Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Od porażki rozpoczął swoją przygodę z mieszanymi sztukami walki Rafał Jackiewicz (46-11-2, 21 KO). Były mistrz Europy wagi półśredniej i challenger do pasa IBF został w sobotę na gali KSW 28 dotkliwie poobijany potężnymi low kickami przez Marcina Parchetę i zdecydował się poddać w trzeciej rundzie. - Nogi bolą, są całe pokryte siniakami, ale nie będę długo odpoczywał. Za dwa tygodnie biorę się do roboty i szykuję formę na Włocha - mówi "Wojownik", który 22 listopada w Italii stanie przed szansą odzyskania po latach tytułu czempiona Starego Kontynentu, krzyżując rękawice z faworytem gospodarzy Gianlucą Branco (48-3-1, 23 KO).

- Nie wyszło mi na KSW, nie wygrałem, ale mimo to wiele osób gratulowało mi postawy i pocieszało mnie - opowiada Jackiewicz. - Robiłem co mogłem, ale Parcheta skutecznie stopował mnie niskimi kopnięciami. Ból okazał się w końcu nie do wytrzymania i musiałem skapitulować. Zanim rozpocząłem karierę bokserską, walczyłem w kickboxingu, ale bez low kicków i w ochraniaczach... 

- Marcin bardzo mi nie pasował jako rywal, był za duży, za wysoki, za silny i za praworęczny - żartuje "Wojownik". - Nie miałem najlepszych przygotowań, cztery dni przed walką zdjęli  mi szwy z głowy, nie mogłem sparować, ale Parcheta i tak nie pozwolił mi w ringu na zbyt wiele.

- Teraz koncentruję się na walce z Branco. To bardzo mocny przeciwnik, ale myślę, że będzie mi pasował. Myślę, że jest w moim zasięgu, chciałbym zdobyć ten pas, a potem wrócić zwycięsko na KSW - kończy Rafał Jackiewicz.

Zdjęcie. Nogi Rafała Jackiewicza po przegranym debiucie na KSW >>