Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Proksa

W sobotę na gali w Sheffield Grzegorz Proksa (26-0, 19 KO) stoczy pierwszą walkę w obronie pasa EBU wagi średniej, krzyżując rękawice z Kerry Hopem (16-3, 1 KO). "Super G" po mistrzowskie trofeum sięgnął w październiku ubiegłego roku, rozbijając w trzech rundach byłego czempiona globu Sebastiana Sylvestra.

- Długo odpoczywałem, długo świętowałem ten sukces, natomiast od stycznia przygotowywałem się bardzo mocno - mówi pięściarz z Węgierskiej Górki. -  Przeszkadzały mi trochę choroby, ale wszystko wyszło fajnie na prostą, udało się zbudować formę, mam już wagę. Trzeba tylko złapać świeżość, bo wykonaliśmy kawał ciężkiej roboty.

Proksa zadowolony jest ze swoich przygotowań, a w szczególności ze znakomitych sparingpartnerów. - Byli fenomenalni, szczególnie dwaj - młodzi, z niespełna dziesięcioma walkami na koncie. Obaj nie przyjechali do mnie na sparingi, ale by walczyć ze mną. I to jest cudowne, że człowiek czuje cały czas presję i musi być skoncentrowanym, a ja wciąż miewam z tym problemy.

Polski czempion zapewnia, że nie zlekceważy skazywanego przez ekspertów na porażkę przeciwnika i da z siebie wszystko, by między linami pokazać jak najbardziej skuteczny boks. - Ring nie jest miejscem na to, by okazywać litość i miłosierdzie, tutaj każdy wychodzi zrobić sobie krzywdę. - Mam nadzieję, że w tym przypadku uda mi się zbudować na tyle w dniu walki, żeby ani przez sekundę nie być zdekoncentrowanym i nie zejść do poziomu rywala - przekonuje Grzegorz Proksa.