Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


McBride

Kevin McBride, jak na prawdziwego Irlandczyka przystało, mimo porażki z Tomaszem Adamkiem, która najpewniej zakończy jego sportową karierę, nie stracił dobrego humoru. Na zdjęciu "Kolos" ze swoją żoną Danielle.

Add a comment

Adamek McBride"Jesteś szalona" - niosło się po hali Prudential Center w Newark w przerwach między rundami walki Tomasza Adamka (44-1, 28 KO) z Kevinem McBridem (35-9-1, 29 KO). Z kolei w ich trakcie "Góral" niemiłosiernie tłukł olbrzymiego Irlandczyka. Ten przyjął pewnie dziesiątki ciosów na korpus i głowę, a jednak mimo wszystko nie padł ani razu. Na deskach wylądował za to Adamek, choć nie po ciosach, a po tym, jak rywal deptał go po stopach i popychał. Sędzia właściwie nie reagował. Tak samo jak wtedy kiedy McBride raz po raz bił Polaka w tył głowy.

Tak czy inaczej z naszym bokserem nie miał żadnych szans. Adamek od pierwszej do ostatniej rundy kontrolował walkę. Co prawda wielu było zawiedzionych, że wszystko nie skończyło się przed czasem, ale… - Ja nigdy przed walką nie powiedziałem, że wchodzę do ringu wygrać przez nokaut. Nie da się wtedy tak skończyć walki. Boksujesz tak, jak pozwala ci rywal. Trzy razy go naruszyłem, ale to było za mało, abym poszedł dalej za ciosem. Trzymał wysoko gardę. Wyszło dwanaście rund. Kibice pewnie chcieliby żebym wygrywał w pierwszej czy drugiej rundzie, ale ja nigdy nie byłem "punczerem". Trafiłem go kilka razy, zachwiał się i czułem to, ale to nie było na tyle, żeby ryzykować - mówił po walce z cięższym o ponad trzydzieści (!) kilogramów rywalem Tomek. Na jego twarzy nie było żadnych śladów walki. Wyglądał jak po zwykłym treningu.

- Dobrze rozłożyłem siły. Nie trafił mnie właściwie ani razu, poza uderzeniem głową - mówił Adamek - McBride w drugiej części walki stracił szybkość i robiłem co chciałem. Szybkość to moja przewaga i sposób na zwycięstwa. Przecież ja inaczej z tymi chłopami ważącymi po sto trzydzieści kilogramów nie wygram. Nie byłem zmęczony, regulowałem siły.

Zadowolony był też trener Górala Roger Bloodworth: - Sądziłem, że walka potrwa krócej, ale tak naprawdę to dobrze się stało, że Tomasz boksował na pełnym dystansie - mówił szkoleniowiec. Add a comment

Czytaj więcej...

Adamek McBridePo jednogłośnej przegranej na punkty z Tomaszem Adamkiem (44-1, 28 KO) Kevin McBride (35-9-1, 29 KO) oświadczył, że najprawdopodobniej nie wróci już do boksu. Dwumetrowy Irlandczyk przyznał, że był nastawiony na pokonanie znacznie lżejszego i niższego "Górala" przez nokaut, jednak Polak okazał się dla niego zbyt ruchliwy i sprytny.

- Tomasz dowiódł, że jest wojownikiem. Ciężko go było złapać. Myślałem, że dopadnę go w późniejszych rundach. Gdybym miał jeszcze kolejnych dwanaście, może by mi się udało. A może gdybym zrzucił jeszcze ze 20 funtów... - zastanawiał się McBride.

- Szybkość zabija, a on jest bardzo szybki. Szacunek dla niego, wiem że parę razy oberwałem - dodał Irlandczyk, który przed laty zakończył karierę Mike'a Tysona.

Dla Tomasz Adamka zwycięstwo nad McBridem oznacza początek przygotowań do walki o mistrzostwo świata wagi ciężkiej. Rywalem Polaka, najpewniej 10 września we Wrocławiu, będzie, czempion federacji WBC Witalij Kliczko (42-2, 39 KO).

Add a comment

Adamek- Nie  chcę nawet słyszeć o braciach Kliczko. Mnie interesuje tylko Kevin McBride - te słowa trenera Tomasza Adamka (44-1, 28 KO) Rogera Bloodoortha słyszał każdy z nas od miesięcy. W  sobotni wieczór, przed dokładnie 7653 widzami,  przekonaliśmy się dlaczego:  130 kilogramów wagi i 198 cm wzrostu Kevina McBride’a (35-9-1) kontra ponad 30 kilogramów i przynajmniej 6-7 centymetrów mniej Tomka Adamka równało się 12-rundowej, wygranej  jednogłośnie  na punkty (120-107, dwukrotnie 119-108). Wygranej z łatwością przez "Górala", ale  już wiemy, że oprócz zwycięstwa, Bloodworth był równie zadowolony z faktu, że ma dodatkowe 36 minut wideo włożone do teczki pod nazwą "jak Tomek ma walczyć z olbrzymami".

Tomek skończył karierę Kevina - McBride na konferencji prasowej powiedział, że czas zająć się wreszcie żoną i dziećmi - tak samo, jak McBride skończył karierę Mike’a Tysona. Dla Tomka Adamka, ta kariera na  najwyższym szczeblu wagi ciężkiej się dopiero zaczyna.

Jestem pewien, że większość obserwatorów tej walki zaraz zacznie porównywać McBride’a, do tego co czeka Tomka 10 września. Ja nie mam zamiaru nawet wspominać nazwiska ukraińskiego pięściarza, którego nazwisko zaczyna się na literę K. Z prostego powodu - walka z McBride to przedostatni etap szkoleniowy do jego walki życia, a z panem K. nie walczy w następną sobotę. Przeciwko McBride zobaczyliśmy Adamka znakomicie  przygotowanego kondycyjnie oraz fizycznie  i - co podkreślali wszyscy obserwatorzy - pieściarza, który wie, że przeciwko takim rywalom jednym ciosem nie wygra walki. Adamek  w wersji  2011 nastawił się na seryjne kombinacje (mniej niż 1/3 zadanych uderzeń stanowiły pojedyńcze trafienia) i rozłożenie sił. Przekonał sie też po raz kolejny, że walcząc przeciwko wyższym  i wolniejszym, ci ostani prawie zawsze będą pomagali sobie faulami. Tak było z Michalem Grantem, to samo robił McBride, przydeptując stopy Polaka i bijąc go w tył głowy. Duży przeciwko małemu zawsze będzie tak walczył i to już na pewno "Góral" wie, kolejna sprawa odhaczona. 36 minutowa lekcja się skończyła i chyba już teraz nikt nie ma wątpliwości, dlaczego warto było zawalczyć  z Irlandczykiem.

Add a comment

Czytaj więcej...