Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W ostatnich latach na próżno było w Polsce szukać kobiet na dużych imprezach związanych ze sportami walki. Teraz mamy dwie mistrzynie Europy w boksie, nie mówiąc już o sukcesach w MMA. To był przełomowy rok, a panie znów wróciły na salony.

Teraz wszystko się zmieniło. Tym razem za sprawą dwóch Ew - Brodnickiej i Piątkowskiej. "Od przyjaciółek do rywalek" - brzmi jak tytuł dobrej produkcji rodem z Hollywood? Nic z tych rzeczy.

Ewy przygodę z boksem zaczęły wspólnie, trenując pod okiem Jarosława Soroko w jednym z warszawskich klubów i debiutując na zawodowym ringu na początku 2013 roku. Ich drogi jednak szybko się rozeszły, a wraz z podpisaniem kontraktów z rywalizującymi grupami, pojawiły się pierwsze konflikty. W pewnym momencie potyczki słowne były już na tyle ostre, że walka była nieunikniona. Okazja pojawiła się na ostatniej edycji Polsat Boxing Night. Przed imprezą w Łodzi Panie nie szczędziły sobie ostrych słów, a w ringu, po ośmiu rundach zaciętego pojedynku, sędziowie jako zwyciężczynię wskazali Brodnicką.

To dziewczyny o dosyć wyrazistych osobowościach i one to wszystko kapitalnie rozegrały. Nie brakowało konfliktów, a to przecież świetnie się sprzedaje w dzisiejszych, tabloidowych czasach - twierdzi ekspert Polsatu Sport Janusz Pindera.

Pojedynek w ringu sporu jednak nie zakończył. Później były jeszcze awantury o rzekomo zły ochraniacz Brodnickiej, czy nieprawidłowości w sędziowaniu. Piątkowska natychmiast poprosiła o rewanż, ale ten temat szybko zszedł na dalszy tor. Panie bowiem chwilę później stanęły przed najważniejszymi wyzwaniami w swoich karierach.

Największy sukces w tym roku osiągnęła jednak przedstawicielka mieszanych sportów walki. Joanna Jędrzejczyk podbiła serca kibiców MMA na całym świecie. Sześciokrotna mistrzyni świata, czterokrotna mistrzyni Europy w muay thai w MMA zadebiutowała w 2012 roku. Olsztynianką szybko zainteresowała się największa i najbardziej prestiżowa organizacja na świecie. Ostatecznie Polka na gali UFC zadebiutowała już w lipcu 2014 roku.

Oczywiście amerykańscy anonserzy mieli ogromny problem z wymówieniem nazwiska „Jędrzejczyk”. Polka natychmiast zaczęła ich uspakajać przekonując, że już niedługo będą mogli ją nazywać "Joanna Champion", czyli "Joanna Mistrz". Nie rzucała słów na wiatr.

Świat oszalał na jej punkcie, czego dowodem może być wiwatujący, prawie 60-tysięczny tłum, podczas wyjścia do klatki na gali w Melbourne. Po tej ostatniej obronie, według statystycznego portalu sherdog.com, Polka została uznana za najlepszą zawodniczkę na świecie, bez podziału na kategorie wagowe, strącając z tronu fenomenalną Rondę Rousey.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>