Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Muszę pokazać swoje ringowe atuty, bo przegram z Matyją. Na treningach i sparingach jest dobrze, ale w oficjalnych walkach jeszcze ich nie „przedstawiłem” kibicom - mówi Jan Czerklewicz (8-1, 2 KO) przed pojedynkiem z Markiem Matyją (20-3-2, 9 KO), która odbędzie się 1 października na gali Knockout Boxing Night 24 w Lublinie. Transmisja w TVP Sport. Partnerami wydarzenia są Województwo Lubelskie i Miasto Lublin. Na lubelskim ringu kolejne walki stoczą m.in. 2-krotny pretendent do tytułu mistrza świata wagi junior ciężkiej Michał Cieślak (22-2, 16 KO) oraz były mistrz Europy wagi średniej, rywal Gennadija Gołowkina – Kamil Szeremeta (22-2-1, 6 KO), a także niepokonany Rafał Wołczecki (6-0,4 KO). Z dużym zainteresowaniem oczekiwany jest pojedynek pięściarzy grupy KnockOut Promotions Jana Czerklewicz i Marka Matyi.

- Zgadzam się, że moje zwycięstwo z Markiem przed czasem byłoby niespodzianką. Matyja do każdej walki jest bardzo dobrze przygotowany, jest szczelny w obronie, do tego bardzo twardy. Mimo upływających rund, wcale nie „puchnie”, a jest jeszcze bardziej groźny. I trudno go znokautować. W pełni rozumiem, że część osób stawia mnie na straconej pozycji, jednak chcę zapewnić, że to nie będzie starcie do jednej bramki. Nastawiam się na dobre 8 rund i zrobię wszystko, by wygrać - powiedział 24-letni Jan Czerklewicz (kat. półciężka).

Bokser z Warszawy, którego trenerem jest Andrzej Liczik, uchodzi za zawodnika odważnego i takiego, który nie kalkuluje przy wyborze rywali. - Dyrektor sportowy naszej grupy Jacek Szelągowski najpierw zaproponował walkę z Kamilem Bednarkiem i ja się zgodziłem. Niestety tylko kontuzja Kamila sprawiła, że nie zmierzyliśmy się w Mrągowie. Później miałem wyjść do ringu w listopadzie, ale nadarzyła się okazja kilka tygodni wcześniej w Lublinie. Myślę, że Jacek Szelągowski był miło zaskoczony, że szybko oddzwoniłem i przyjąłem propozycję rywalizacji z Markiem Matyi. Chcę uczyć się, walczyć i wygrywać z najlepszymi. Nie będę rezygnował z takich szans - podkreślił.

Jan Czerklewicz, który pierwsze walki profesjonalne toczył w Stanach Zjednoczonych, chce poprowadzić swoją karierę inaczej niż wielu zawodników. - Mogłem dłużej boksować jako amator, lecz wtedy tego nie rozumiałem. A skoro już jestem w gronie zawodowców i w najlepszej grupie to konsekwentnie będą szedł do przodu. Podoba mi się też styl prowadzenia innych bokserów, którzy też nie wybierają przeciwników, a wymieniłbym Łukasza Staniocha i Karola Weltera. Wiem, że jestem na początku kariery, ale nie trenuję od roku, tylko od pięciu lat. Wiem na czym polega boks, jestem pewny swoich umiejętności, a do tego chcę być jeszcze lepszy! I cieszy to, że i ja, i eksperci widzę progres w moim boksie - ocenił.

Walka z Markiem Matyją jest najważniejszym wyzwaniem dla Janka Czerklewicza. - Ktoś powie, że walka z tak doświadczonym, mocnym i konsekwentnie boksującym Markiem jest dla mnie ryzykiem. A ja uważam, że to wielka szansa. Wiem też, że w korespondencyjnym pojedynku z Ondrejem Buderą pokazałem się z lepszej strony od Matyi. A wszystko zależy od stylu walki. I jeśli pokażę swoje atuty - ruchliwość i mobilność to zwiększę swoje szanse na zwycięstwo.

W poprzednim występie Jan Czerklewicz pokonał jednogłośnie na punkty Macieja Drozdowskiego (2-1, 0 KO) w pojedynku kategorii półciężkiej na gali KBN 23 w Mrągowie. - Dobrze, że była ta walka, bo okazało się, iż trzeba trochę rdzy zrzucić. A teraz ważne, że mam możliwość boksowania z Markiem. I zdaję sobie też sprawę, że jakiś czas Matyja nie byłby już zainteresowany walką ze mną, bo zapewne zacznie szukać zagranicznych pojedynków. Dlatego wziąłem pojedynek i - co więcej - zamierzam zwyciężyć, choć naprzeciwko stanie kawał zawodnika - podsumował.

KUP BILET NA GALĘ KBN 24 W LUBLINIE >>