Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mateusz Masternak

- Niewolnicze warunki? Bzdura! Ktoś chyba tutaj nie bardzo rozumie reguły rządzące boksem zawodowym i nie ma doświadczenia w zakresie negocjacji pojedynków na mistrzowskim poziomie - tak komentuje w rozmowie z ringpolska.pl ostatnie oświadczenia przedstawicieli niepokonanego Mateusza Masternaka (22-0, 16 KO) dotyczące opcji do kontraktu na potencjalną walkę z mistrzem świata WBC wagi junior ciężkiej Krzysztofem Włodarczykiem (45-2-1, 32 KO) promotor "Diablo" Andrzej Wasilewski.

- Zacząć należałoby od tego, że mam wrażenie, iż druga strona po prostu nie jest zainteresowana tą walką. Ja przedwczoraj wysłałem swoją drugą już propozycję do panów Andrzeja Gmitruka i Michała Kwiatkowsiego i dostałem od razu od pana Kwiatkowskiego odpowiedz odmowną, bez żadnej kontroferty, na zasadzie "nie bo nie" - mówi Wasilewski. - Zamiast tego reprezentanci Mateusza, w tym jeden anonimowo, opublikowali w internecie dwa mało poważnie brzmiące komunikaty, zaprzeczające sobie nawzajem. Chciałbym przy okazji podkreślić, że w naszej ostatniej propozycji walki dla Mateusza Masternaka, w przypadku jego ewentualnej wygranej z Krzyśkiem, nie mam mowy o żadnych opcjach czasowych na późniejszą kopromocję, a jedynie na liczbę walk - w maksymalnym wariancie ta liczba to 5.

- Jak można opowiadać o "niewolniczych" warunkach? Bzdura! Przecież nawet nie zaczęliśmy rozmawiać o jakichkolwiek konkretach, bo druga strona od razu zrezygnowała z rozmów. Na czym w ogóle miałoby polegać to niewolnictwo? Na tym, że Mateusz kopromowany przez nas zarobi dużo więcej niż teraz i będzie toczył ciekawsze walki? - pyta retorycznie szef 12 round KnockOut Promotions. - Przecież nie zamierzamy narzucać Mateuszowi koloru spodenek czy przynależnosći narodowej, to nie jest sport amatorski. Nasza grupa ma o wiele mocniejszą pozycję niż obecni opiekunowie Mateusza, więc nie bardzo rozumiem, co on miałby stracić na ewentualnej kopromocji. W najostrzejszym wariancie proponowaliśmy w kontrakcie na kopromocję 33% dla siebie. Nie trzeba być geniuszem  matematyki, by obliczyć, że nawet po potrąceniu tych procentów z naszymi możliwościami organizacji Mateuszowi walk jego dochody byłyby znacznie wyższe niż są do tej pory.

- Stanowisko i zachowanie ludzi z obozu Masternaka  potwierdza, że nie mają żadnego doświadczenia w zakresie negocjacji pojedynków na mistrzowskim poziomie. My oczywiście też się cały czas uczymy, ale jesteśy w tym biznesie od wielu lat. To co proponujemy to standardowe warunki, jakie oferują mistrzowie dobrowolnym challengerom. Wystarczy zapytać Alberta Sosnowskiego czy Przemysława Salety, jak wyglądały ich kontrakty w walkach z mistrzami.  33% to norma, a 5 walk w kopromocji to też żaden super-wyjątek. Przecież Mateusza Masternaka nikt do tej walki siłą nie zmusza. To on ciągle pije w mediach do Krzyśka i mówi, że chce z nim boksować.

- W ogóle zachowanie Mateusza wydaje mi się dziwne. Dopiero co śmiał się z rywali Łukasza Janika, a wiemy dobrze, z jak słabym zawodnikiem teraz walczy. Mateusz do tej pory poza gościnnym występem na Polsat Boxing Night nie miał żadnej szczególnie interesującej finansowo czy sportowo walki. Walka z Krzyśkiem Włodarczykiem to byłby na chwilę obecną szczyt jego marzeń, a gdyby udało mu się wygrać, potem na pewno czekałyby go jeszcze ciekawsze i bardziej kasowe walki. Wydaje mi się jednak, że jego reprezentanci  bronią  bardziej swoich interesów niż interesów Mateusza. Powtarzam raz jeszcze, Mateusza nikt do walki nie zmusza, a skoro jego preprezentanci nie chcą nawet negocjować warunków walki, to cały ten szum trzeba nazwać tylko zwykłą grą medialną. Szkoda, że Mateusz nie może toczyć ciekawych walk i musi sięgac po takie metody promocji swojej osoby - kończy Andrzej Wasilewski.{jcomments on}