Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


 

- Krzysiek nie był w stanie podejść do Okoliego, a do tego nie wyprowadzał ciosów. W walce z takim rywalem to czekanie na wyrok - powiedział Fiodor Łapin w rozmowie z TVP Sport, komentując sobotni występ Krzysztofa Głowackiego (31-3, 19 KO) w walce o mistrzowski pas WBO wagi junior ciężkiej z Lawrencem Okoliem (16-0, 13 KO).

Jaki był plan na walkę?
Fiodor Łapin: Zakładaliśmy kilka wariantów. Wiadomo było, że trzeba będzie zaryzykować. Mieliśmy przygotowaną taką akcję, że pierwszy cios miał iść "w powietrze", jakby zaprosić rywala do kontry, by za chwilę wystrzelić drugim uderzeniem. Tego nie było. Czasem Krzysiek próbował coś zrobić w zwarciu, ale było w tym więcej szarpaniny. Okolie był mocniejszy, niewygodny. Nie pozwolił Krzyśkowi na nic.

Dlaczego Krzysiek ważył tak mało (88,8 kg – red.)? To była jedna z najniższych wag w jego karierze.
To jest związane z tym, że jego trzeba czasem… zmuszać do jedzenia. Wyszedł tutaj brak Pawła Gassera, który momentami bywał nieprzyjemny, natarczywy i wręcz na siłę "dokarmiał" Krzyśka. Tu nie chodziło o to, że chcieliśmy być szybsi czy coś w tym stylu. Nie, po prostu Krzysiek mało waży. Gdy nie trenuje waży około 96 kg, ale jak tylko zaczynamy mocne sparingi, to waga szybko mu spada. Trzeba tego dojadania i nawadniania dokładnie pilnować.

To prawda, że w trakcie przygotowań Krzysiek nabawił się kontuzji barku?
Tak, ale miało to miejsce kilka tygodni przed pojedynkiem i absolutnie nie miało to wpływu na wynik walki, dlatego nie ma co zrzucać na to. W przypadku Krzyśka te kontuzje to niestety standard i proszę mi wierzyć, że były już gorsze. Przed samym pojedynkiem wszystko wyglądało świetnie. Była dynamika, szybkość i celność. Niestety, w walce tego nie było.

Pełna treść artykułu na tvpsport.pl >>