Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Swoje dwudzieste ósme zwycięstwo na ringach zawodowych, odniósł przed chwilą podczas gali w kalifornijskim Anaheim, Paweł Wolak (28-1, 18 KO). Polak, który pierwotnie miał skrzyżować rękawice w walce wieczoru z Julio Cesarem Chavezem jr, pokonał przez techniczny nokaut w rundzie siódmej, Meksykanina Jose Pinzona (18-2-1, 12 KO). Pojedynek odbył się w umownym limicie wagowym do 162 funtów.

W pierwszej dosyć wyrównanej odsłonie, Wolak w swoim stylu ruszył mocno na rywala, przedzierał się do półdystansu i tam seriami ciosów z obu rąk, starał się punktować przeciwnika. Dysponujący lepszymi warunkami fizycznymi Pinzon, w drugiej rundzie, spróbował ów przewagę gabarytów wykorzystać, próbując walczyć z Polakiem na dystans. Ta taktyka przyniosła skutek - lewy sierpowy wyprowadzony w kierunku próbującego wchodzić w półdystans Wolaka, doszedł celu i urodzony w Dębicy pięściarz, wylądował dosyć niespodziewanie na deskach. Wprawdzie zdołał się bez większych problemów z nich podnieść, to jednak rozochocony Pinzon, ruszył do furiackiego, aczkolwiek mocno chaotycznego ataku. "Wściekły Byk"  zdołał przetrwać tę nawałnicę ciosów i nawet pod koniec tego starcia, sam zaczął przejmować inicjatywę w ringu. Na szczęście wydarzenia z pechowej dla Wolaka rundy drugiej, podziałały na niego motywująco - Polak przez kolejne starcia, zupełnie zdominował rywala. Nieustanna presja, skutecznie ciosy proste i sierpowe bite z prawej ręki, powodowały, iż młody Latynos, blednął w ringu z minuty na minutę. Zakończenie nastąpiło w rundzie siódmej. Po kolejnym mocnym, czysto trafionym prawym, Pinzon wyraźnie zachwiał się na nogach i zapewne wylądowałby na deskach, gdyby w ostatniej chwili nie zawisł na będącym tuż przy nim Wolaku. Arbiter ringowy, widząc taką sytuację, postanowił oszczędzić Meksykaninowi dalszych cierpień i słusznie przerwał pojedynek.

Dla Wolaka, było to trzecie tegoroczne zwycięstwo.