Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Podczas "tarczowania" trener wyżej trzymał ręce, miałem wysokich sparingpartnerów - opisuje w rozmowie z "Super Expressem" ostatnie tygodnie swoich przygotowań Krzysztof Zimnoch (21-1-1, 14 KO). 22 kwietnia na gali w Legionowie polski pięściarz zmierzy się z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michaelem Grantem (48-6, 36 KO).

Jak przygotowywałeś się na takiego giganta jak Grant?
Krzysztof Zimnoch: Musiałem trochę zmodyfikować treningi. Podczas "tarczowania" trener wyżej trzymał ręce, miałem wysokich sparingpartnerów. Pracowałem też nad taktyką, bo Grant jest nie tylko wysoki, ale ma również wielki zasięg ramion, więc trzeba będzie umiejętnie skracać dystans.

Spodziewasz się, że do Legionowa przyjedzie "ten" Grant z dawnych lat?
Nie myślę, czy będzie dobry, słaby, młody czy stary. Wchodzę do ringu i dostosuję się do tego, co będzie kombinował. Wiem, że cały czas robię postępy i chcę to pokazać 22 kwietnia w ringu.

Gdy ostatnio walczyłeś w Legionowie, przegrałeś z Mikiem Mollo w 1. rundzie.
Chyba potrzebowałem takiego zimnego okładu na głowę. Porażki się zdarzają, trzeba nauczyć się z nimi żyć, a najważniejsze, by po wszystkim wyciągnąć wnioski. Po tamtej porażce wyciągnąłem same pozytywy i jestem lepszym pięściarzem.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>

Kup bilet na galę w Legionowie. Zobacz walkę Zimnoch - Grant na żywo! >>