Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Zapraszamy do obejrzenia wyjątkowego materiału video z szatni mistrza Europy wagi średniej Grzegorza Proksy (24-0, 16 KO). W takiej atmosferze "Super G" spędzał ostatnie minuty przed walką z Sebastianem Sylvestrem. Nic dziwnego, że swój wielki test na ringu w Neubrandenburgu zdał śpiewająco...

http://www.youtube.com/watch?v=iH_N6Ac-xS0

Add a comment

Grzegorz ProksaNajbliższe dni powinny dać odpowiedź na pytanie o kolejnego rywala Grzegorza Proksy (26-0, 19 KO), który w ubiegłą sobotę zdobył mistrzostwo Europy wagi średniej, pokonując we wspaniałym stylu Sebastiana Sylvestra. Polak twierdzi, że chciałby powoli ugruntowywać swoją markę, broniąc tytułu czempiona Starego Kontynentu, jednak zastrzega, że gdyby otrzymał propozycję boksowania o tytuł światowy, nie przepuściłby takiej okazji.

- Najpoważniejszym kandydatem na mojego przeciwnika wydaje się być Sebastian Zbik - powiedział "Super G". - Nie mam nic przeciwko walce w Polsce i myślę, że dzięki mojej postawie w pojedynku z Sylvestrem byłoby to możliwe. Kluczowe będą tu jednak kwestie budżetowe, ale wydaje mi się, że są to sprawy do dogadania.

Zapytany o to, w pas której z czterech prestiżowych organizacji bokserskich będzie celował, niepokonany bokser z Węgierskiej Górki odparł: - Zobaczymy, jak będą wyglądać nowe rankingi. W WBC mam teraz dziewiątą pozycję, ale popatrzymy, jak będzie w innych federacjach.

- Na pewno jeśli będzie propozycja walki o mistrzostwo świata, nie odmówię, bo na to czekałem całą karierę, ale chciałbym raczej najpierw zbudować swoją karierę, abym był pewien, że jestem gotowy na takie wyzwanie - zakończył Grzegorz Proksa.

Add a comment

Proksa

Ostatnie zdjęcia, które obiegają pięściarski świat, to Grzegorz Proksa zdobywający tytuł mistrza Europy po pokonaniu byłego mistrza świata IBF, Sebastiana Sylvestra. Czekając na walki "Super-G" w największych halach świata i na najważniejszych galach, warto przypomnieć, że Grzesiek już zaliczył na ulubione miejsce walk Oscara De La Hoyi, kasyno "Mandalay Bay" w Las Vegas. Było to podczas jego debiutu zawodowego, w marcu 2005, a trochę innego Proksę uchwycił wtedy w obiektywie Wojtek Kubik...

Add a comment

Grzegorz Proksa- Chciałbym, żeby ludzie wiedzieli, że jestem dobrym pięściarzem. Reszta jest mi obojętna. Moje życie prywatne nigdy nie będzie na pokaz, na sprzedaż - mówi nowy zawodowy mistrz Europy wagi średniej  Grzegorz Proksa (26-0, 19 KO), zbierając po zwycięstwie nad byłym mistrzem świata Sebastianem Sylvestrem znakomite recenzje od najbardziej znanych amerykańskich dziennikarzy i promotorów. Proksa, odpowiadając na pytanie co by zrobił, gdyby zadzwonił do niego Lou DiBella, promotor klasyfikowanego często w pierwszej trójce bokserów świata bez podziału na kategorie wagowe Sergio "Maravilli" Martineza i zaproponował walkę, nie waha się ani sekundy. - Jasne, walczymy...

- Co pcha ciebie do boksu? Niewielu 26-latków ma takie opcje w życiu jak ty - jesteś w radzie nadzorczej banku spółdzielczego w Węgierskiej Górce gdzie mieszkasz i trenujesz, nie masz konieczności wykonywania zawodu tak ciężkiego jak boks.
Grzegorz Proksa: 
Ja sobie sam te opcje stworzyłem, ale boks jest dla mnie ciągle najważniejszy. Poświęciłem się temu całkowicie od trzynastego roku życia. Koledzy jeździli się bawić na dyskoteki, robili różne rzeczy, a ja tym samym autobusem jeździłem dzień w dzień na treningi, wracając późnym wieczorem.

- Twój trener, Fiodor Łapin, właśnie powiedział mi, że dla ciebie przekleństwem są walki ze słabymi rywalami. Odżywasz jako człowiek i pięściarz, kiedy rywal jest dobry. Cierpiałeś, kiedy nie mogłeś walczyć z najlepszymi.
GP:
To jest 100 procent prawdy. Najgorzej zniżać się do czyjegoś poziomu, bo można tylko gorzej wypaść. Dobrze ze słabymi wypaść nie można. Z tymi najlepszymi zawsze możesz się pokazać z najlepszej strony. Cierpiałem, bo tych walk nie mogliśmy mieć, nie mieliśmy budżetu na zakontraktowanie mocnych rywali. Teraz  czas na to, żeby ci rywale byli przynajmniej tak dobrzy jak Sebastian Sylvester.

-  Cztery miesiące temu walczyłeś z Węgrem Peterem Vecsei, który ma raptem trzy walki na koncie, by przeskoczyć od razu w następnym pojedynku, na byłego mistrza świata.
GP:
Z Węgrem to były specjalne okoliczności, federacja nas przycisnęła, musiałem walczyć. Dowiedziałem się o tym pojedynku 20 czerwca, byłem wtedy na wakacjach. Od momentu, kiedy dowiedziałem się, że musimy zaboksować, do momentu walki minęły... trzy dni. Podjąłem do tego ogromne ryzyko bo boksowałem z zawodnikiem  z wagi juniorciężkiej. Było ryzyko, ale to dało mi szansę być oficjalnym pretendentem do walki o tytuł mistrzowski. Nie chciałem być po raz kolejny, już chyba po raz szósty, wyrolowany. Oni chcieli przede mnie wrzucić Sebastiana Zbika, to on miał walczyć z Sylvestrem.

- Zgadzałeś się praktycznie walczyć za darmo, żeby tylko pokazać swoje umiejętności. Ale to efektowne zwycięstwo nad Sylvestrem mam nadzieję gwarantuje, że powrotu do Węgrów z junior ciężkiej już nie ma.
GP:
Dokładnie tak - na oba pytania. To oczywista oczywistość, co do tego nie ma żadnej dyskusji. Przed Sylvestrem taką walką był pojedynek w Hiszpanii, z Pablo Navascuesem, gdzie też podejmowałem ryzyko. Akurat tak się złożyło, że przed tą walką, będąc sparingpartnerem Roberta Stieglitza udawałem praworęcznego, więc, kiedy wróciłem do treningów przed Navascuesem, Fiodor musiał mnie "naprawiać".  Mieliśmy na to tylko półtora tygodnia. Na Sylvestra było inaczej - od czerwca wiedziałem, że mam z nim walczyć, studiowałem jego walki codziennie, kładłem się z nim spać, budziłem sie rano i jadłem z nim śniadanie. To była dla mnie przepustka do wszystkiego, wyszło doskonale, wiedzieliśmy od początku co i jak zrobić, do tego wiadomo, że na walkę z Niemcem nie potrzeba dodatkowej motywacji.  Mogę tylko podziękować za to mojemu trenerowi i całej ekipie.

Add a comment

Czytaj więcej...

Grzegorz ProksaAmerykańscy eksperci są pod wrażeniem stylu, w jakim na obcym terenie rozprawił się z byłym niemieckim mistrzem świata. Jak jednak zapewnia o popularnej "sodówce" nie może być mowy, a poprzeczka ląduje jeszcze wyżej co wiążę się z dodatkowymi obciążeniami podczas treningów. Zapraszamy do lektury wywiadu, jakiego mistrze Europy w wadze średniej, Grzegorz Proksa (26-0, 19KO) udzielił serwisowi sportowebeskidy.pl.

Naszą rozmowę należy rozpocząć od szczerych gratulacji. To kolejny milowy krok w Pana zawodowej karierze, który pozwala jeszcze bardziej realnie myśleć o tytule mistrza świata.
- Ślicznie dziękuje. Z pewnością to największe osiągnięcię w mojej zawodowej karierze. Jestem niezmiernie szczęśliwy, niezmiernie.

Przejdźmy jednak do samej walki z Sebastianem Sylvestrem. Od samego początku towarzyszył Panu niesamowity luz, a w ringu było chyba nieco zabawy. Mimo to na konferencji pozostał szacunek do rywala, co bardzo pochlebnie odbierane jest zarówno w środowisku jak i wśród polskich kibiców.
- Był pełen profesjonalizm zarówno przed, podczas, jak i po walce, dlatego nazywamy się w końcu zawodowcami. Do walki podszedłem bardzo skoncentrowany mimo, że z boku mogło wydawać się trochę inaczej. Mam po prostu taki sposób bycia, byłem całkowicie sobą idąc do ringu jak i przy ekspresywnej radości ze zwycięstwa. Nigdy nie zwracałem uwagi na to jak jestem odbierany, nie chce być więźniem opinii.

Zaraz po poddaniu się Sylvestra, Pańskim pierwszym ruchem było podbiegnięcie do narożnika Niemca i rozmowa z jego obozem. Jakie słowa padły z Pana ust?
- Podziękowałem mu za walkę i oddałem szacunek jego osiągnięciom bokserskim.

Po pojedynku zagraniczne portale bokserskie określiły Pana "nową gwiazdą kategorii średniej". To chyba całkiem miłe uczucie przeczytać o sobie takie opinie. O popularnej "sodówce" nie można nawet myśleć?
- Nie ma mowy o sodówce. Przede wszystkim nie czuję się zawodnikiem kompletnym, wręcz przeciwnie uważam, że im więcej potrafię, tym wiecej powienienem poświęcać czasu na trening, by udoskonalać wiele elementów. Poprzeczka musi być zawieszona coraz wyżej.

Add a comment

Czytaj więcej...

Grzegorz ProksaPo efektownym zwycięstwie Grzegorza Proksy (26-0, 19 KO) nad Sebastianem Sylvestrem podczas sobotniej gali w Neubrandenburgu, na głównego kandydata kolejnego rywala "Super G" wyrósł Sebastian Zbik, zajmujący pierwszą pozycję w rankingu federacji EBU. Bokser niemieckiej grupy Universum to były mistrz świata WBC. W czerwcu tego roku stracił pas na rzecz Julio Cesara Chaveza Jr, przegrywając niejednogłośnie na punkty w Los Angeles.

Proksa nie potwierdza jednak na razie informacji o starciu z 29-letnim Niemcem. - Oczywiście prowadzimy już rozmowy  ze Zbikiem, ale też z innymi bokserami. EBU prawdopodobnie wyznaczy go na oficjalnego pretendenta i będzie musiał się do tego ustosunkować. Jeśli Zbik się nie zgodzi, to federacja może wskazać następnego kandydata, jednak po cichu liczymy, że pozwoli nam zorganizować dobrowolną obronę pasa. Nie chcę zapeszać, ale jest ciekawie. Dzieje się bardzo dużo - mówi nasz pięściarz.

Nazwisko najbliższego rywala Proksy najprawdopodobniej zostanie ogłoszone w poniedziałek. Tego dnia o godzinie 12 w Węgierskiej Górce na Żywiecczyźnie odbędzie się konferencja prasowa zwołana przez nowego mistrza Europy. Możliwe, że dla mieszkańców 4,5 tysięcznej miejscowości (tyle samo ludzi na własne oczy oglądało sobotnią walkę z Sylvestrem) pięściarz będzie miał znakomite informacje.

- W ostatnich dniach jest wokół mnie duże "bum". Nie mogę wykluczyć, że stoczę swoją pierwszą zawodową walkę w naszym kraju. W grę wchodzi nawet Węgierska Górka. Mamy tu nową halę, sponsorzy się zadeklarowali. Nasz obiekt będzie mógł pomieścić do tysiąca widzów. To niezbyt wiele, ale jest szansa. Poczekajmy do poniedziałku - nie uprzedza faktów Proksa.

Hala, o której mówi pięściarz, została oddana do użytku w lutym ubiegłego roku. Nieco ponad dwa miesiące temu żeńska reprezentacja Polski w siatkówce rozegrała w niej dwa towarzyskie mecze z Japonkami. Proksa, jako zawodowiec, jeszcze nie występował w Polsce. Większość z 26 zawodowych walk stoczył w Wielkiej Brytanii. Walczył też w USA, Irlandii, Niemczech, Hiszpanii i na Węgrzech. Pięściarz wielokrotnie wspominał, że marzy mu się pojedynek przed rodzimą publicznością. W tym tygodniu on i jego menedżer Krzysztof Zbarski udają się do Wielkiej Brytanii na spotkanie z Barrym Hearnem, promotorem "Super G". - Mogę wylecieć w każdej chwili, nawet dziś wieczorem. Zjemy obiad, porozmawiamy i wszystko może być jasne – tłumaczył nam wczoraj zawodnik.

Add a comment

- Promotor pokazał mi Las Vegas, abym chciał tam wrócić. To był dobry chwyt, bo wrażenie było ogromne. Byłem w jednej sali z Floydem Mayweatherem Jr., Hasimem Rahmanem. Można było z nimi trenować i pogadać jak kolega z kolegą. To mnie nakręciło - mówi mistrz Europy w kategorii średniej Grzegorz Proksa.

Proksa w sobotę zdobył tytuł mistrza Europy w kategorii średniej w imponującym stylu, przed czasem pokonując w Neubrandenburgu byłego mistrza świata Niemca Sebastiana Sylvestra.

Radosław Leniarski: Poprosił pan, abym zadzwonił za godzinę, bo trwa zebranie rady nadzorczej banku. Jest pan chyba pierwszym pięściarzem bankowcem...
Grzegorz Proksa: Od dłuższego czasu interesowałem się bankowością. Pracuję jako członek rady nadzorczej - po zgromadzeniu akcjonariuszy dwa lata temu - banku spółdzielczego w Węgierskiej Górce, gdzie mieszkam i trenuję. W radzie są ludzie z różnych środowisk, ale lokalni, bo taka jest specyfika spółdzielczości bankowej. Skończyliśmy radę i mogę powiedzieć, że finanse są w rewelacyjnym stanie, nawet znacznie lepszym niż ja po pojedynku z Sebastianem Sylvestrem.

Okolice są bogate w talenty - Tomasz Adamek wychował się 20 km od pana. Może dlatego, że górale mają gdzie trenować. Pan może wbiegać na Baranią Górę (1220 m n.p.m.)...
- Tylko trzy razy tego dokonałem. Śmiertelny wysiłek, jeden z najgorszych w życiu. Ja biegam na Glinne (1034 m n.p.m.) - mój rekord to 32 min 58 s. 10 km po płaskim robię w trzydzieści kilka minut. Jak zaczynałem treningi zawodowe, nie spodziewałem się, że zejdę poniżej 40 min na tym dystansie. Ale bieganie stało się moim hobby.

Nigdy pan nie bił się w Polsce. Nie chciałby pan wreszcie zacząć?
- Szalenie. Wyjazdy takie jak do Neubrandenburga są kosztowne dla kibiców. Ale mimo to w Niemczech były flagi z napisem "Węgierska Górka", bębny huczały przed halą, kibice nauczyli się śpiewać piosenki o mnie po niemiecku i angielsku, żeby każdy zrozumiał... Kilkadziesiąt osób zrobiło fantastyczną atmosferę. Za kibiców nie muszę się wstydzić - oklaskiwali Sylvestra, gdy schodził z ringu pokonany. Skandowali jego imię. Dziennikarze niemieccy gratulowali fanów.

Add a comment

Czytaj więcej...

Proksa Sylvester

2.14 miliona niemieckich telewidzów obejrzało na żywo sobotni triumf Grzegorza Proksy (26-0, 19 KO) w walce o tytuł mistrza Europy wagi średniej. Bezpośrednią transmisję z pojedynku Proksa - Sylvester przeprowadziła w Niemczech stacja ARD.

Polak w głównym wydarzeniu bokserskiej gali w Neubrandenburgu pokonał przez poddanie po trzeciej rundzie faworyta gospodarzy - byłego czempiona IBF Sebastiana Sylvestra.

Add a comment

Grzegorz Proksa

Boksujący w kategorii średniej Grzegorz Proksa (26-0, 19 KO) zadebiutował w kolejnym prestiżowym rankingu. Wczoraj nazwisko "Super G", który w sobotę zdobył tytuł mistrza Europy, pokonując Sebastiana Sylvestra, pojawiło się na piątej pozycji zestawienia nazywanego "Biblią Boksu" magazynu "The Ring". Dziś pięściarza z Węgierskiej Górki po raz pierwszy w swoim rankingu uwzględnił ceniony bokserski ekspert Dan Rafael.

"Proksa rozbłysł na światowej scenie w wielkim stylu 1 października. Tego dnia Proksa pokazał swoje możliwości, dominując nad byłym mistrzem świata Sebastianem Sylvestrem, przyprawiając go w walce o mistrzostwo Europy o brzydkie rozcięcie i w końcu stopując go. To był wyjątkowy występ!" - napisał w komentarzu do najnowszego rankingu wagi średniej Rafael, umieszczając polskiego czempiona na ósmym miejscu w limicie wagowym 160 funtów.

Ranking wagi średniej Dana Rafaela: 1. Sergio Martinez, 2. Felix Sturm, 3. Matthew Macklin, 4. Daniel Geale, 5. Dimitrij Pirog, 6. Julio Cesar Chavez Jr, 7. Andy Lee, 8. Grzegorz Proksa, 9. Sebastian Sylvester, 10. Sebastian Zbik.

Oprócz Proksy aktualnie w zestawieniu Rafaela sklasyfikowanych jest jeszcze dwóch Polaków: Tomasz Adamek (6. w wadze ciężkiej) i Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (4. w wadze junior ciężkiej).

Add a comment