Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wygląda na to, że ostatnie pozaringowe zamieszanie wokół Michała Cieślaka (21-1, 15 KO) może zakończyć się dla Polaka utratą statusu obowiązkowego pretendenta do pasa IBF kategorii junior ciężkiej. 

Podopieczny Andrzeja Liczika jesienią miał zaboksować o mistrzowski tytuł z Mairisem Briedisem (27-1, 19 KO) jednak przedłużające się negocjacje i niejasności formalne po stronie polskiego obozu sprawiły, że władze International Boxing Federation wyraziły zgodę, by Łotysz dla podtrzymania aktywności mógł stoczyć walkę w dobrowolnej obronie tytułu z innym rywalem, póki kwestia Cieślaka nie zostanie wyjaśniona. 

Kilka dni temu ogłoszono, że Briedis 16 października w Rydze skrzyżuje rękawice z Arturem Mannem (17-1, 9 KO). Niestety wygląda na to, że później łotewski czempion (oczywiście w przypadku wygranej) zakontraktuje pojedynek nie z Michałem Cieślakiem, a kolejnym w rankingu Jayem Opetaią (20-0, 16 KO), który podobno - tak twierdzi przynajmniej promotor Briedisa Kalle Sauerland - już zastąpił radomianina na pozycji obowiązkowego pretendenta. 

- Najpierw musimy wygrać z Mannem, potem jest Jay Opetaia, który jest obowiązkowym rywalem Mairisa. To są najbliższe dwie walki dla Briedisa - oświadczył wczoraj w wywiadzie z Boxing Social Sauerland. 

Tymczasem Michał Cieślak - według ostatnich nieoficjalnych doniesień - między liny powrócić ma występem na jednej z kolejnych gal Polsat Boxing Night.