Mistrz świata WBA wagi ciężkiej David Haye (24-1, 22 KO) nie ma wątpliwości, że w 2011 roku dojdzie w końcu do jego unifikacyjnego pojedynku z jednym z dzierżących do spółki pozostałe trzy mistrzowskie pasy braci Kliczko, bo Ukraińcom brakuje już rywali, z którymi walki zainteresowałyby pięściarską publikę na tyle, by wygenerować odpowiednio wysokie przychody finansowe.
- Ludzie są już znudzeni oglądaniem, jak oni biją kolejnych beznadziejnych gości, którzy nie mają szans na wygraną - przekonuje Haye. - Ja jestem jedynym zawodnikiem, który mógłby być dla nich równorzędnym przeciwnikiem.
- Kliczkowie przywykli do walk z facetami, którzy przyjeżdżają tylko po wypłatę. Ja taki nie jestem. Ja generuję większe pieniądze niż bracia i to ich spina. Mam przeczucie, że po tym, jak zdadzą sobie sprawę, ile zarobili na pojedynkach z Dereckiem Chisorą i Shannonem Briggsem, zobaczą, że wszystkie drogi prowadzą do "Hayemakera" - dodaje pięściarz z Londynu.
Tymczasem, w oczekiwaniu elektryzująco zapowiadającą się konfrontację Haye'a z którymś z Kliczków, fani boksu 13 listopada zobaczą Anglika w starciu z Audleyem Harrisonem (27-4, 20 KO).