Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


- Rodzina i bliscy są przyzwyczajeni, że podejmuję ryzyko, wspierają mnie. Gdyby widzieli, że coś jest ze mną nie tak, na pewno by zareagowali. Czuję się dobrze i jestem zdrowy. Mam 27 lat i mam nadzieję, że to jest moment, w którym mogę jeszcze wszystko zmienić – mówi Patryk Szymański w rozmowie z PoGongu. 

Po walce z Andrijem Welikowskim wiele osób doradzało ci zakończenie kariery, ale ty nie posłuchałeś tych podpowiedzi i 20 czerwca w Arłamowie stoczysz kolejną walkę.
Patryk Szymański: Miesiąc po pojedynku z Welikowskim to nie był dla mnie łatwy okres. Było dużo myśli. Nie budowałem żadnej presji, ale czułem, co mogło pójść nie tak w przygotowaniach do walki. Zacząłem niwelować to, co nie zagrało. Później przedstawiłem promotorowi swój punkt widzenia, a on dał mi kolejną szansę. Mam nadzieję, że to był dobry ruch. Wiem, że mało komu to się wydaje poważne. Wiele osób mnie skreśliło, ale to mi tylko dodaje skrzydeł.

Nie oszukujesz sam siebie?
Chcę spróbować i coś sobie udowodnić. Wiem, że stać mnie na dużo więcej. To jest najgorszy ból, gdy widzisz treningi czy sparingi, a przychodzi cięcie wagi i wszystko zmienia się o 180 stopni. Mam nadzieję, że wyeliminowałem błędy i teraz będzie inaczej, że pokażę nową wersję siebie. To nie jest wiara głupiego chłopca, który myśli, że tym razem może mu się uda. Zmian było dużo i czuję, że to jest moment, by iść dalej.

Próbowałeś znaleźć inny pomysł na życie niż boks? Mateusz Borek po twojej walce z Welikowskim mówił, że byłoby fajnie, jakbyś poszedł na studia, poszukał innego zajęcia.
Nie szukałem nowego zajęcia. Po walce w Radomiu miałem miesiąc wolnego, trochę się zapuściłem, ale później wszystko wróciło do normy. Zacząłem się ruszać, wdrażać nowe pomysły, okazjonalnie sparowałem. To nie jest tak, że zacząłem trenować 4-5 tygodni temu. Mam nadzieję, że 20 czerwca będę w 60-70 procentach u celu, a po wakacjach będę sportowo gotowy na dużo większe wyzwania. Porażki na pewno mnie wzmocniły. Zmieniłem sporo rzeczy, wzbogaciłem repertuar bokserski, z nowym trenerem pracujemy nad tym, żeby wszystko było coraz lepsze. Czuję efekty tej pracy i to mnie buduje.

Kiedyś miałeś mistrzowskie ambicje, ale żeby być mistrzem trzeba umieć wstawać z desek. U ciebie był z tym problem. Przedefiniowałeś swoje sportowe cele?
Cały czas mam te same ambicje. Mówiłem Mateuszowi Borkowi, że nie interesują mnie walki ze słabymi rywalami. Wiem, że teraz jestem daleko od moich celów, ale muszę wiedzieć, że idę w dobrą stronę. Jestem też świadomy, że muszę pracować jeszcze ciężej. Jak dawałem z siebie 110 procent, to teraz muszę dawać 120.

Pełna treść artykułu na blogu Po Gongu >>