Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Konieczność przełożenia oczekiwanej konfrontacji między Davidem Haye’em (26-2, 24 KO) a Tysonem Furym (21-0, 15) wywołała burzę emocji wśród pięściarskich kibiców. Po opublikowaniu informacji o kontuzji "Hayemakera", wielu fanów nie szczędziło mu słów krytyki. – Takie rzeczy w boksie się zdarzają – odpowiada Brytyjczyk.

- Nie mogę przyjmować ciosów na to miejsce przez sześć, osiem tygodni, lecz wciąż będę zasuwał na sali. Słyszę głosy ludzi: "dlaczego on sparował, gdy było tak blisko do walki?". Mnóstwo mistrzów świata sparuje, gdy jest do niej znacznie bliżej. Przykładowo - Carl Froch sparuje, gdy ma do walki znacznie mniej, niż miałem ja – przekonywał Brytyjczyk na antenie radia BBC Sport.

- Nie przyjmowałbym tej walki jeśli bym jej nie chciał. Miałem milion innych rozwiązań, ta walka nie miała dla mnie aż takiego znaczenia. Nie chciałem nawet myśleć o Tysonie Furym w 2014 roku. 2014 miał być rokiem, w którym miałem myśleć wyłącznie o walce o mistrzostwo. Lecz nie chcę płakać z tego powodu. George Foreman doznał rozcięcia podczas jednego z ostatnich sparingów przed słynnym "Rumble in the Jugnle" i walka została przełożona o sześć tygodni. Takie rzeczy w boksie się zdarzają - podsumował "Hayemaker".