Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Zgodnie z oczekiwaniami federacji WBC mistrz świata wagi ciężkiej Deontay Wilder (34-0, 33 KO) powinien w pierwszym kwartale przyszłego roku stanąć do obowiązkowej obrony tytułu z Aleksandrem Powietkinem (29-1, 21 KO). Wygląda jednak na to, że obóz "Bronze Bombera" od walki z Powietkinem wolałby unifikacyjny pojedynek z czempionem federacji IBF, WBA i WBO - aktualnie jest nim Władimir Kliczko (64-3, 53 KO), którego 24 października czeka starcie z Tysonem Furym (24-0, 18 KO). 

- Oba nazwiska to dla Deontaya wielka sprawa, obu szanuję i nie mogę doczekać się ich walki - mówi portalowi worldboxingnews.net o starciu Kliczko - Fury trener i menadżer Wildera Jay Deas.

- Władimir to przyszły członek bokserskiej galerii sław nie bez powodu, on naprawdę zostanie doceniony dopiero jak zakończy karierę, podobnie jak Mayweather. On był tak dobry przez tak długi czas, że ludzie już do tego przywykli - analizuje Deas. - Jeśli zaś chodzi o Fury'ego, to ten facet wie, jak wygrywać. On zrobi wszystko, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, za to mam dla niego szacunek. 

- Znam osobiście ludzi z obu obozów, więc nie chcę typować wyniku tej walki. Obaj pięściarze mają znakomitych opiekunów. W narożnikach będzie prawdziwa wojna strategiczna, by podczas walki przystosować się do rozwoju wypadków - twierdzi trener czempiona WBC.

Deontay Wilder najbliższą walką stoczyć ma 26 stycznie w Stanach Zjednoczonych. Jako potencjalnego rywala dwumetrowca z Alabamy coraz częściej wymienia się Chrisa Arreolę (36-4, 31 KO). Jeśli "Bronze Bomber" zwycięży we wrześniu i faktycznie będzie zainteresowany konfrontacją z Kliczką lub Furym, nie powinien mieć problemów z uzyskaniem zgody World Boxing Council na taki pojedynek, bo unifikacja z zasady ma pierwszeństwo przed obowiązkową obroną tytułu.