Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

- Zdziwią się, gdy wygram i stoczę bardzo dobrą walkę - mówi "Super Expressowi" były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Michael Grant (48-6, 36 KO), który w sobotę na gali w Legionowie skrzyżuje rękawice z Krzysztofem Zimnochem (21-1-1, 14 KO). Amerykanin nie będzie w tym pojedynku faworytem, jednak tradycyjnie, jest bardzo pewny siebie przed wyjściem do ringu.

Jak się czujesz przed walką z Zimnochem?
Michael Grant: Dobrze, choć myślę, że mój wspaniały czas w boksie już minął. Ale zapewniam cię, że w tym baku ciągle jest paliwo.

Nie masz wrażenia, że ściągają cię do Polski, abyś przegrał, a swoim nazwiskiem nabił tylko rekord wygranych Zimnochowi?
Może i takie jest założenie, bym przegrał. Ale nie jadę po porażkę. Zdziwią się, gdy wygram i stoczę bardzo dobrą walkę. Jestem w ringu starym, ale i doświadczonym lisem.

Ostatni raz walczyłeś w 2014 roku w Rosji. To problem?
Nie, bo jestem zawsze w formie. Biegam, trenuję, dobrze się odżywiam. Przerwę od boksu miałem przez chorobę, w czasie lotu do Niemiec nabawiłem się zakrzepów żylnych. Ale już wszystko jest w porządku. Pomogły pastylki i specjalne podkolanówki uciskowe.

Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >> 

Kup bilet na galę w Legionowie. Zobacz na żywo walkę Grant - Zimnoch >>