Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W pierwszej połowie lutego na gali z cyklu Premier Boxing Champions organizowanej w MGM Grand w Las Vegas dojdzie do walki pomiędzy Andrzejem Fonfarą (28-4, 16 KO) i byłym mistrzem świata wagi półciężkiej Chadem Dawsonem (34-4, 19 KO) - poinformował portal Boxing.pl.

Wcześniej mówiło się, że "Polski Książę" może zmierzyć się z Amerykaninem w połowie stycznia w Nowym Jorku. Polak wróci w ten sposób na ring po czerwcowej sensacyjnej porażce z Joe Smithem Jr. 

Pojedynek z Dawsonem będzie dla Fonfary także pierwszym ringowym występem od momentu rozpoczęcia współpracy z nowym trenerem Virgillem Hillem. Dawson ostatni raz boksował w kwietniu.

Add a comment

Na początku roku na gali w Stanach Zjednoczonych ma dojść do walki pomiędzy Andrzejem Fonfarą (28-4, 16 KO) i byłym mistrzem świata wagi półciężkiej Chadem Dawsonem (34-4, 19 KO). Informację na Twitterze tym razem potwierdził amerykański pięściarz.

Przymiarki do tego pojedynku były czynione już kilkukrotnie, jednak teraz szansa na pomyślne sfinalizowanie rozmów wydaje się duża. Dla Fonfary byłby to powrót na ring po sensacyjnej czerwcowej porażce z Joe Smithem Jr.

"Polski Książę" niedawno zmienił trenera, rozpoczynając współpracę z Virgllem Hillem. Amerykanin jest także szkoleniowcem Andre Warda, który w przeszłości wygrywał w ringu z Dawsonem. 34-letni pięściarz z USA ostatni raz boksował w kwietniu.

Add a comment

Jak informują nieoficjalnie amerykańskie media, na początku przyszłego roku w Stanach Zjednoczonych może dojść do walki pomiędzy Andrzejem Fonfarą (28-4, 16 KO) i byłym mistrzem świata wagi półciężkiej Chadem Dawsonem (34-4, 19 KO).

Przymiarki do tego pojedynku były czynione już kilkukrotnie, jednak teraz szansa na pomyślne sfinalizowanie rozmów wydaje się duża. Dla Fonfary byłby to powrót na ring po sensacyjnej czerwcowej porażce z Joe Smithem Jr.

"Polski Książę" niedawno zmienił trenera, rozpoczynając współpracę z Virgllem Hillem. Amerykanin jest także szkoleniowcem Andre Warda, który w przeszłości wygrywał w ringu z Dawsonem. 34-letni pięściarz z USA ostatni raz boksował w kwietniu.

Add a comment

Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) już wie, komu będzie kibicował w walce Siergieja Kowaliowa (30-0-1, 2 KO) i Andre Warda (30-0, 15 KO), którego stawką będą pasy WBA Super, IBF i WBO w wadze półciężkiej. Nawet mimo tego, że zmalałyby wówczas jego szanse na mistrzostwo świata.

Artur Łukaszewski (Polsat Sport):  Wiemy, że sparowałeś z Andre Wardem, dlatego chcielibyśmy dowiedzieć się z pierwszej ręki, w jakiej on jest formie? Jak to oceniasz?
Andrzej Fonfara: Na temat sparingów nie mogę za dużo powiedzieć. Ward jest na pewno w szczytowej formie. Świetna praca nóg, kondycja i szybkość. Z tego, co widziałem na sparingach i treningach, on jest naprawdę w znakomitej formie.
 
Masz jakiegoś faworyta?
Raczej nie. Jeden i drugi pięściarz jest w szczytowej formie, spotyka się dwóch niepokonanych zawodników. To może być świetna albo nudna walka. Ja liczę na to pierwsze wyjście. Myślę, że szanse są pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Chciałbym ich zobaczyć, jak najszybciej w ringu.
 
Nie widzisz faworyta, ale może wolisz, żeby któryś z nich wygrał. Jeżeli tak, to dlaczego?
Wolałbym, żeby wygrał Ward. Pomagałem mu przygotować się do tej walki, na dodatek mamy wspólnego trenera Virgila Huntera. Ward powiedział, że między nami nigdy nie dojdzie do walki. Jeśli wygra, pojawiłaby się przeszkoda, bo ja także marzę o mistrzostwie świata. Mimo wszystko, jestem za Wardem.

Cała rozmowa video z Andrzejem Fonfarą na polsatsport.pl >>

Add a comment

Na przełomie stycznia i lutego kolejną zawodową walkę ma stoczyć najlepszy polski pięściarz wagi półciężkiej Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO). Pojedynek będzie częścią jednej z gal Premier Boxing Champions na terenie Stanów Zjednoczonych.

- Powrót Andrzeja spodziewany jest na początek przyszłego roku. Koniec stycznia, początek lutego z nazwiskiem bardziej znanym niż by się wielu spodziewało. Zwłaszcza po zmianie trenera - mówi Bogdan Maciejczyk, drugi trener pięściarza cytowany przez Przemka Garczarczyka.

W tym roku Fonfara stoczył tylko jeden pojedynek, ponosząc sensacyjną porażkę z Joe Smithem Jr. W ubiegłym roku "Polski Książę" wygrywał z Julio Cesarem Chavezem Jr i Nathanem Cleverlym.

- Andrzej pojechał do Kalifornii, pokazał serce, z nie byle kim, bo z Andre Wardem. Pomagał mu na sparingach... i wyszedł bardzo dobrze. Trener Virgil Hunter jak zobaczył go w akcji, to powiedział: „To jest Fonfara, po co on ma walczyć z kimś na przetarcie jak może walczyć z normalnymi zawodnikami? To chłopak, który naprawdę dużo potrafi” - zdradza Maciejczyk.

Add a comment

W tym roku wszedł pan na ring tylko raz. Kiedy następna walka?
Andrzej Fonfara: W grudniu albo w styczniu 2017 roku. Chciałbym stoczyć pojedynek przed Bożym Narodzeniem, a potem mieć wolne. Być może zorganizujemy swoją galę w Chicago, ale to nic pewnego, zawsze może się trafić walka w Kalifornii albo w Las Vegas. Jeśli jednak wejdę na ring po Nowym Roku, powinienem dostać silniejszego i bardziej znanego rywala, a zwycięstwo powinno mnie przybliżyć do rewanżu z Adonisem Stevensonem (mistrz świata WBC – przyp. red.). Wtedy trzeba będzie zacisnąć pasa w święta. Na razie ciężko trenuję i czekam.
 
Kilka tygodni temu wyleciał pan z Chicago i zaczął pracę z nowym trenerem Virgilem Hunterem. Widzi już pan efekty?
Zacznę od treningów kondycyjno-wytrzymałościowych. Pracuję z dwoma trenerami – Edem „Jackiem” Jacksonem i Tonym Bradym, który przygotowuje też Andre Warda, a opiekował się również Amirem Khanem i Andre Berto. Tony wyciska ze mnie siódme poty i mówi, że to dopiero początek. Obaj trenerzy dają mi popalić, ale dzięki temu czuję się mocniejszy. Z Edem pracowałem już kiedyś w Houston, lecz po trzech tygodniach wracałem do Chicago i musiałem kontrolować wytrzymałość samemu. Teraz jest inaczej, treningi są inne. Korzystam z dobrej infrastruktury ośrodka, sporo pływam. Do Hayward z Union City, gdzie mieszkam z żoną Justyną i synkiem Leonardem, jadę autem dwadzieścia minut.
 
Ma już pan za sobą sparing z Andre Wardem, który 19 listopada w Las Vegas spróbuje odebrać Siergiejowi Kowaliowowi pasy IBF, WBA i WBO kategorii półciężkiej. Pojedynek będzie szóstym pokazywanym w tym roku w pay-per-view. HBO reklamuje go jako ten, który wyłoni najlepszego boksera świata bez podziału na wagi.
Cieszę się, na pewno trochę pomogę Wardowi. Andre rozpoczął ode mnie, przeboksowaliśmy trzy rundy. Potem przyszła kolej na innych. Tak naprawdę był to mój pierwszy sparing od ostatniej walki. Od wtorku mam boksować z Wardem częściej, dłużej i mocniej. Pierwszy sparing poszedł fajnie, Andre i Virgil byli zadowoleni. W ogóle skład w sali treningowej jest niezły. Trenują tu też Mike Perez i Peter Quillin, niebawem ma dołączyć Andre Berto.
 
32-letniego Warda „The Ring” klasyfikuje na czwartym, a ESPN na piątym miejscu w rankingu bez podziału na kategorie. Jego poziom rzeczywiście jest kosmiczny?
Andre jest szybki, świetnie pracuje nogami, wyprowadza kombinacje ciosów, bije szybko i pomysłowo, dużo widzi. Przebieg sparingu jest tajemnicą, ale mogę powiedzieć, że nie dałem sobie zrobić krzywdy. Będziemy ćwiczyć jeszcze przez trzy tygodnie. Mam sparować z Andre, pewnie polecę z ekipą do Las Vegas i będę na walce z Kowaliowem. Już po trzech rundach wiem, że wyniosę bardzo pożyteczną naukę. Być może ten najwyższy poziom nie jest wcale tak daleko.
 
Add a comment

W przyszłym roku na ring wróci najlepszy polski pięściarz wagi półciężkiej Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) - poinformował na Twitterze Przemek Garczarczyk, dziennikarz Fightnews.com.

- To będzie od razu mocny rywal, żadnych kelnerów i walk na przetarcie - powiedział Fonfara cytowany przez Garczarczyka. 28-latek ostatni raz boksował w czerwcu, przegrywając sensacyjnie przed czasem z Joe Smithem Jr.

Niedawno "Polski Książę" zakończył współpracę ze swoim wieloletnim trenerem Samem Colonną i rozpoczął wspólne treningi z Virgilem Hunterem, który najbardziej znany jest z sukcesów z Andre Wardem.

Add a comment

Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) zakończył już pierwszy miesiąc w Oakland z trenerem Virgilem Hunterem - czas na podsumowania: opinie na temat sparingów z mistrzem globu Andre Wardem (30-0, 15 KO), a także mistrzowskiego tytułu WBA jego niedawnego rywala, Nathana Cleverly’ego (30-3, 16 KO). Są także pierwsze informacje o dacie powrotu na ring!

Przemek Garczarczyk: Nathan Cleverly wygrał z Juergenem Braehmerem - była kontuzja Niemca, czy tak jak mówi Twój były rywal, i tak wygrałby w drugiej części walki?
Andrzej Fonfara: Nie wiem, czy Cleverly wygrałby z Braehmerem. Nikt nie wie. To była bardzo wyrównana walka, ale ze mną, po tym jak złamałem mu nos, w drugiej części walki zwolnił tempo, było mniej ciosów. Przeciwko Niemcowi robił swoje i być może to Braehmer by spuchł. Tak czy inaczej się poddał - kontuzja wynikła z walki, to jest część boksu. Więc chwała Cleverly'emu, zwłaszcza, że Braehmer nigdy się do walki ze mną nie palił. A miał propozycje. Bardzo dobre propozycje.
 
Braehmer twierdzi, że nie tylko ma zagwarantowany rewanż z Walijczykiem w kontrakcie, ale ma zamiar z niego jak najszybciej skorzystać. Ty byś chętnie wyszedł ponownie z Clevem na ring...
...i to wcale nie dlatego, że Cleverly ma teraz regularny tytuł WBA, tylko, że daliśmy wspólnie bardzo dobrą walkę, było parę rekordów. Style idealnie pasują, kibice to lubią. Miejsce też jest dla mnie obojętne. Walia, Anglia - nie ma znaczenia. To nie jest zresztą tak, że chcę z nim się bić bo ma pas, że ja nie mam innych interesujących opcji. Wprost przeciwnie.

Na ten rok, czy po pierwszym obozie treningowym z Virgilem Hunterem, raczej 2017?
Ten rok, połowa grudnia. Są pewne, poważne dyskusje na temat mojego występu w Nowym Jorku, są nazwiska potencjalnych rywali. Jest też opcja Chicago... Więcej na razie, z wiadomych względów, nie mogę powiedzieć. Nie ma na razie wśród potencjalnych przeciwników mojego ostatniego pogromcy, Joe Smitha Jr. On szuka dużych pieniędzy, niekoniecznie walcząc ze mną. Ja go rozumiem - otworzyła się szansa, on i jego promotorzy chcą to wykorzystać, zarobić. Ale może, kiedy takich propozycji nie będzie, zmieni zdanie i da rewanż, choć jak słyszę specjalnie do tego nie pali? Oferta jest.

Masz za sobą pierwszy miesiąc treningów z Virgilem Hunterem. Czas na pierwsze podsumowanie.
Na razie jest więcej ćwiczeń kondycyjnych, technicznych niż pracy na ringu, ale taki jest plan. Pracuję z ludźmi odpowiedzialnym za kondycję Warda. Jest w Oakland Ed, za kilkadziesiąt godzin ma przylecieć Jack, którego znam z pracy w Houston. Na razie trenujemy  2-3 razy w tygodniu, treningi bardziej techniczne. Zmiana pozycji na taką, która jest z jednej strony ofensywna, ułatwia zadawanie ciosów, ale z drugiej pomaga w defensywie. W rozpoczynającym się właśnie tygodniu będą już cztery treningi, w następnym pięć. Zakładając, że będzie potwierdzona data grudniowa (tego się spodziewam) będzie akurat dziesięć tygodni na pełne przygotowania.

Sparingi z Andre Wardem przewidziane?
Oczywiście. Doskonała okazja, żeby jemu pomóc przygotować się na Siergieja Kowaliowa, a dla mnie, żeby powalczyć na najwyższym światowym poziomie. Wcale nie musi być w ringu delikatnie. Jak już się wchodzi do ringu... Mamy tutaj fajną ekipę, Kid Chocolate Quillin, Andre Ward, paru obiecujących chłopaków z wagi ciężkiej. Pracuję. Pozdrawiam tych, którzy mi kibicują. Dziękuję. 

Add a comment

W październiku 2015 roku Andrzej Fonfara (28-4, 16 KO) pokonał po dwunastoringowej wojnie Nathana Cleverly'ego (30-3, 16 KO). Pojedynek okazał się jedną z najciekawszych walk roku, a pięściarze wspólnie pobili rekord wszech czasów wagi półciężkiej pod względem zadanych i trafionych ciosów. Wczoraj Cleverly sięgnął po pas WBA, stopując w Niemczech Jurgena Braehmera. Fonfara pogratulował swojemu byłemu rywalowi na Twitterze, proponując przy okazji rewanż.

"Nathan Cleverly, pobijmy rekordy raz jeszcze. Oczywiście gratuluję ci zdobycia tytułu, Fonfara vs Cleverly 2?" - napisał "Polski Książę".

Starcie z Braehmerem było dl Cleverly'ego pierwszą walką od czasu porażki z Fonfarą. Polski pięściarz od chwili pamiętnego pojedynku też boksował tylko raz, przegrywając nieoczekiwanie przed czasem z Joe Smithem Jr.

Add a comment

Andrzej Fonfara zakończył współpracę z Samem Colonną, swoim dotychczasowym trenerem. Wybrał Virgila Huntera. Dodajmy jeszcze, że zdecydował się na pewien czas opuścić Chicago i zamieszkać w San Francisco, konkretnie w Oakland, gdzie swoich zawodników trenuje Hunter. Nie będzie tam sam, wybiera się tam wraz z żoną i dzieckiem, o czym mówi w rozmowie z Przemkiem Garczarczykiem.

Ta decyzja, moim zdaniem mądra, odważna i podjęta w samą porę dowodzi tylko tego, że Fonfara bardzo krytycznie ocenił to co się działo w ostatnim czasie i doprowadziło do porażki z Joe Smithem Jr. Potrzeba zmiany i szukanie nowej drogi do mistrzostwa okazały się silniejsze od sentymentów. Z Colonną pracuje przecież od początku kariery, to z nim w narożniku odnosił największe sukcesy, ale doświadczał też porażek z których ta ostatnia była chyba najbardziej bolesna.

Podoba mi się, że Fonfara podkreśla, jak ważna była dla niego praca z Samem Colonną, byłym trenerem Andrzeja Gołoty, człowiekiem, który stał też w narożniku Tomasza Adamka, gdy ten wygrywał z Paulem Briggsem, w 2005 roku i zdobywał pas WBC w wadze półciężkiej. Ten właśnie pas Andrzej Fonfara miał nadzieję zdobyć w rewanżowej walce z Adonisem Stevensonem. Pierwszą przegrał na punkty, ale pokazał charakter i drzemiące w nim możliwości. Później były między innymi głośne, zwycięskie pojedynki z Julio Cesarem Chavesem Jr i Nathanem Cleverlym, a na koniec niespodziewana przegrana przez nokaut ze Smithem.

Myślę, że decyzja o zmianie trenera była jedyną, logiczną w tej sytuacji. Poczciwy Sam nie był już w stanie niczego zmienić w boksie Polaka mieszkającego w Chicago. Nie wiem, czy dokona tego Hunter, ale jest taka szansa, choć zawsze można znaleźć argumenty, że jest to mało prawdopodobne. Zgadzam się, że przywoływanie postaci Andre Warda, gdy oceniamy warsztat trenerski Huntera, nie jest do końca wiarygodne, bo mistrz olimpijski z Aten (2004), to pięściarz wyjątkowy, ale należy pamiętać, że Virgil Hunter pracuje z nim od 23 lat. Były zawodowy mistrz świata wagi superśredniej, jeden z najlepszych bez podziału na kategorie, zaczął się uczyć boksu pod jego kierunkiem, gdy miał 9 lat.

Cały felieton Janusza Pindery na polsatsport.pl >>

Add a comment

Virgil Hunter, trener, który wychował mistrza olimpijskiego i mistrza świata Andre Warda, zawodnika z pierwszej trójki elitarnego rankingu bez podziału na kategorie wagowe, będzie nowym szkoleniowcem Andrzeja Fonfary (28-4, 16 KO)! Polak, który już w najbliższą sobotę przenosi się na trzymiesięczny obóz treningowy do Kalifornii, mówi między innymi o trudnej decyzji pożegnania z długoletnim trenerem Samem Colonną oraz pierwszych dniach spędzonych z nowym szkoleniowcem.

Jak przebiegał proces selekcji trenerskiej?
Andrzej Fonfara: Mój manager Al Haymon, wspólnie z promotorami przygotował listę. Byli na niej, oprócz Virgila Huntera, Robert Garcia, Buddy McGirt oraz  Dan Goossen. Od razu mówię - nie było żadnych nacisków, kogo mam wybrać. To była w 100 procentach decyzja moja i ludzi, do których mam zaufanie. Od razu kandydatura Virgila najbardziej mi sie podobała. Doskonała przeszłość, praca z Andre Wardem, kiedy był jeszcze amatorem, zdobywał złoty medal na igrzyskach w Atenach, późniejsze jego prowadzenie Warda jako zawodowca - też wzorowe. To zawodnik walczący teraz w mojej kategorii wagowej. To dodatkowy plus.
 
Dwa tygodnie temu poleciałeś do Oakland na testy. Testy zarówno tego, czy Hunter będzie odpowiadał Tobie jako trener, oraz czy Ty będziesz  odpowiadał trenerowi, który szukać nowych podopiecznych nie musi...
Oczywiście - to działa w obie strony. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Te cztery dni na jego sali treningowej były dla nas obu bardzo udane. Bardzo fajne treningi - nie chce zmieniać mojego stylu, chce parę rzeczy usprawnić. Parę rzeczy Virgil zaraz pokazał, od razu wychwycił. Nie ma jakiegoś stałego okresu czasu, który ustaliliśmy na współpracę. Uścisnęliśmy sobie dłonie, umowa dwóch dżentelmenów - porozumienie, że przez następne trzy miesiące pracujemy razem. Dokładnie w tym samym czasie będzie na walkę z Kowaliowem przygotowywał się Andre Ward. On wie z kim będzie walczył, ja nie... ale może to i lepiej. Wiem tylko, że przede mną praca, nowy trener, nowe wymagania i że jak wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w tym roku będę na ringu. Nie ma ciśnienia. Może będzie rewanż ze Smithem Jr, może coś zupełnie innego. Teraz także Virgil ma coś na ten temat do powiedzenia.

Andre Ward jest w ringu pięściarzem bardzo zdyscyplinowanym. Nie ma uderzeń przypadkowych, nie ma niewypracowanych ciosów rywala, które dochodzą jego głowy. Dyscyplina - to będzie najważniejsze w treningach z Hunterem?
To już jego zadanie wiedzieć, ale na pewno to będzie bardzo ważne. Virgil znał moje walki. Nie byłem dla niego pięściarzem o którym tylko coś słyszał. Nawet zaczął analizować niektóre z nich, mówił mi, jak jego zdaniem powinienem w nich boksować. Był szybki, na gorąco, przegląd mojej kariery. Co do obrony - pewnych elementów nie robię, niektóre robię aż do przesady. To pierwsza diagnoza. Już na pierwszych treningach było parę próbek tego, jak chciałby, żebym boksował. Reszta wyjdzie w praniu.

Potrzebna była taka brutalna zmiana?
Nie wiem czy aż brutalna… Na pewno coś zupełnie innego, bo Chicago zamieniam na San Francisco. Ale nie jadę sam  - będę mieszkał w wygodnym, położonym niedaleko sali apartamencie z żoną Justyną i synem Leo. Będę ich miał obok siebie. Tak zmiana była potrzebna - napływ świeżego powietrza, jest nowa motywacja.To był dobra moment  i chyba konieczna decyzja. Tu zresztą nie chodziło tylko o zmianę szkoleniowca. Chodziło  także o zmianę otoczenia, żebym mógł koncentrować tylko na boksie, na byciu jak najlepszym w swoim zawodzie. W San Francisco będzie Virgil Hunter, sala treningowa, a w domu Justyna i mały Leo. Rodzina i boks.  To wszystko. Od Chicago się nie odcinam, dom już prawie stoi...

Jak przyjęła wyjazd Justyna?
Trafiłem w sedno, bo zawsze chciała mieszkać w Kalifornii...
 
A Sam Colonna?
Ciężko - podobnie jak ja. Mieliśmy spotkanie, jeszcze na pewno będziemy musieli się jeszcze raz zobaczyć, ale ogólnie temat Sama Colonny jest już zakończony. Ja nie chcę palić mostów, bo mam w nim przyjaciela, który spędził ze mną dziesięć lat, znam mnie jak nikt inny. Mam nadzieję, że będę mógł ciągle do niego zadzwonić, zapytać o radę. Pomogliśmy sobie przez ten czas wzajemnie. On miał we mnie pięściarza, który walczył o tytuł mistrza świata, znanego docenianego, ja miałem trenera, który do pewnego momentu zrobił dla mnie wszystko co mógł. Zyskaliśmy obaj. Zawsze  za nim  stałem, choć miałem parę walk, które były, powiedzmy, różne. Ngumbu, Karpency, Campillo... Byli tacy, którzy już wtedy oczekiwali ode mnie zmiany trenera. Ja zawsze stałem za Samem. Mam nadzieję, że z Colonną rozstajemy się w dobrych relacjach. Jak kocha, to wybaczy. 
 
Często oglądałeś walkę ze Smithem Jr?
Za często. Zaraz po walce, szybko, w Telexpressie, na dole w hotelowej restauracji. Musiałem się rozładować, może wypiłem o jeden kieliszek za dużo. Napisałem parę rzeczy, może niepotrzebnych. Może inaczej  - na pewno niepotrzebnych dla ludzi, którzy mnie wspierają i wspierali. Może potrzebnych dla tych niektórych – tych drugich. Słabo się z tym czułem, ale jestem psychicznie mocny. Może dlatego, że już w karierze przegrywałem, wiem jak to w sobie przemielić i wiem, że to nie koniec świata. Że mogę się podnieść i być lepszy. To bardzo ważna część decyzji o przenosinach do Kalifornii. 

Add a comment