Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Niby zawsze się powinno pracować na maksa, ale kiedy wiadomo, że następny przeciwnik jest kilka półek wyżej od poprzednich, zawsze daje się coś ekstra. Jestem gotowy na takiego rywala jakim jest Campfort - mówi Patryk Szymański (15-0, 9 KO), który w najbliższą sobotę, w Reading (stan Pensylwania) otworzy walką z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata, Wilky Campfortem (21-2, 12 KO) telewizyjny przekaz gali PBC. W Polsce imprezę pokaże telewizja Fightklub.

Przemek Garczarczyk: Zrezygnowaliście, wspólnie z z trenerem Chico Rivasem, z czwartkowego treningu medialnego w Reading…
Patryk Szymański: Tak, bo doszlismy do wniosku, że możemy więcej zrobić, lepiej się przygotować w gymie na Florydzie. Przypilnować wagi – bo to najważniejsze - dopiąć wszystko jak trzeba. Nie było sensu lecieć.

Czytałeś wypowiedź Campforta, że “dzieciak nie zdaje sobie sprawy, na co się porywa?” Ile razy to już w życiu słyszałeś?
Myślę, że przed każdą walką coś podobnego słyszę… Rywale patrzą na mój wiek, dodatkowo z twarzy nie wyglądam na boksera, więc się bardzo mylą. Tak było już 15 razy. Teraz będzie następny.

Cytat numer 2: “Jak się mogę bać Szymańskiego, skoro sparowałem z Berto?”
Myślę, że to nie jest ze strony Campforta dobre porównanie. Ani stylem, ani wagowo. Nie pomoże mu Andre Berto. Ja mogę powiedzieć, że przed sobotnią walką sparowałem z Jermain’em Taylorem. Zawodnik parę półek wyżej bo z tamtego Taylora dużo zostało. Naprawdę.

Największe zmiany u Ciebie przed tą walką w porównaniu do tej ostatniej, sprzed prawie dziewięciu miesięcy.
Najdłuższa moja przerwa jako zawodowiec. Co się zmieniło? Na pewno fizycznie jestem już innym pięściarzem, w czym pomógł mi Kuba Chycki. Wykonał ze mną super robotę, czuję się optymalnie. Pod względem bokserskim też wyeliminowaliśmy z Chico parę mankamentów, dodaliśmy parę rzeczy. Takiego Szymańskiego, na żadnych nagraniach z poprzednich walk, Campfort jeszcze nie widział. Tak długiego, dobrego obozu jeszcze nie miałem. Trzy miesiące na Florydzie plus więcej sparingów niż kiedykolwiek. To musi zaprocentować. Wszystko inne też po staremu. Tata właśnie doleciał…

Czyli oglądanie przez Campforta Twoich poprzednich walk, wyrabianie sobie oceny… działa na Twoją korzyść.
Dokładnie tak. Spodziewa się dużo łatwiejszej walki niż ją dostanie. W poprzednich pojedynkach zawsze byłem zdecydowanym faworytem - teraz mam motywację, że to on jest pięściarzem faworyzowanym. Niby zawsze się powinno pracować na maksa, ale kiedy wiadomo, że następny przeciwnik jest kilka półek wyżej od poprzednich, zawsze daje się coś ekstra. Jestem gotowy na takiego rywala jakim jest Campfort. Udowodnię, ża zasługuję na powtarzaną ocenę, że jestem jedną z większych nadziei polskiego boksu.

Rozpoczynasz galę ESPN. Wiadomo, że tym razem nie będzie żadnych przenosin godziny wyjścia na ring, może będę w TV, może nie…
Albo sytuacji, jak sam widziałeś, że rywal jest niekoniecznie z mojej kategorii wagowej. Mnie takie walki, z dużą publicznością, z kamerami wielkich stacji telewizyjnych nakręcaja do pokazania najlepszego Szymańskiego jaki jest. I odwrotnie – w poprzednich, kiedy było zamieszanie, często kibice wiedzieli nie całe 100 procent tego, co potrafię. Wykonam swoją pracę.

Wilky Campfort jest w zupełnie innej niż dotychczasowi przeciwnicy, klasie. Chcę go porównać nie do twoich poprzednich ofiar, tylko do Patryka Szymańskiego.
Słusznie. Parę klas lepszy od moich rywali, ale moim zdaniem parę klas niżej ode mnie. Mam do niego szacunek nie tylko dlatego, że bił się o mistrzostwo świata, wiem co potrafi, ale to ja uważam się za znacznie lepszego. Jest doświadczony, ale nie widzę, żeby sprawił mi poważne problemy. Czuję się lepszym zawodnikiem.

Kiedy Maciek Sulęcki wygrał swoją walkę w Chicago, podszedłem do Chico Rivasa z gratulacjami. Przyjął i powiedział znacząco: “Poczekaj na Patryka…”
My się śmiejemy, że Maciek zrobił 50 procent roboty, a ja muszę zrobić następne 50 procent żeby trener był zadowolony. I będzie.