Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Fonfara- Biorę Glena bo chcę wygrać i nie chcę tracić czasu na obijanie tych samych leszczy. I dlatego, że jestem gotowy na taką walkę. Każdy wie, że kto wygra może zadecydować się w półdystansie, ale nie musi, jeśli lewy prosty będzie mi siedział i będzie taki mocny jak na treningach - mówi 24-letni Andrzej Fonfara (22-2, 12 KO), który w piątek 13 lipca walczyć będzie w UIC Pavilion z wielokrotnym mistrzem świata w wadze półciężkiej Glenem Johnsonem (51-16, 35 KO). Fonfara ma także swoją opinię na temat walk Roya Jonesa Juniora z Pawłem Głażewskim i Jameela McCline z Arturem Szpilką…

- Nie uważasz, że nie ma nic lepszego niż być w ostatnim czasie polskim kibicem boksu? Roy Jones Junior - Głażewski, Artur Szpilka - Jameel McCline, a za kilkanaście dni to ty będziesz miał sławnego gościa na swoim ringu w Chicago - Glena Johnsona…
Andrzej Fonfara:
Kibice są rozpieszczani ale to bardzo dobrze, bo dzięki temu sławny jest także polski boks, mówi się o nas na całym świecie, a to przecież wszystkim pomoże. Do tej pory w Stanach kibice wiedzieli, kto to jest Andrzej Gołota i Tomek Adamek - teraz wielu z nas ma swoją szansę. Ale trzeba wygrać.

-  Wiem, że oglądałeś galę boksu z Łodzi. Twoje wrażenia?
Takich zawodników i takich walk jeszcze na polskich ringach nie było. Roy i Jameel na jednej gali w  Polsce? Kto by w to uwierzył jeszcze pół roku temu? Walka z Royem Pawła  Głażewskiego była bardzo wyrównana, sędziowie mogli punktować w obie strony, nie było żadnej przewałki. Moim zdaniem, w 10 rundzie "Głaz" za bardzo poszedł na całość i Roy to wykorzystał, raz go nawet mocno "podłączył" lewym hakiem i dlatego wygrał walkę. Gdyby Paweł, który walczył rewelacyjnie i zrobił niesamowitą robotę przez te dziesięć dni, wypunktował go na spokoju w dziesiątej, musieliby sędziowie dać mu zwycięstwo. Nie ma siły. "Szpila" walczył spokojnie i ci, którzy się na niego wydzierają, że się nie pchał bez przerwy do przodu nie mają pojęcia o boksie - Jameel o nie jakiś klient z łapanki tylko bardzo dobry bokser i pewnie by znokautował Artura jakby ten wariował. Szpila wygrał spokojem i przeżył to podłączenie w szóstej rundzie, przewalczył pierwszą "dziesiątkę" w  karierze z kimś znanym i wiedzącym co to znaczy waga ciężka. Dla mnie ta jedna walka to jakby dołożył sobie z rok doświadczenia podczas tylko dziesięciu rund. Fajnie się oglądało Nate Campbella. Krzysiek Szot miał szczęście, że walczyli miękkimi rękawicami, bo jakby Nate miał swoje "Reyesy" to niektóre strzały połamałyby mu  żebra.

-  Porozmawiamy o tobie i Glenie? Czy zostajemy przy innych tematach?
Możemy pogadać, dlaczego nie… Właśnie skończyłem dziesięciorundówkę sparingową w temperaturze 40 stopni Celsjusza i przy takiej wilgotności, że jakbym bił się pod prysznicem to wyglądałbym tak samo. Jeszcze dwa sparingi, ale już na luzie, w poniedziałek 9 lipca przylatuje Glen, konferencyjki, ważenie i wychodzimy na ring.

- Większość fachowców z którymi rozmawiałem podczas pobytu w Polsce uważa, że Glen jest faworytem, bo nie poradzisz sobie z jego umiejętnościami bicia się w półdystansie. Pytanie po co Fonfara bierze taką walkę, słyszałem 30 razy.
Po co? Biorę Glena bo chcę wygrać i nie chcę tracić czasu na obijanie tych samych leszczy. I dlatego, że jestem gotowy na taką walkę. Każdy wie, że kto wygra może zadecydować się w półdystansie, ale nie musi, jeśli lewy prosty będzie mi siedział i będzie taki mocny jak na treningach. A gdzie jest powiedziane, że ja sobie nie dam z nim rady, jak się zbliży? Może złapię go na kontrę? Większość z tych ludzi, którzy we mnie nie wierzą, nie widziała mnie na treningach, nie zna mnie jako człowieka i ogólnie nigdy we mnie nie wierzyła. Ich problem. Walka jest 13 lipca, na razie nikt nie zadał jeszcze ani jednego uderzenia, na kartach punktach jest 0:0.  Czyli spoko, panowie i panie.