Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Boksujący w kategorii ciężkiej Krzysztof Kosela (7-0, 6 KO) zadebiutował na zawodowych ringach w styczniu ubiegłego roku. W ostatnich trzech miesiącach mierzący 200-cm pięściarz stoczył trzy zwycięskie pojedynki, łącząc treningi z pracą w gospodarstwie rolnym. Firma Ekogwarancja przygotowała wideo przedstawiające sylwetkę Koseli.

Add a comment

Szkoda, że tylko Mateusz Tryc poleciał do Wenezueli na ostatni turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Rio de Janeiro, bo awans jest tam na wyciągnięcie ręki. 79 uczestników z 40 krajów i aż 26 olimpijskich paszportów. W ośmiu kategoriach awansuje po trzech zawodników, jedynie w wadze ciężkiej (91 kg) i superciężkiej (plus 91 kg) tylko zwycięzcy.

Uczestnictwo w większości kategorii jest śladowe, groźnych rywali niewielu i aż dziw bierze, że do Vargas przyleciało tak mało pięściarzy szukających ostatniej okazji, by znaleźć się na wymarzonych igrzyskach.

Ten turniej oczywiście rządzi się innymi regułami niż poprzednie, mogą w nim wystartować tylko ci, którzy uczestniczyli wcześniej w sztandarowych projektach AIBA, czyli WSB (World Series of Boxing), APB (AIBA Pro Boxing), oraz zawodowcy. Ci ostatni prawo startu w tym turnieju uzyskali na mocy zmian w statucie AIBA, do których doszło 1 czerwca w Lozannie. Niestety niewielu profesjonałów z tej szansy skorzystało.

A jeden z tych, którzy przylecieli, już odpadł. Doskonale znany w Polsce Serb Geard Ajetovic (zdeklasował m. innymi Przemysława Opalacha i Michała Gerleckiego) został pokonany w wadze średniej (75 kg) przez Mario Delgado z Ekwadoru. Serb (28-15, 14 KO) w trzeciej rundzie był dwukrotnie liczony i pożegnał się w pierwszym dniu turnieju z marzeniami o igrzyskach.

Zobaczymy jak poradzą sobie byli mistrzowie świata, N’dam N’jikam Hassan (interim WBA i WBO w wadze średniej) oraz Amnat Ruenrong (IBF w wadze muszej). Reprezentujący Kamerun Hassan walczyć tu będzie w wadze półciężkiej, a pięściarz z Tajlandii w … lekkiej (60 kg). Przeskok duży, więc były czempion (Ruenrong stracił tytuł w tym roku) może być niemile zaskoczony tym co go spotka na ringu w Vargas.

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>

Add a comment

W czwartek zmarł Wiesław Pazgan - biznesmen i filantrop, wielki przyjaciel boksu zawodowego i pięściarzy, sponsor wielu gal organizowanych przez grupy Sferis KnockOut Promotions i Babilon Promotion.

- Wiesław był naszym partnerem ale przede wszystkim był dla nas przyjacielem przez 12 lat, zrobił wiele dobrego dla pięściarzy i kibiców boksu. W tej smutnej chwili łączymy się z rodziną i bliskimi Wiesława - powiedział Tomasz Babiloński, komentując informację.

Add a comment

W dniu, w którym komentuje Pan galę boksu ma Pan jakieś stałe rytuały?
Andrzej Kostyra: Na pewno musi być jakiś odpoczynek, żeby zregenerować umysł, aby ten był świeższy. Do tego potrzebna jest lekka drzemka, tak do godziny i można w dobrej formie podchodzić do komentowania gali.

Czasami walki są bardzo nudne, a i zdarza się tak, że poziom całej gali jest mizerny. Co Pan robi, żeby jednak ten widz został przy telewizorze, a nie przełączył się na inny kanał?
To jest czasami kłopot. Często prowadzę na ten temat dyskusję z Krzysiem Kosedowskim, który mi powtarza, żebym "dowalił" na antenie i powiedział całą prawdę. Ja muszę jednak być bardziej dyplomatyczny. Nie mogę ludzi odstraszać, od tego co robię. Moim zadaniem jest przyciągnąć, zainteresować kibica. Dlatego też łagodnie traktuję zawodników na antenie. Po prostu nie wszystko tak samo, jak w normalnym życiu można powiedzieć. Jest to jednak problem. Czasami trafiają się takie walki i całe gale, że człowiek sobie myśli: "Kończ waść, wstydu oszczędź". Trzeba to komentować i czekać na lepsze czasy.

Nie myślał Pan o napisaniu autobiografii?
Nie myślałem. Co prawda tych ciekawych historii jest mnóstwo. Często Jurek Kulej mi powtarzał: „Andrzejku, weź to zapisz”. No niestety nie ma za bardzo na to czasu. Poza tym, to słowo pisane jest już dzisiaj coraz mnie istotne. Trzeba by było nad tym sporo posiedzieć. Ja już napisałem kiedyś taką książkę pod tytułem „Walki Stulecia”. Ona się ostatecznie nie ukazała, ponieważ wydawnictwo zbankrutowało. Ja dostałem swoje pieniądze, ale książka nigdy nie trafiła do sprzedaży. Czasami przygotowując się do transmisji, to sobie coś tam w niej przeglądam i wtedy mówię sam do siebie: "Andrzej, fajnie to napisałeś". Gdyby to trafiło do druku, to byłby taki biały kruk dla sympatyków boksu.

Cały wywiad z Andrzejem Kostyrą na laczynaspasja.pl >>

Add a comment

W sobotę w warszawskim Fight Clubie kolejne zwycięstwo przed czasem dopisał do swojego rekordu Krzysztof Kosela (7-0, 6 KO). Tym razem polski dwumetrowiec zastopował Marko Colica (6-6, 4 KO).

Add a comment

Igor Jakubowski (91 kg) dokonał trudnej sztuki, wygrał turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Baku i zobaczymy go w sierpniu w Rio de Janeiro. Pięściarz z Konina dołączył tym samym do Tomasza Jabłońskiego (75 kg), który start w igrzyskach zapewnił sobie dobrymi występami w ubiegłorocznej edycji rozgrywek WSB (World Series of Boxing). Później obaj zdobyli jeszcze tytuły wicemistrzów Europy w Samokowie, potwierdzając tym samym, że polski boks może na nich liczyć.

Nie zmienia to jednak mojej opinii, że Jakubowski dokonał trudnej sztuki w Baku. Zadanie było bowiem wyjątkowo skomplikowane. W jego kategorii (podobnie jak w wadze superciężkiej) kwalifikował się tam tylko zwycięzca.

Presja była więc ogromna. W kwietniu stracił szansę na awans podczas turnieju w tureckim Samsunie, gdzie rozgrywano kwalifikacje europejskie. Pozostały mu dwie próby: najpierw w Baku, a gdyby nie powiodło mu się w stolicy Azerbejdżanu, szukałby jej jeszcze w pierwszych dniach lipca w Wenezueli.

Na szczęście dał radę, pokonał czterech rywali i zapewnił sobie spokój. Teraz może już myśleć tylko o przygotowaniach do igrzysk.

Początek roku nie był łatwy dla Jakubowskiego. Miał za sobą operację oka, więc obawy czy wróci na czas do formy, którą prezentował podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, były jak najbardziej uzasadnione. Tym razem stoczył tylko jeden pojedynek w rozgrywkach WSB, ale zwycięstwo w meczu z Argentina Condors w Buenos Aires nie rzucało na kolano.

Po przegranym turnieju w Samsunie Jakubowski zdecydował się na przygotowania klubowe. Władze związku wyraziły na to zgodę i teraz wszyscy mogą się cieszyć. Ale prawda jest taka, że zwycięzca jest jeden – Igor Jakubowski. Podjął ryzyko, wybrał trenerów w Koninie i ma awans. Tylko dlaczego nie chciał przygotowywać się na zgrupowaniach reprezentacji, pod okiem Zbigniewa Rauby?

Pełna treść artykułu na Polsatsport.pl >>

Add a comment

20 sierpnia na gali w Międzyzdrojach dojdzie do walki w kategorii super lekkiej pomiędzy Tomaszem Królem (3-1-1, 1 KO) i Kamilem Młodzińskim (8-0-1, 5 KO) - poinformował na Twitterze Marcin Piwek z grupy promującej Króla grupy Fight Events.

Młodziński ostatni pojedynek stoczył w marcu, wygrywając na punkty z Ivanem Njegacem. Król w maju na gali w Szczecinie udanie zrewanżował się Jackowi Wyleżołowi za jedyną porażkę na zawodowych ringach.

Głównym wydarzeniem tej imprezy będzie pojedynek z udziałem coraz wyżej notowanego w światowych rankingach wagi średniej Kamila Szeremety.

Add a comment

W plebiscycie na najlepszego sportowca województwa świętokrzyskiego wygrywa ze szczypiornistami Vive i piłkarzami Korony. „Najlepsza fightera w tym kraju” – możemy przeczytać na jej fanpage’u. A jednak znacznie ustępująca popularnością niektórym. Lokomotywa polskiego boksu olimpijskiego. Zwyciężczyni turnieju Stamma, która ma dość pytań: „Dlaczego właśnie boks?”. Zadałem inne, bo rozmawiać z wicemistrzynią pierwszych igrzysk europejskich naprawdę jest o czym. Sandra Drabik - nasza jedyna bokserska nadzieja na Rio.

Skoczyłaś już na bungee?
Sandra Drabik: I na bungee, i ze spadochronem – te małe marzenia już zrealizowałam. To drugie w zeszłym roku.

Jeżdżąc na gokartach ostro wchodzisz w zakręty, a jeśli wkraczasz na paralotnię, to prosisz instruktora o lot z „wygibasami”.
Wszystko co mnie interesuje kręci się wokół sportu. Lubię te ekstremalne. Mój następny cel to lot samolotem akrobatycznym. Nie znoszę nudy.

Mówi się, że osoby inteligentne się nie nudzą.
Więc chyba i ja taka jestem. (śmiech) Na paralotni lecieliśmy z odwróconym do góry skrzydłem. Skok ze spadochronem? Panowie łapali się za głowy, bo zamiast bać – jak inni śmiałkowie, tuż po wzbiciu w powietrze dopytywałam tylko: „Ale będziemy wyżej, prawda?”. Wjeżdżając na górę wiele osób rezygnuje ze skoku na bungee. Opiekun standardowo ostrzegł mnie: „Pamiętaj, jeśli nie skoczysz, stracisz swoje pieniądze”. „Niczego nie stracę” – odpowiedziałam pewnie. Swój drugi raz miałam na Bemowie, wjechałyśmy z Ewą Piątkowską na 90 metrów. To był spontaniczny wypad. Skoczyłam pierwsza. Ewa się cykała, ale wiedziała, że jestem na dole i jak nie skoczy, to jej nie odpuszczę. Przełamała strach.

Feminizm Ewy Brodnickiej kończy się, gdy trzeba zabić pająka. Ty chyba nie jesteś taka jak ona - w 100% kobieca?
Dziś zdecydowanie bardziej niż kiedyś, aczkolwiek nie jestem typową delikatną, zwiewną dziewczynką. Od dzieciaka byłam lekką chłopaczarą. Trzymałam się z 4-5 lat starszymi kolegami.

Ostatni polski reprezentant boksu na igrzyskach Karolina Michalczuk wyznała przed Londynem, że dopiero boks skierował jej energię we właściwą stronę. Wcześniej boksowała świetnie, tyle że na ulicy. Siedziała na ławce z chłopakami żłopała piwo, paliła i niejednokrotnie zdarzało się, że spuściła komuś łomot. Czy to pięścią, czy kablem.
Ja też nie zawsze byłam grzeczną i ułożoną dziewczynką. Tak jak Karolina siedziałam pod blokiem, choć kablem nikt ode mnie nie oberwał. (śmiech) W szkole szturchaliśmy się z chłopakami. Ze wszystkiego trzeba wyrosnąć. Boks, kickboxing uczą systematyczności, odpowiedzialności. Druga z tych dyscyplin przyszła w odpowiednim momencie mojego życia - musiałam wszystko podporządkować pod trening. Nigdy nie chciałam być przeciętna, zawsze miałam wyższe ambicje. Wyróżniałam się, miałam własne zdanie - czy to w szkole, czy na podwórku. Znalazłam w życiu cel, a moi koledzy nadal nie odkleili się od ławki. Są po trzydziestce, mieszkają z rodzicami i nie za bardzo wiedzą, co ze sobą zrobić.

Na pierwszy trening kickboxingu zabrał Cię właśnie starszy kolega.
Odkąd pamiętam chciałam uprawiać sporty walki. Od dziecka męczyłam mamę: „Kickboxing, kickboxing – zapisz mnie”. Ona tłumaczyła: „Dziecko, obdzwoniłam całe Kielce. Nie ma u nas takich zajęć”. Było karate. Poszłam któregoś roku na „Ferie z karate” - organizował je trener Kęćko. Po dwóch tygodniach uznałam jednak, że to nie to, czego szukam.
Parę miesięcy później siedzę z kolegami. Chwalą się, że chodzą na treningi. „Gdzie? Jest w Kielcach kickboxing?!” – zrobiłam wielkie oczy. Prosiłam, żeby mnie ze sobą wzięli. Większość odmówiła.

Dlaczego?
Zniechęcało ich to, że będą musieli się mną – młodszą – zajmować. „Pewnie zaraz ci się znudzi i przestaniesz chodzić” – słyszałam tylko. „Wiesz co, przyjedź. Wprowadzę cię” – powiedział wreszcie jeden.

Dawał Ci miesiąc.
Tak, maksymalnie. „Potem na pewno zrezygnujesz” – mądrzyli się. A to oni poodpadali! Mnie już po trzecim treningu dołączono do grupy zaawansowanej, bardzo szybko łapałam ten sport. Koledzy zostali w podstawowej i po jakimś czasie odpuścili. (śmiech) Grupy były koedukacyjne. Przez ponad rok byłam tam jedyną kobietą. Nazywali mnie rodzynkiem.

Pełna treść artykułu na Sporteuro.pl >>>

Add a comment

Nie ma też pomysłu, jak zainteresować polskich zawodowych bokserów igrzyskami olimpijskimi w Rio de Janeiro. O tym, że AIBA (Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu Olimpijskiego) chce dopuścić zawodowców do rywalizacji z amatorami mówiono już w ubiegłym roku, ale dopiero kilkanaście dni temu zapadły ostateczne decyzje. 1 czerwca w Lozannie, na Nadzwyczajnym Kongresie tej organizacji poprawiono słynny już artykuł 13 Statutu AIBA. Wprowadzone i przegłosowane zmiany (przygniatającą większością głosów) pozwalają teraz zawodowcom rywalizować z amatorami na każdym szczeblu rozgrywek.

Turniej na którym walczyć będą o prawo startu na igrzyskach w Rio rozegrany zostanie w dniach 3-8 lipca w miejscowości Vargas w Wenezueli. Przed ostatnią szansę zdobycia olimpijskiej kwalifikacji staną tam również ci, którzy brali udział w World Series of Boxing (WSB) oraz AIBA Pro-boxing (APB).

Z tego co wiem, ministerstwo sportu wyraziło już zgodę na sfinansowanie takiego wyjazdu dla naszych zawodowców, ale na razie nie ma chętnych. Przepraszam, był jeden, Kamil Szeremeta, który zadeklarował swój start w wadze 81 kg, ale odzewu nie było. W kadrze narodowej, w tej kategorii, o miejsce w reprezentacji walczą Aleksander Szwedowicz i Mateusz Tryc, więc uznano, że kandydatura Szeremety, pięściarza wagi średniej, nie jest atrakcyjna.

Problem jest jednak inny i myślę, że znacznie poważniejszy. Wygląda na to, że żadna ze stron (Polski Związek Bokserski i promotorzy) nie jest udziałem zawodowców w igrzyskach zainteresowana. Władze związku mają mizerne rozeznanie jeśli chodzi o ich sportowe możliwości, z góry zakładając też, że niepotrzebne im problemy z tym związane, a promotorzy twierdzą, że rozmowy prowadzone na ostatnią chwilę, nie mają żadnego sensu.

Pełna treść artykułu Janusza Pindery na Polsatsport.pl >>

Add a comment

W najbliższą niedzielę o godzinie 12:00 w poznańskiej Akademii Boksu Krzysztofa Chudeckiego, odbędzie się trening otwarty, podczas którego będzie można poćwiczyć z doświadczonymi pięściarzami.

Swój udział w zajęciach potwierdzili m.in. Damian Wrzesiński, Mariusz Biskupski czy Roman Szymański. Zapisy na: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Udział w treningu jest bezpłatny.

Add a comment