Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

 

- Dla mnie im częściej są organizowane walki, tym lepiej, ale sami kibice już wiedzą, że to nie ode mnie zależy, jak często boksuję i dlaczego tych walk nie ma. Myślałem, że jak zdobędę mistrzostwo świata, to będzie łatwiej, a tu się okazuje, że jest trudniej i gorzej — podkreśla Łukasz Różański, mistrz świata organizacji WBC w wadze bridger, który 24 maja na gali KnockOut Boxing Night 35 w Rzeszowie skrzyżuje rękawice w obronie tytułu z Lawrence'em Okoliem.

Jesteś już po pierwszym spotkaniu z Lawrence'em Okoliem przed waszym pojedynkiem 24 maja w Rzeszowie. Dziś było bardzo spokojnie, z szacunkiem. Brytyjczyk tym razem nie mówił, że cię zmiażdży. Tych słów nawet nie pamięta.
Łukasz Różański: Myślę, że było dziś tak, jak na praktycznie każdej konferencji. Na nich się nic nie dzieje, bo wtedy nie walczymy. Jest pełen spokój, a najwięcej emocji będzie podczas fight weeku, czyli głównie w ostatnich dniach. Cieszę się z tego, że wszystko wydarzy się przed moimi kibicami w Rzeszowie. Dziękuję kolejny raz swoim fanom, mam nadzieję, że dopiszą w komplecie. Chcę jeszcze raz podkreślić, że to właśnie dzięki moim kibicom możliwe jest zorganizowanie takiego pojedynku w Rzeszowie.

To jest dobrowolna obrona tytułu, a skrzyżujesz rękawice z jednym z najmocniejszych przeciwników. Nie boisz się wyzwań.
Walka z Badou Jackiem się rozleciała, więc trzeba było brać, co jest. Czas płynie, ja młodszy nie będę. Jak wygrywać, to teraz i z takim przeciwnikiem, jak Okolie. I najlepiej przed własną publicznością, bo wtedy zwycięstwo będzie dwa razy bardziej smakowało.

Podczas swojej kariery wielokrotnie musiałeś zachować cierpliwość. Lipiec 2019 — starcie z Izu Ugonohem, kolejna duża walka dopiero prawie dwa lata później — w maju 2021 z Arturem Szpilką. Następnie kolejne dwa lata oczekiwania i wymarzone starcie o tytuł z Alenem Babiciem.
Każdego sportowca, który jest cały czas w treningu od ponad roku, musi to frustrować. Umówmy się, to nie jest nic łatwego, skoro niezmiennie jesteś w przygotowaniach, trzymasz wagę, pilnujesz się. Ja przecież zrzucam dużo kilogramów. Dla mnie im częściej są organizowane walki, tym lepiej, ale sami kibice już wiedzą, że to nie ode mnie zależy, jak często boksuję i dlaczego tych walk nie ma. Myślałem, że jak zdobędę mistrzostwo świata, to będzie łatwiej, a tu się okazuje, że jest trudniej i gorzej.

Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>