Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

W niedawnym wywiadzie dla telewizji Orange Sport, najlepszy obecnie polski pięściarz zawodowy Tomasz Adamek (46-2, 28 KO) skomentował m.in. ostatni pojedynek Artura Szpilki (12-0, 9 KO), w którym pochodzący z Wieliczki pięściarz pokonał na punkty byłego kilkukrotnego pretendenta do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej, Jameela McCline'a.

- Przyjeżdża stary McCline. który prawdopodobnie był przygotowany na 70%. Za sparingi w USA trzeba płacić, a u niego sprawy prywatnie źle się rozstrzygnęły, to przyjechał zarobić parę złotych. A jeszcze złamał (Szpilce - red.) szczękę. Zawodnik, który nie miał nigdy "kopa". To był pięściarz dość szybki, ale średni. Swój "time" miał kilka lat temu. Każdy ma swój czas, który mija. Jeżeli przyjeżdża bokser będący na emeryturze, robi problemy i łamie szczękę, to o czym my gadamy? - ocenił surowo Adamek.

- Gadaniem można nabijać ludzi przez pewien moment. Potem poprzeczka zostaje podniesiona wyżej i jeśli ten ktoś przegrywa - a był już kiedyś w Polsce taki przypadek, kiedy zawodnik był kreowany na mistrza, przegrał i do tej pory się nie odbudował. Bo ludzie się zawiedli. Ja nigdy nie mówię dużo, ja dużo robię. Idę na salę i ciężko trenuję. Przegrałem pojedynek (z Kliczką -red.), popełniłem kilka błędów, przeprosiłem kibiców, nie byłem wówczas sobą. Ale powróciłem, trenuję, wygrałem dwie walki i jeśli Bóg da zdrowie znów stanę do walki o mistrzowski pas - dodał podopieczny trenera Rogera Bloodwortha.

"Góral" po raz kolejny pokusił się także o ocenę obecnego stanu polskiego boksu. - Są u nas talenty. Polacy to naród twardy i zawzięty. Ale ktoś musi ich uczyć tego boksu. Czy w boksie czy w piłce nożnej stoimy na takim jednym, tym samym poziomie. Potrzeba wielkich fachowców aby ten boks szedł w górę (...) Polski boks jest jaki jest, bo za dużo w nim jest reklamy, a mało efektu. Przyjeżdżają na walkę zawodnicy z którymi Polacy wygrywają bardzo łatwo, nabijają sobie rekordy 26-0, 30-0, tak naprawdę z nikim nie boksując. Ja też miałem rekord 27, czy 28 do zera, nie mając ciężkich przepraw. Pierwszy trudny pojedynek miałem dopiero w USA. Od tego momentu stoczyłem wiele ciężkich walk i tak naprawdę dopiero te walki powodują, że zdobywasz pasy, twoja kariera idzie w górę i kochają cię kibice. Bo to jest cały biznes. Jeżeli masz kibiców, to jesteś "do przodu". Nie masz kibiców... Np. niektóre gale w Polsce. Jakie są? Ilu jest kibiców? Na fanów trzeba sobie zasłużyć. Dlatego powtarzam. Jeżeli ktoś jest popularny - tak jak nazwisko o którym rozmawialiśmy - a bilety są niesprzedane, to pytam gdzie jest ta popularność? Pokazałem we Wrocławiu, że Polacy mnie kochają. Było 45 tysięcy ludzi z czego może 5 tysięcy przyszło na Kliczkę, 40 tysięcy na Adamka. Dziękuje zawsze kibicom i szanuje ich - skomentował Adamek.