Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Adamek ChambersKrótko po walce w Prudential Center udało mi się porozmawiać z głównymi bohaterami widowiska - zwycięzcą Tomaszem Adamkiem (46-2, 28 KO) i przegranym Eddiem Chambersem (34-3, 18 KO). Obaj byli w dobrych humorach, choć wygrał tylko jeden. Oto ich, spisane na gorąco, wypowiedzi...

Tomasz Adamek: Eddie był przede wszystkim bardzo niewygodnie walczącym pięściarzem. Wił się jak piskorz, trudno było zmusić go do wymiany ciosów, więc może kibice są nie do końca zadowoleni z przebiegu walki, ja też na pewno mogę walczyć lepiej, ale zwycięstwo nad takim rywalem na pewno mnie cieszy. Trener Bloodworth zwrócił mi uwagę na fakt, że Eddie przestaje zdawać ciosy lewą ręką, ale ja musiałem brać uwagę, że ma ją ciągle sprawną, że w każdej chwili może nią uderzyć. Zresztą on lewego prostego tak naprawdę nie uderza, on bardziej nim się odgania, więc nie wiem, czy zrobiłoby to wielką różnicę na przebiegu pojedynku. Na pewno wygrałem tę walkę, a kontuzje to rzecz normalna w boksie, trzeba z nimi żyć i walczyć. Doskonale też wytrzymałem walkę kondycyjnie, bo przecież z tym nigdy nie ma u mnie problemów. Byłem  agresywny, na pewno przyjmowałem mniej ciosów niż zwykle, zwłaszcza, że biłem się z zawodnikiem, które te ciosy naprawdę szybko i zaskakująco potrafi wyprowadzać. Jeszcze o tej kontuzji o której mówi Eddie - ja walczyłem w swojej karierze całą walkę ze złamanym nosem i ją wygrałem - tak samo jak wtedy nie mam teraz wątpliwości, że byłem lepszy w tym pojedynku.  Przed przyjazdem do hali oglądałem  mecz Polski z Czechami, było mi smutno, że odpadliśmy, ale wiedziałem, że mam do zrobienia swoją robotę, więc mam nadzieję, że przynajmniej  trochę polepszyłem humory polskim kibicom  sportu. Teraz zamierzam odpocząć ale nie na długo, bo na ring chcę wrócić już na początku września, w tej samej hali w której pokonałem.

Eddie Chambers: Wygrałem tę walkę nawet walcząc jedną ręką. Gdybym walczył dwoma, to bym go zdeklasował, bo różnica umiejętności byłaby zbyt wielka. Kontuzji nabawiłem się już w pierwszej rundzie i przecież wiadomo, jak trudno się walczy, kiedy przygotowujesz się na walkę dwoma rękoma, a zostaje ci jedna. Były takie momenty, że chciałem zadać ten cios z lewej, był ułamek sekundy zawahania i wiedziałem, że muszę bić tylko prawą. Nie jestem tak dobry jak Willie Pepp, żeby wygrywać walki bez zadawania ciosów. Nie ma  pojęcia co się ze mną dzieję w ostatnich 10 miesiącach. Byłem zawodnikiem, który nigdy nie miał kontuzji, a teraz ma je prawie bez przerwy. Adamek powiedział na konferencji prasowej, że walczył kiedyś ze złamanym nosem - ja bym moją kontuzję zamienił na złamany nos bez zastanowienia. Jestem zaskoczony jednogłośnym werdyktem, byłem przekonany, że radziłem sobie lepiej, bo on mnie praktycznie nie trafiał, ale co zrobić, muszę się tym pogodzić. Nie zrozum mnie źle - Adamek to bardzo twardy, dobry pięściarz, na pewno czołówka światowa, tylko, że ja się uważam za jednego z trzech najlepszych bokserów globu, a on nie jest w tej trójce. Muszę jednak jeszcze raz przyznać, że jest twardy, ma mocną szczękę i jest zawzięty - trafiłem go kilkoma takimi ciosami, po których inni mieliby dość, a on ciągle szedł do przodu.

Przemek Garczarczyk z Newarku{jcomments on}