall nie sprawił mi dużo problemów. Kontrolowałem każdą rundę i wcale nie upierałem się przy znokautowaniu rywala. Bardzo dobrze unikał ciosów, miał bardzo miękki kręgosłup, o ile w ogóle go miał. W Rzeszowie byłem przede wszystkim zadowolony, że mogłem zaboksować po tak długiej przerwie. Odnośnie samej walki to przecież zawsze można znaleźć coś, co należy poprawić. Walka jest walką i niestety nie zawsze uda się zrobić wszystko tak, jak by się chciało - komentuje Kołodziej.
Teraz Polak zapewnia, że jest w świetnej formie, okres przygotowań przebiegł pomyślnie i co najważniejsze bez żadnych kontuzji. W Bydgoszczy Kołodziej zmierzy się z Cesarem Crenzem. Argentyńczyk ma na koncie 26 pojedynków, z czego 20 wygrał, a w pozostałych sześciu to ręka przeciwnika powędrowała ku górze. „El Ruso” ma aż 195 centymetrów wzrostu i blisko 200 centymetrów zasięgu ramion.
- Cieszę się, że mój rywal jest tak wysoki i ma taki duży zasięg ramion. Niscy zawodnicy schodzą nisko na nogach i do tego bardzo dobrze balansują ciałem, a taki duży człowiek będzie łatwiejszy do trafienia - śmieje się Kołodziej, który jednak docenia mniej doświadczonego Crenza.
- Jest to na pewno nieszablonowy zawodnik, który zadaje różnorodne i niespodziewane ciosy. Ma bardzo silną prawą rękę, ale wiem jak z nim boksować. Z pewnością będę bardziej ruchliwy i szybszy - dodaje Kołodziej. .
Pięściarz z Krynicy-Zdrój zajmuje wysokie lokaty w rankingach największych federacji, a na zawodowych ringach nie poniósł żadnej porażki. Wielu podopiecznych Andrzeja Wasilewskiego i Piotra Wernera jest w tej samej sytuacji, jednak wciąż nie dostają szansy walki o tytuł, a jeśli już do takiego starcia dojdzie, to zderzenie z rzeczywistością okazuje się bardzo bolesne. Talk było choćby w przypadku niedawnego starcia o mistrzostwo świata WBA Andrzeja Wawrzyka z Aleksandrem Powietkinem, a raczej egzekucji Rosjanina na Polaku.
Kołodziej jest jednak zdania, że jest w stanie mierzyć się z najlepszymi i nie może doczekać się walki o tytuł.
- Ciągle myślami wybiegam w przyszłość i próbuję ustawiać siebie obok najlepszych w kategorii cruiser. Sparowałem w przeszłości i z Huckiem i z Hernadezem i myślę, że, przy odpowiednim nastawieniu psychicznym i fizycznym, jestem w stanie z nimi wygrać. Duże walki z dużymi nazwiskami tylko mnie motywują do jeszcze cięższej pracy - przekonuje Kołodziej.
- Sytuacja w kategorii junior ciężkiej klaruje się coraz lepiej. Jestem drugi w rankingu WBA, a możliwe, że Guillermo Jones przejdzie do wagi ciężkiej, wtedy mógłbym walczyć z Denisem Lebiediewem o mistrzostwo - dodaje pięściarz. Zawodnik grupy Urlich KnockOut Promotions ma już 34 lata, więc powinien już teraz toczyć największe walki, lub przynajmniej zbliżać się do nich wielkimi krokami.
- Niektórzy zawodnicy potrafią zdobyć tytuł w ciągu trzech lat, a są też tacy, którzy rozwijają się wolniej. Ja należę do drugiej grupy i potrzebowałem więcej czasu żeby rozwinąć skrzydła, a teraz jestem już gotowy na starcia z największymi. Pamiętam, że 2-3 lata temu też tak myślałem, jednak dopiero teraz wiem co to znaczy być dojrzałym zawodnikiem - komentuje „Harnaś” Na gali w Bydgoszczy walką wieczoru będzie starcie Artura Szpilki ( 14-0-0) z dużo bardziej doświadczonym Brianem Minto (37-5-0). Pojedynek odbędzie się na dystansie dziesięciu rund, a jego stawką będzie pas WBC Baltic. Jak ocenia to starcie Paweł Kołodziej?
- Jeszcze przed kontuzją sparowałem w Katowicach z Minto. Ten zawodnik na pewno potrafi boksować. Dobrze unika ciosów i dużo widzi w ringu, ale Artur na pewno wie co robić. Oczywiście każda walka może być trudna, przy złym nastawieniu psychicznym, ale myślę, że Szpila wygra to starcie – ocenia „Harnaś”
Tydzień po gali w Bydgoszczy do Moskwy pojedzie Krzysztof Włodarczyk, gdzie będzie bronił pasa WBC. Polak w Pałacu Sportu Dynamo skrzyżuje rękawice z mistrzem olimpijskim z Pekinu Rahimem Czakijewem. Kołodziej jest pewny, że „Diablo” pas zabierze z powrotem do Polski.
- Ta walka do duże wyzwanie dla Krzyśka, ale jeszcze większe dla Czakijewa. Przygotowywałem się z „Diablo” i do walki z Palaciosem, i do walki z Czakijewem i mogę powiedzieć, że jest teraz w dużo lepszej dyspozycji. Krzysiek idealnie wstrzelił się z formą i tak naprawdę to nigdy nie widziałem go tak dobrze przygotowanego, co na pewno zaowocuje w Moskwie. Widziałem co robił ze swoimi sparingpartnerami i na pewno zaskoczeniem dla Czakijewa będzie to jak mocno bije mistrz świata. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, że Krzysiek wygra przed czasem - ocenia pięściarz. {jcomments on}