Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 


Już dawno nikt nie narobił takiego zamieszania przed walką bokserską w wadze ciężkiej, jak olbrzym z Wilmslow przed sobotnim starciem z Władymirem Kliczką w Düsseldorfie. Tyson Fury d miesięcy się wygłupia, wyzywa, obraża, żartuje. I zapowiada, że właśnie zaczyna nową erę. Bo to, że odbierze Władimirowi Kliczce pasy czempiona federacji WBA, IBF i WBO traktuje oczywiście jako pewnik. - Zabiegałem o ten pojedynek od pięciu lat. To była długa podróż, ale teraz już czuję zapach walki. Wydaje mi się, że wszyscy, nawet Niemcy, mają już dość Kliczki i chcą nowego mistrza. Zapewnię im to - zapowiada Brytyjczyk. To ta grzeczna wersja Fury'ego, bo potrafi dużo więcej.

- Zrobię z niego idiotę. Będzie wyglądał jak głupek! Upokorzę go na oczach 60 tysięcy jego fanów. Upokorzę, a później znokautuję! - to z kolei próbka z rozmowy z ESPN.co.uk. Czasem zapowiada, że przygotował mnóstwo wariantów na pojedynek i może zaskoczyć Kliczkę w każdej chwili, a innym razem twierdzi, że to w ogóle nie będzie potrzebne, bo zakończy walkę w pierwszej rundzie. - Kliczko jest najsłabszy, gdy się jeszcze nie rozgrzeje. Powiem mu, że jest słaby psychicznie i że go znokautuję w pierwszej rundzie i on w to uwierzy - zaklina rzeczywistość Fury i dodaje, że Ukraińca czeka piekło. Z drugiej strony, sam mówi, że mógłby polec, gdyby "trafił mnie czymś mocnym na samym początku walki, w pierwszej minucie pierwszej rundy". Ot, logika według Tysona...

- Nie obchodzi mnie, co ludzie o mnie sądzą. Ludzie myślą, że jestem tłustym, wstrętnym Cyganem. Jestem tłusty, jestem wstrętny, jestem Cyganem. I co z tego? - mówi w wywiadach "Gypsy". Jego idolem był Mike Tyson (nazwał na jego cześć syna) i przynajmniej pod względem umiejętności robienia wokół siebie szumu przypomina swojego bohatera. Efekt jest taki, że walka faktycznie budzi ogromne emocje.

Zdaniem niektórych ekspertów Fury naprawdę może sprawić Kliczce problemy. Zresztą jego zdaniem ukraiński mistrz zwyczajnie się go boi. Panowie pierwotnie mieli się spotkać 24 października w Düsseldorfie, ale Władymir nabawił się kontuzji i termin pojedynku przesunięto. Brytyjczyk szybko ogłosił, że kontuzja to bajka, a niedługo później, że właściwie dobrze się stało, bo on sam ukrywał grypę.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>