Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Wawrzyk PowietkinAndrzej Wawrzyk (27-0, 13 KO) walczy dziś w Moskwie z Aleksandrem Powietkinem (25-0, 17 KO)Zdecydowanym faworytem jest Rosjanin. O takiej walce jeszcze kilka miesięcy temu nikt nawet nie myślał. Jeśli już, to do Powietkina, regularnego mistrza świata organizacji WBA w wadze ciężkiej, przymierzał się raczej Tomasz Adamek, bo uważał, że miałby szansę powalczyć o zwycięstwo. Odzewu jednak nie było.

Dla Wawrzyka, pięściarza młodego i zdolnego, ale wracającego dopiero do gry po serii poważnych kontuzji, jest to skok na bardzo głęboką wodę. Są jednak propozycje, których się nie odrzuca. Na ogół chodzi o wielkie pieniądze lub mistrzowskie tytuły. Tym razem stawką jest pas regularny WBA, superczempionem tej organizacji jest Władymir Kliczko, z którym Powietkin ma się zmierzyć we wrześniu.

O tej właśnie walce już teraz jest bardzo głośno, bo ludzie Powietkina wygrali przetarg, nokautując firmę K2 braci Kliczków ofertą 23 mln dolarów. Nic dziwnego, że młodszy z Ukraińców, który zarobi ponad 17 mln USD, przyjął wyzwanie. To istotna informacja, bo wyjaśnia, dlaczego Powietkin chciał wcześniej walki na przetarcie z wysokim, mającym dobry bilans rywalem, który nie będzie stwarzał w ringu nadmiernych problemów. Dlatego padło na Wawrzyka, który nie należy do ścisłej czołówki wagi ciężkiej, ale spełnia wszystkie inne warunki. Chłodna kalkulacja nie pozostawia cienia wątpliwości, że dziś wieczorem zdecydowanym faworytem jest Powietkin, tak jak za cztery miesiące będzie nim Kliczko. Ale żeby doszło do walki we wrześniu, Rosjanin nie może przegrać z Wawrzykiem.

Menedżer Powietkina Władymir Chrunow oraz trener Kostia Cziu – znakomity przed laty pięściarz – twierdzą, że ich podopieczny traktuje Wawrzyka poważnie i solidnie przygotował się do tej próby. Sam Powietkin odgraża się, że szybko znokautuje Polaka, a ten obiecuje, że utytułowany rywal będzie nieprzyjemnie zaskoczony jego postawą. Zobaczymy, co z tego wyniknie.

Doświadczenie na zawodowych ringach i cała amatorska kariera są po stronie Rosjanina. Był mistrzem świata i Europy w kick-boxingu, a później wygrał wszystko w boksie. Dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Europy, był też mistrzem świata i wywalczył olimpijskie złoto w Atenach (2004). Wtedy nie miał sobie równych w wadze superciężkiej. Jego CV zawodowca jest wprawdzie wolne od porażek, ale pamiętajmy, że dwukrotnie rezygnował z walk z Władymirem Kliczką, że stoczył słaby, choć zwycięski pojedynek z Marco Huckiem, mistrzem niższej kategorii.

Powietkin zbyt często zmieniał trenerów, co niestety widać podczas jego walk. Najpierw był Walery Biełow, później znany i kontrowersyjny Amerykanin Teddy Atlas, a po nim Nikołaj Zimin i wreszcie Cziu. Ten ostatni był zawodowym mistrzem świata, ale za wcześnie oceniać go jako trenera. 25-letni Wawrzyk zawodowy kontrakt podpisał siedem lat temu. Był wtedy jednym z najbardziej utalentowanych polskich pięściarzy. Znakomite warunki fizyczne i szybkość, jaką prezentował w ringu, kazały wierzyć, że mamy kandydata na mistrza.

Później niestety na Wawrzyka spadła lawina kontuzji i jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania. Dziś najgorsze ma już za sobą, ale być może szansa na wielki sukces, jakim niewątpliwie jest walka z Powietkinem, przyszła zbyt wcześnie. Trener Polaka Fiodor Łapin uważa, że szansa jest po to, by ją wykorzystać, ale co ma powiedzieć?

Jedno jest pewne: nawet jeśli Wawrzyk nie da rady Powietkinowi, ale stoczy dobry, zacięty pojedynek, to i tak otworzy sobie szeroko drzwi do kolejnych walk. Warto, by o tym pamiętał, wchodząc do ringu. Jest przecież dopiero piątym Polakiem, po Andrzeju Gołocie, Albercie Sosnowskim, Tomaszu Adamku i Mariuszu Wachu, który stara się zdobyć tytuł w wadze ciężkiej. Żadnemu się to wcześniej nie udało, choć Gołota próbował cztery razy.

To nie będzie jedyna walka o mistrzowski pas w Moskwie. Odwlekane od dawna starcie urzędującego mistrza wagi junior ciężkiej organizacji WBA, Rosjanina Denisa Lebiediewa z byłym czempionem, Panamczykiem Guillermo Jonesem wreszcie dojdzie do skutku. Tu nie ma zdecydowanego faworyta. Leworęczny Lebiediew ma nokautujące uderzenie, a dużo wyższy i sporo starszy rywal umie boksować. To wystarczy, by stworzyć interesujące widowisko.