Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Fiodor Czerkaszyn (22-1, 14 KO) w programie "Misja Sport" skomentował sobotnią porażkę z Anauelem Ngamissengue na gali we Wrocławiu. Zdaniem 27-latka, w ringu jego największym problemem była taktyka.

- Kiedy nie idzie w ringu, trzeba reagować, a ja tego nie zrobiłem. W narożniku też panował chaos. Przegrana bardzo boli. Miałem lecieć na wakacje do Włoch, ale nie poleciałem. W środku odczuwam dużo większy ból, niż te wszystkie siniaki, chociaż muszę powiedzieć, że otrzymałem mnóstwo słów wsparcia. Dostałem dużo więcej wiadomości, niż po jakiejkolwiek wygranej i muszę przyznać, że pozytywnie mnie to zaskoczyło - powiedział Czerkaszyna.

- Trzeba wyciągnąć wnioski. Muszę utworzyć swój sztab, który będzie skupiony na moich przygotowaniach. Przed tą walką trenowałem z mistrzem Oleksandrem Usykiem i to było wspaniałe doświadczenie, ale zabrakło tam mojego indywidualnego trenera. Wiedziałem o tym, ale powtarzałem sobie, że muszę wygrać ten pojedynek, a zaraz potem zbudować własny team. Wierzyłem, że jestem w stanie zwyciężyć - dodał pięściarz grupy KnockOut Promotions.

W tym roku Czerkaszyn stoczył dwie walki. Poza walką we Wrocławiu, w kwietniu wystąpił na gali organizowanej w Las Vegas. Boksujący w kategorii średniej zawodnik chciałby wrócić na ring jeszcze w tym roku.

- Porozmawiam z moim promotorem Andrzejem Wasilewskim i ustalimy wspólny plan. Chciałbym stoczyć walkę jeszcze w tym roku, być może na gali w Polsce, a potem wrócić do Stanów Zjednoczonych. Nie odstępuję od swoich celów, ale to będzie decyzja wspólnie przedyskutowana z promotorem, który ma bardzo dużą wiedzę i doświadczeniu w prowadzeniu zawodników, także takich, którzy musieli odbudować się po porażkach - podsumował Czerkaszyn.