Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W ringu Rafał Jackiewicz (46-12-2, 21 KO) doszedł prawie na szczyt, bo walczył o mistrzostwo świata. W sobotę w Legionowie spotka się z Kamilem Szermetą (9-0, 1 KO). – Nie lubię go, wkur... mnie. I chcę go zlać najmocniej jak się da – mówi pięściarz z Mińska Mazowieckiego. Sobotnia gala w Legionowie, organizowana przez Tomasza Babilońskiego, będzie kolejną z cyklu Wojak Boxing Night. Poza walką Jackiewicza z Szeremetą w ringu wystąpi Paweł Głażewski, który w walce wieczoru spotka się w rewanżu z Maciej Miszkinem (pierwsze starcie, zdaniem sędziów wygrał Głaz, choć werdykt wzbudził sporo kontrowersji). Dla tej dwójki pojedynek będzie czymś niż tylko boksem. Poza tym zaprezentują się m.in. Andrzej Sołdra, Konrad Dąbrowski i debiutująca na zawodowym ringu Sasza Sidorenko. Imprezę pokaże telewizja Polsat Sport.

Kamil Wolnicki: Interesuje pana jeszcze boks czy tylko pieniądze?
Rafał Jackiewicz: Jedno wiąże się z drugim, bo bez dobrego boksu nie ma dobrej kasy.

W sobotniej walce z Kamilem Szeremetą zarobi pan dobrą kasę? Kiedyś mówił pan, że chce za to starcie 30 tysięcy złotych.
Wyszło nawet troszkę więcej. Dochodzi jeszcze sponsor. Łącznie kwota przybliżona do tej, którą dostawałem za walki o mistrzostwo Europy.

Zdarzało się panu zarabiać więcej?
Kilka razy tak, na przykład za walkę eliminacyjną i o pas mistrza świata IBF. Nigdy nie było jednak takiej kasy, jaką chciałem dostawać.

Co pan jeszcze chce zrobić w sporcie?
Starcie z Kamilem Szeremetą traktowałem typowo zarobkowo, ale dzisiaj wiem, że jeżeli wygram, to może Andrzej Wasilewski zorganizuje mi w Polsce rewanż z Gianlucą Branco o pas mistrza Europy.

Pełna rozmowa z Rafałem Jackiewiczem w "Przeglądzie Sportowym" >>