Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Charles Martin - Anthony Joshua: Doczekaliśmy się! Anthony Joshua dwóch i pół roku od zawodowego debiutu doczeka się w sobotę walki o tytuł mistrza świata IBF wagi ciężkiej. Dotychczas wszystkich rywali świetnie zbudowany Brytyjczyk odprawiał przed czasem i otwarcie mówi, że to samo zrobi z Charlesem Martinem. "AJ" ma bardzo małe ringowe obycie. Dość powiedzieć, że w swoich 15 pojedynkach spędził w ringu ledwie 32 rundy. Średnio po dwóch rundach następował efektowny nokaut. Jedynie Dillian Whyte nieco wyłamał się z konwencji i zabrał Anthony’ego na głębszą wodę dając tych rund aż 7. ‘Prince’ Charles Martin to również król nokautu. 13 ostatnich walk rozstrzygnął przed czasem wygrywając chociażby z Joeyem Dawejko, Kertsonem Manswellem czy Tomem Dallasem. W ostatniej walce o wakujący pas wygrał przez kontuzję rywala z Wiaczesławem Glazkovem. Dla obu rywali walka z sobą będzie najtrudniejszym testem w karierze, jednak obu nie można odmówić pewności siebie. Amerykanin decydując się na pierwszą obroną z Joshuą w Anglii pokazał niesamowitą odwagę. Joshua zapowiada, że skończy mistrza szybciej niż Dilliana Whyte’a. Obaj rywale dysponują fantastycznymi warunkami fizycznymi. Joshua mierzy 198 centymetrów wzrostu i ma aż 208 centymetrów zasięgu ramion. Martin jest tylko o dwa centymetry niższy i ma pięć centymetrów mniejszy zasięg. Chyba nie ma takiej możliwości, żeby ta walka potrwała pełny dystans.

Lee Selby - Eric Hunter: Starcie bezpośrednio poprzedzające główne wydarzenie wieczoru na gali w Londynie. Pojedynek mistrza świata IBF wagi piórkowej, Brytyjczyka Lee Selby'ego z oficjalnym pretendentem, Amerykaninem Erikiem Hunterem. Hunter na zawodowym ringu przegrywał trzykrotnie, jednak nigdy nie został zastopowany. Ostatnio jednak walczy bardzo dobrze - odebrał "0" z rekordu Jerrego Belmontesa, pokonał Yenifela Vicente i przede wszystkim Rene Alvarado. Lee Selby ostatnio jednak nie ma sobie równych. Zadawał pierwsze porażki takim zawodnikom jak Stephen Smith, Corey McConnell, Viorel Simion, Ryan Walch, Joel Brunker czy Jewgienij Gradowicz. Zwłaszcza dwa ostatnie nazwiska budzą podziw. Oprócz wymienionych niepokonanych, Selby wygrywał także z Rendallem Munroe, Romulo Koasichą, a ostatnio Fernando Montielem. Jak na tle tych wszystkich nazwisk prezentuje się Eric Hunter? Wydaje się, że nie lepiej, więc zdecydowanym faworytem będzie Anglik, zważywszy że będzie miał przewagę wzrostu i zasięgu rąk. Być może będzie to dla niego ostatni pojedynek przed walką unifikacyjną.

Matthew Macklin - Brian Rose: Wakujący pas IBF InterContinental to trofeum, o które powalczą w Londynie Matthew Macklin i Brian Rose. Były mistrz Europy i dwukrotny pretendent do mistrzowskich pasów bardzo chce wrócić do czołówki i walka z rodakiem ma to potwierdzić. Dla 31-letniego Rose’a będzie to debiut w kategorii średniej. Na zawodowych ringach poniósł trzy porażki, wszystkie przed czasem. W 2014 roku w walce o pas przegrał w siódmej rundzie z Demetriusem Andrade, natomiast rok później niespodziewanie już w pierwszym starciu z Carsonem Jonesem. Macklin ma w swoim rekordzie kilka cennych zwycięstw, m.in. z Geardem Ajetoviciem, Amirem Asikainenem, Rubenem Varonem czy Joachimem Alcine. Ponosił jednak także bolesne porażki, jednak bił się z najlepszymi - Felixem Sturmem, Sergio Martinezem, Gienadijem Gołowkinem czy Jorge Sebastianem Heilandem. W 2015 roku stoczył trzy zwycięskie pojedynki. Co ciekawe, w komputerowym rankingu Boxrec obaj są sklasyfikowani jako pięściarze wagi superpółśredniej, jednak wyżej znajduje się Brian Rose. Walka bez faworyta.

Eduard Trojanowski - Cesar Rene Cuenca: Rewanż za pojedynek z Kazania, który odbył się w listopadzie ubiegłego roku. Wtedy, na bardzo dobrze obsadzonej rosyjskiej gali, faworyt gospodarzy, niepokonany Eduard Trojanowski - dawny pogromca Macieja Zegana - zadał Argentyńczykowi pierwszą zawodową porażkę i odebrał pas IBF wagi super lekkiej. Walka została zastopowana w szóstej rundzie, jednak nie obyło się przy tym bez kontrowersji. Po pięciu odsłonach dwóch sędziów widziało zdecydowane prowadzenie Rosjanina, natomiast na trzeciej karcie minimalnie prowadził Cuenca. Jednym z sędziów był Polak - Paweł Kardyni wszystkie rozegrane rundy zaliczył na korzyść Trojanowskiego. Teraz dojdzie do wyczekiwanego rewanżu. Cesar Cuenca zapowiada, że odzyska swój pas, natomiast Trojanowski chce podtrzymać swoją świetną passę. Rosjanin wygrał przez nokaut ostatnich 13 walk i zamierza tą serię kontynuować. Od 2012 roku Trojanowski walczy tylko w Rosji i przez ten czas tylko raz o wyniku jego walki decydowali sędziowie. Z drugiej strony - oprócz Argentyńczyka - nie ma na swoim rozkładzie żadnego znanego nazwiska. Doświadczenie będzie atutem leworęcznego "El Distinto", który przeboksował aż 394 rundy na zawodowych ringach.

Jack Culcay - Jean Carlos Prada: Ciekawie zapowiadający się pojedynek wracającego po 15 miesiącach przerwy pięściarza z Wenezueli z urodzonym w Kolumbii, a reprezentującym Niemcy Jackiem Culcayem. Legitymujący się bardzo dobry rekordem 32-letni Prada wraca po pierwszej i dotąd jedynek przegranej walce z Luisem Carlosem Abregu i od razu zaatakuje pas WBA Interim wagi superpółśredniej. Pas ten jest w posiadaniu Culcaya, jednak Niemiec od pewnego czasu miewa w ringu spore problemy. Od czasu porażki z Guido Nicolasem Pitto nie zdołał znokautować żadnego przeciwnika. Wliczając rewanż z Pitto, Culcay stoczył już siedem pojedynków, za każdym razem walcząc na pełnym dystansie. Przeciwnicy nie byli może jakoś specjalnie wymagający, ale Culcay nie zachwycał i ani razu nie wygrał w pełni przekonująco. Każdy z ostatnich rywali urywał Niemcowi przynajmniej 2-3 rundy, a często na kartach punktowych widniał rezultat 115-113. Co więcej - w dwóch pojedynkach zdarzyło się 30-latkowi leżeć na deskach. Dobrze przygotowany Prada będzie w stanie sprawić faworytowi wiele problemów.

Enrico Koelling - Oleksandr Czerwiak: Bardzo podobna sytuacja, co u Jacka Culcaya, tyczy się innego Niemca, Enrico Koellinga. 26-latek z Berlina na początku ubiegłego roku zanotował niespodziewaną, lecz zasłużoną porażkę z Włochem, Mirko Riccim. Podrażniony i chcący szybko zmazać plamę Koelling do końca roku stoczył jeszcze cztery walki i wszystkie wygrał na punkty. Podobnie jak Culcay, Koelling zatracił instynkt zabójcy i przestał nokautować i również podobnie do starszego kolegi te ostatnie walki wygrywał bardzo niewyraźnie, tylko raz będąc zdecydowanie lepszy od rywala. Oleksandr Czerwiak jest zdecydowanie trudniejszym przeciwnikiem, niż ostatni oponenci Niemca. Ukrainiec nie posiada może efektownego rekordu, ale o jego sile przekonali się niedawno Dustin Dirks czy Artem Redko. Jak przegrywał, to tylko po ciężkim boju - z Eduardem Gutknechtem, Nadjibem Mohammedim, Robinem Krasniqim czy ostatnio Erikiem Skoglundem. W stawce walki znajdzie się pas WBA InterContinental i to może być dodatkowa motywacja dla Czerwiaka. Z pewnością jest on w stanie dać dobrą walkę nie będącemu ostatnio w formie Niemcowi.

George Groves - David Brophy: Świetna walka na powrót dla George Grovesa. Niepokonany rywal, który nie ma prawa zrobić krzywdy. Sam nie wiem, skąd ekipa Grovesa wynalazła Davida Brophy, ale ma on chyba za zadanie przywrócenie niedawnemu pretendentowi do mistrzowskich pasów pewności siebie. Groves trzykrotnie bił się o światowy czempionat i trzykrotnie musiał obejść się smakiem. Niegdyś uważany za wielki talent zawodnik teraz musi praktycznie od zera budować swoją pozycję w światowych rankingach. Po porażkach przed czasem z Carlem Frochem i punktowej z Badou Jackiem, Groves znokautował Andreę Di Luisę i to samo ma zamiar zrobić ze Szkotem. Brophy stoczył 17 pojedynków, z czego tylko raz zdołał zakończyć go przed czasem. Nigdy też nie walczył na dystansie 12 rund, a tylko trzech przeciwników mogło pochwalić się dodatnim rekordem. Dla Anglika może to być spacerek, ale każdy doskonale wie, że Szkot ma być tylko przystankiem przed powrotem Grovesa na szczyt.

Typuj w Lidze Bokserskich Ekspertów ringpolska.pl >>