Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Przy okazji ostatnich dyskusji na temat ewentualnej walki na szczycie wagi ciężkiej pomiędzy Deontayem Wilderem i Anthoym Joshuą powrócił temat innego pojedynku gigantów królewskiej dywizji, do którego jednak nigdy nie doszło - starcia Lennoxa Lewisa z Riddickiem Bowem. Brytyjczyk w rozmowie z Complex przyznał, że do dziś żywi urazę do Amerykanina, który w jego opinii stchórzył w obliczu wyzwania. 

- Jedyny z moich byłych rywali, którego w zasadzie mało nie spoliczkowałem przy okazji spotkania, to Riddick Bowe - powiedział Lewis. - Ze wszystkimi pozostałymi, od Mike'a Tysona po braci Kliczko, się przyjaźnię, jesteśmy jak bracia. Rozumiemy, że to co było, już minęło. 

- Riddick Bowe nieustannie wygadywał na mój temat różne rzeczy, a potem nagle chciał stanąć obok mnie. Powiedziałem wtedy: Stary, nie ma mowy! Padło jeszcze wtedy parę słów. Nie zamierzałem odpuścić - dodał były król wszech wag.

Walka Lennoxa Lewis z Riddickiem Bowe dojść miała do skutku w roku 1992, jednak "Big Daddy" będący wówczas w posiadaniu wszystkich trzech pasów mistrzowskich (federacja WBO nie miała jeszcze statusu liczącej się organizacji), zrzekł się tytułu WBC. Pretendentem do trofeum World Boxing Counicl był Lewis, który pokonał Bowe'a w czasach kariery amatorskiej.