Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


AdamekTomasz Adamek (49-2, 29 KO) pokonał w sobotę zdecydowanie Dominicka Guinna. Krzysztof Kosedowski, medalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy, wątpi jednak, by Polak został w przyszłości mistrzem świata.

- Starcia Tomka z Dominickiem Guinnem nie ma co roztrząsać. Była to dla niego walka na przetarcie i na zarobienie paru groszy. Wyszedł do ringu, zrobił to, co miał, i może przyjechać do Polski na wakacje - ocenia były pięściarz, który w 1980 roku na Igrzyskach Olimpijskich w Moskwie zdobył brązowy medal.

- Życzę Tomkowi z całego serca, by zdobył upragniony pas mistrza świata zawodowców, ale realnie patrząc, ma na to małe szanse. Po pierwsze, mam nadzieję, że kolejnym jego rywalem nie będzie taki ogórek jak Guinn. Poza tym bracia Kliczko są dla niego za dobrzy. To nie ten poziom. Niektórzy twierdzą, że może poczekać, aż Ukraińcy zakończą swoje kariery, ale przecież Tomek za dwa, trzy lata będzie starszy. Lat będzie mu przybywać, a umiejętności nie. Z obecnych bokserów wagi ciężkiej najbardziej elektryzowałoby mnie starcie Tomka z Davidem Haye. To byłaby bardzo widowiskowa i ciekawa walka.

- Jestem pewien, że kibice w tym przypadku zapełniliby stadion w Warszawie czy Londynie - przyznaje Kosedowski, który wspomina również o pojedynku Adamka z mistrzem świata federacji WBC wagi junior ciężkiej Krzysztofem "Diablo" Włodarczykiem. - Według mnie takie starcie nie jest potrzebne ani Tomkowi, ani Diablo. W Polsce na pewno jednak świetnie by się sprzedało. Dla mnie faworyt byłby jeden, oczywiście Adamek. Ma większe doświadczenie i jest po prostu lepszym bokserem od Diablo - podkreśla były bokser.