Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) stoczy podczas dzisiejszej gali Ełk Boxing Night walkę z Michałem Syrowatką (13-0, 4 KO). "Wojownik" postara się przełamać tegoroczną serię porażek w starciu z lokalnym faworytem.

Transmisja gali w Ełku w sobotę od godziny 20:30 na Polsat Sport Extra, od godziny 22:00 na Polsat Sport i od godziny 23:00 na Polsat Sport News.

Add a comment

- Mówią, że rozmieniam się na drobne i jestem rencistą? Życzę każdemu renciście takiej formy. Mam nie zarabiać? Boks to moja praca, przecież nie wrócę do czasów, kiedy kradłem - mówi "Super Expressowi" były mistrz Europy Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO), który dzisiaj na gali w Ełku zmierzy się z Michałem Syrowatką (13-0, 4 KO), jednym z najlepiej zapowiadających się pięściarzy młodego pokolenia.

- Jeśli Syrowatka chce coś osiągnąć, musi mnie wyraźnie pokonać. Jestem dobrym zawodnikiem do testowania młodych, może nie jestem już niebezpieczny, ale trzymam poziom - przekonuje pięściarz z Mińska Mazowieckiego.

- Mam trzy porażki z rzędu, a za walki dostaję więcej niż wtedy, gdy wygrywam. Każda przegrana boli, ale muszę utrzymać rodzinę i odłożyć na drugi etap życia. Nie będę znów kraść ani odbierać długów od chamów po wsiach, bo tak żyłem kiedyś. Dziś prowadzę treningi, boksuję i zapierd..., by dzieci miały wszystko, czego zapragną. A w sobotę w ringu zobaczycie, że nie jest jeszcze ze mnie taki dziadek - podsumowuje Jackiewicz.

"Wojownik" z Mińska Mazowieckiego ostatni raz boksował we wrześniu. Syrowatka ostatni pojedynek stoczył w czerwcu, zdobywając pas WBC Baltic wagi super lekkiej.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>

Add a comment

- Dla Michała to będzie niezły test, dla mnie po prostu kolejna walka - mówi Polsatsport.pl były mistrz Europy Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) o sobotnim pojedynku z Michałem Syrowatką (13-0, 4 KO) na gali w Ełku. Pięściarze zmierzą się na dystansie dziesięciu rund w umownym limicie wagowym do 67 kg.

- W swoim boksowaniu już nic nie zmienię, nigdy nie będę taki jak byłem wcześniej. Jestem jaki jestem, czyli prezentuję dobry wysoki poziom, pomimo że ostatnie trzy walki z różnych powodów nie wyglądały tak jakbym chciał - tłumaczy "Wojownik" z Mińska Mazowieckiego, który ostatni raz boksował we wrześniu.

- Niezależnie od wyniku tej walki, nie zakończę jeszcze kariery. Michał jest młody, silny, szybki i wszyscy twierdzą, że jest w tej walce faworytem, ale ja mam swoje zdanie na ten temat. Wiadomo, że wychodzę do ringu po wygraną. Michał nie boksował jeszcze z wieloma zawodnikami na moim poziomie i według mnie, będę jego najbardziej wymagającym rywalem - przekonuje Jackiewicz, który w przeszłości w Ełku stoczył walkę, dzięki której boksował później o mistrzostwo świata wagi półśredniej.

W Ełku swoje kolejne profesjonalne pojedynki stoczą również m.in. Maciej Miszkiń i Dariusz Sęk, a zawodowe debiuty zaliczą Paweł Stępień i Piotr Podłucki.

Kup bilet na galę Ełk Boxing Night >>

Add a comment

12 grudnia na gali w Ełku były mistrz Europy wagi półśredniej Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) zmierzy się z niepokonanym na zawodowych ringach Michałem Syrowatką (13-0, 4 KO). Pojedynek zapowiadany jest pod hasłem "Bitwa Pokoleń".

Jackiewicz przed ełcką imprezą zmuszony został do zmiany trenera po tym, jak kontuzji doznał prowadzący go od kilku walk Robert Złotkowski. Na Syrowatkę "Wojownik" szykuje się pod okiem Łukasza Malinowskiego, trenera warszawskiego KnockOut Gymu, od lat współpracującego z Fiodorem Łapinem. 

- Michał Syrowatka postrzegany jest jako faworyt walki z Rafałem, ale zrobimy, co w naszej mocy, żeby sprawić niespodziankę. Michał popełnia czasem błędy i postaramy się je wykorzystać - zapowiada Malinowski. 

Na gali w Ełku oprócz Jackiewicza i Syrowatki zaprezentują się także posiadacz pasa WBC Eurasia Pacific wagi półciężkiej Dariusz Sęk (24-2-1, 8 KO), mistrz krajów bałtyckich w tej samej kategorii Maciej Miszkiń (18-3, 5 KO) i Norbert Dąbrowski (18-4, 7 KO).

Kup bilet na galę Ełk Boxing Night >>

Add a comment

To będzie klasyczne starcie doświadczenia z młodością - 12 grudnia na gali w Ełku Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) zmierzy się z niepokonanym na zawodowych ringach Michałem Syrowatką (13-0, 4 KO). Były mistrz Europy wagi półśredniej o utalentowanym rywalu wypowiada się z szacunkiem, jednak absolutnie nie odbiera sobie szans na wygraną.

- Syrowatka jest młody, szybki i silny, ale ja też nie jestem słaby - mówi popularny "Wojownik". - Technicznie radzę sobie nieźle, mam duże doświadczenie, przekonamy się, czy to wystarczy na Michała.

- Słyszałem sporo, że Syrowatka mocno bije, ale zobaczymy, jak naprawdę z tym jest i jak będę odczuwał tę siłę. Ja przyjąłem już trochę mocnych ciosów od naprawdę dobrych zawodników, więc raczej dam radę - opowiada Jackiewicz, który nie przejmuje się faktem, że to jego przeciwnik postrzegany jest jako faworyt grudniowej konfrontacji.

- To nie jest walka, w której wychodzę na pożarcie do wielkiego kozaka. Michał owszem ma predyspozycje do bycia kozakiem, ale tym kozakiem jeszcze nie jest - podsumowuje ex-czempion Starego Kontynentu, który w swojej karierze wygrywał m.in. z Janem Zaveckiem, Jacksonem Osei Bonsu i Delvinem Rodriguezem.

Kup bilet na galę Ełk Boxing Night >>

Add a comment

12 grudnia na gali w Ełku były mistrz Europy wagi półśredniej Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) zmierzy się z niepokonanym na zawodowych ringach Michałem Syrowatką (13-0, 4 KO). Popularny "Wojownik" zapowiada, że da z siebie wszystko, by pokonać 11 lat młodszego faworyta gospodarzy.

- Pojedynek ze mną będzie dla Syrowatki dobrym testem, i mówiąc to nie mam na myśli, że wyjdę po ringu po wypłatę - zapewnia Jackiewicz.

- Owszem zarobię na pojedynku w Ełku, ale będę dobrze przygotowany i zobaczymy, kto będzie górą. Mi wynik tej walki nie jest absolutnie obojętny, bo na tym etapie kariery każde ważne zwycięstwo otwiera przede mną kolejne ciekawe perspektywy. Ujmę to tak: jeśli wygram z Syrowatką - wrócę na salony, jeśli przegram - zostanę na werandzie - mówi w swoim stylu były czempion Starego Kontynentu.

Kup bilet na galę Ełk Boxing Night >>

Add a comment

Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi półśredniej Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) otrzymał niedawno propozycję stoczenia walki z Konstantinem Ponomarevem (28-0, 13 KO). Pojedynek miałby się odbyć w piątek na gali grupy Top Rank w Las Vegas.

Polak był zadowolony z oferty finansowej, którą zaakceptował i rozpoczął już nawet formalną procedurę wizową. Amerykanie, którzy negocjowali jednocześnie z kilkoma rywalami zdecydowali się jednak ostatecznie na inną opcję, a rywalem Ponomareva będzie Niemiec Rico Mueller.

Jackiewicz, który pomimo kilku kolejnych porażek wciąż może liczyć na ciekawe oferty, po raz ostatni boksował we wrześniu, przegrywając jednogłośnie z Donutem Dan Ionem na gali w Toronto.

Add a comment

W piątek na gali w Montrealu po 8-rundowej walce były mistrz Europy Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) przegrał jednogłośnie na punkty z Ionutem Dan Ionem (35-3, 18 KO). Poniżej przestawiamy opis pojedynku oraz jego okoliczności autorstwa samego pięściarza. Tekst jest fragmentem pisanej przez Jackiewicza autobiografii, która ma ukazać się w ciągu najbliższych miesięcy.

"Gorzej byc nie mogło. O walce dowiedziałem się na 6 dni przed galą. 6 kg nadwagi do zrzucenia przez 6 dni, bez formy na walkę, bo ostatnią stoczyłem 5 miesięcy wcześniej. Przez 5 dni zrobiłem więcej treningów niż przez ostatnie 5 miesięcy. Ionut Dan Ion to dobry zawodnik, na dodatek leworeczny, a nienawidzę walczyć z takimi. W Kanadzie gdzie jest inna strefa czasowa, w międzyczasie trzeba było zrobić badania do wyjazdu, zająć się moimi dziećmi, bo żona pracuje. We wtorek około północy budzi mnie ból zęba, nie do wytrzymania. Nie śpię już do rana, a o 6.00 idę pobiegać, bo bólu już nie idzie znieść. W środę przed wylotem wizyta u dentysty. Półtorej godziny wiercenia, leczenie kanałowe, ryj boli jak...

Czwartek, dzień przed walką. Wylot o 6.45 i w samolocie znowu łapie mnie straszny ból, ale tym razem szczęka puchnie i mało nie odpadnie. Nie mam przy sobie tabletek przeciwbólowychm a obsługa daje mi tylko dwie aspiryny. Naprawdę ciężko było wytrzymać, ale jakoś daję radę. Dolatujemy do Frankfurtu, gdzie trzeba czekać na lotnisku 6 godzin na następny samolot, którym lot na miejsce trwał ponad 8 godzin. Na miejscu trzeba było czekać ponad 3 godziny zanim ktoś nas odbierze, a to wszystko jednego dnia, gdzie byłem kompletnie bez siły. Głodny bo od soboty zjadłem ze dwa posiłki, odwodniony bo po przylocie jeszcze 1,5 kg do zbicia. Oczywiście cała droga na głodniaka, bez picia, no może troszku symbolicznie. W Kanadzie już późny wieczór, a w Polsce to już ranek. Czas kiedy człowiek zwykle przewraca się z boku na bok, a tu jedziemy - rozgrzewka, skakaneczka, walka z cieniem, tarczowanie z trenerem, bieg na bieżni przez kilkanaście minut i na deser sauna, aż w końcu krótka drzemka.

Za chwilę dzwoni budzik - kontrolna waga i co? Normalna sytuacja czyli jeszcze 0,5 kg za dużo, a za chwilę oficjalne ważenie. No to co? Stary numer z poprawczaka - wanna wrzątku po brzegi, dwa wejścia i leżakowanie. Oczywiście bez kropli wody do picia. Po paru minutach zimny prysznic i jest umówione 70,3 kg. Co dalej? Niespodzianka, bo się przedłuża moment ważenia. Człowiek podumiera, a tu każą papierki wypełniać. Ale w końcu staję na wadze i jest umówione 155 funtów. Ale to nie koniec niespodzianek, bo pierwszy raz walczę na gali kiedy waga i walka jest jednego dnia, a to już dla takiego co robi wagę jest dramat. Ale co tam, małe śniadanko na słodko, krótka drzemka, mały obiadzik i jedziemy do pracy. Wołają na dół, schodzimy i znowu czekanie w holu, samochodzie i znowu w holu kolejne półtorej godziny. Myślę, że gorzej już być nie może, i tu się mylę.

W szatni standard, czyli na dzień dobry puszczam bąka, przebieram się, bandażuję ręce, rozgrzewam się bo mam wejść do ringu około 19.50. No i telenoweli ciąg dalszy, do ringu wychodzę blisko północy, już po walce wieczoru. W Polsce jest 6.00 rano. W ciągu tych 4 godzin rozgrzewam się z dziesięć razy, stygnę, robię ze cztery krótkie drzemki, na tarczy to już chyba zrobiłem te 8 rund walki, a chodząc dookoła po szatni wydeptałem chyba ścieżkę jak w puszce na spacerniaku. Bandaże uciskają dłonie, trzeba delikatnie przeciąć, siki podchodzą do gardła, aż w końcu po trzech godzinach ściągam rękawice, bo nie wiadomo kiedy wychodzę do ringu i znowu idę spać. Nikt nie wie kto walczy następny.

Pilnują mnie, bo nie można nic jeść, ani pić nic innego jak wodę przed walką. Żadnego nawet owocu, energetyka, dosłownie nic. Przed północą budzi mnie krzyk, że wychodzimy jednak teraz my. Myślę sobie, że znowu żart, ale nie, więc szybko zakładamy rękawice, wiążemy, plastrujemy, mały wstrząs, trzy ciosy na ścianę i jedziemy. Walka przegrana na punkty, ale nie ma co się oszukiwać, bo chociaż nie dałem rady i robiłem co mogłem, to pojechałem tylko po pieniądze. Tylko one tam się zgadzały, a wtedy akurat bardzo byłem w potrzebie. No ale to jednak za mało bo na koniec jak się ogarniałem po walce, to w szatni jakiś h** zaj***l mi telefon, gdzie miałem wszystkie kontakty, a co najważniejsze zdjęcia i filmiki z moimi dzieciaczkami. Tego już było za dużo, wkur***em się i zjadłem ciastko.

Teraz do banku, zrealizować czek za walkę, w samolot i wracam do mojej kochanej rodzinki. To jest najlepsza rzecz na świecie - być razem z nimi. Ale co się znowu okazuje?Ano nikt z organizatorów nie odbiera telefonu, nie odpowiada na maila, smsa i ma nas w dupie. Pokój hotelowy trzeba zwolnić i karty do pokoju już są nieaktywne, a my nie wiemy co mamy robić bo cisza. A jeszcze przed chwilą dowiedziałem się, że czek który podobno miałem zrealizować już na drugi dzień, będzie do zrealizowania dopiero po trzech dniach, a w Polsce trzeba będzie na to czekać około miesiąca. To tak na do widzenia dostaliśmy jeszcze prezent w postaci informacji, że organizator nie zapewnia podwózki na lotnisko. Dowiedzieliśmy się o tym na 4 godziny przed odlotem. Piknie, bo teraz sami musimy kombinować pojazd, żeby zdążyć na samolot, a pieniądze za walkę będą za miesiąc. Jedyne pozytywy tej wycieczki to dolary za 30 minut spędzone w ringu i ciężka podróż na które normalny człowiek musi harować średnio przez około 2 lata, i to, że jak wylądowałem w Polsce, od razu miałem do odebrania bagaż."

Add a comment

Nie było sensacji na gali Premier Boxing Champions w Toronto - były mistrz Europy i pretendent do pasa IBF wagi półśredniej Rafał Jackiewicz (46-14-2, 21 KO) przegrał jednogłośnie na punkty z niedawnym challengerem IBF Ionutem Dan Ionem (34-3, 18 KO).

Po rozegraniu ośmiu rund sędziowie punktowali 79-73, 79-73, 79-73 na korzyść faworyzowanego Rumuna, który wrócił na ring po marcowej porażce z Kellem Brookiem. Jackiewicz, który po raz ostatni boksował w kwietniu, ulegając Kamilowi Szeremecie, o możliwości walki z Ionem dowiedział się dopiero trzy dni temu.

Add a comment