Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

31 marca na gali w Cardiff Anthony Joshua (20-0, 20 KO) i Joseph Parker (24-0, 18 KO) zmierzą się w walce o pasy WBA, WBO i IBF wagi ciężkiej. Pojedynek z pierwszych rzędów obejrzy czempion WBC Deontay Wilder (40-0, 39 KO). Amerykanin nie będzie mógł jednak, tak jak by sobie życzył, wyjść między liny, by stanąć twarzą w twarz ze zwycięzcą rywalizacji, którym według niego będzie Joshua.

Pomysł ringowej konfrontacji nie spodobał się brytyjskiemu czempionowi. - Jeśli chodzi o Wildera, to nie interesuje mnie pompowanie tej walki. Jeśli on chce tu przylecieć, wejść na ring i tak dalej - to wolałbym, żeby była już walka, o której można mówić. Jeśli jej nie będzie, to będzie to tylko pompowanie balona - stwierdził AJ, którego poparł potem jego promotor, a zarazem organizator bokserskiego wieczoru w Cardiff, Eddie Hearn.

Stanowisko Joshuy i szefa Matchroom Boxing w rozmowie z World Boxing News skomentował trener i menadżer Wildera Jay Deas. 

- Myślę, że to śmieszne. Oni wiedzą, że Deontay zapytałby wprost Joshuy na oczach całego świata, czy on chce dać fanom to, na co czekają, i się z nim zmierzy. Drugie pytanie brzmiałoby: czy to będzie twoja następna walka? Wilder się nikim nie zasłania, więc i Joshua nie powinien tego robić. To było jak final four: Wilder - Ortiz, Joshua - Parker. Wilder wygrał, jeśli wygra Joshua, to tylko tych dwóch zostanie na placu boju - powiedział Deas.