Patronat medialny


 

Sponsor grupy KnockOut

Paweł Kołodziej (33-1, 18 KO) we wrześniu skończył 34 lata, jednak przekonuje, że wciąż czuje się młodo i podkreśla, że wcale nie jest za późno na otwarcie nowego rozdziału w bokserskiej karierze. - Nowe miejsce, nowe cele, nowe rozdanie - mówi niedawny pretendent do tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej.

Kryniczanin wróci na ring już 27 czerwca. Jego walka odbędzie się na gali organizowanej w mieście Nikifora przez Andrzeja Gmitruka.

- Wracam, bo nie lubię przegrywać – przyznaje bokser w rozmowie z naszym portalem. – Chcę pokazać głównie sobie, że jeszcze coś potrafię. Ważny jest również fakt, że uważam się za innego zawodnika niż w czasie ostatniej walki.

Kołodziej przygotowuje się do czerwcowego pojedynku zarówno w Krynicy-Zdroju jak również w Warszawie. – Trenuję pod okiem Andrzeja Gmitruka oraz Radosława Pietrzkiewicza, który działa także w mojej fundacji Kuźnia Kołodzieja.

Bokser podkreśla, że wierzy w powodzenie misji jaką będzie czerwcowa walka. – Zawsze tak mam. Gdy wchodzę na ring to z wiarą, że będzie dobrze. Nie nadużywam alkoholu i innych szkodliwych środków, zdrowo się prowadzę, a czuję się jak dwudziestoparolatek. Gdy pytamy go o to czy 34 lata to już nie za dużo na boksowanie, szybko odpowiada. - Czuję się dojrzale. Zarówno jako mężczyzna oraz sportowiec. Wiek nie gra roli. Taki Bernard Hopkins ma pięćdziesiąt lat i dalej walczy – wyjaśnia bokser.

Pełna treść artykułu na Sadeczanin.info >>